Wpis z mikrobloga

#raportzpanstwasrodka

Jechać do kraju trzeciego świata, to tylko na wakacje, widoki, kuchnia i ludzie mili jak masz $ ale na stałe, to trzeba tworzyć sobie własną rzeczywistość, argumentacje, niby wolność, jaka tam jest wolność, ktoś poda tutaj kilka przykładów dotyczących rozsądnego życia na poziomie?

Kraj gdzie traktują Cię jak skarbonkę, tylko dej, dej. Wszystko super jak dejesz, jak przestaniesz, mili i życzliwi ludzie mijają Cię bez słowa na ulicy. Nie jesteś już mile widziany. Ceny dla białasów *kilka, bierzesz sobie laskę, utrzymujesz całą jej rodzinę... Jak przestaniesz, to jak wyjście z sekty, każdy ma Cię w dupie wraz z laską, która jeszcze wczoraj miałczała do Ciebie. Jesteś robiony w wała, wmawia Ci się, że taki jest zwyczaj tutaj ale jakoś lokalsi żyją wg innych zasad. Tylko białasa traktuje się jak studnie z $ bez dna. Innymi słowy, jesteś !@#$%^ z uśmiechem na twarzy.

Na jedyny biznes jaki możesz liczyć, to coś drobnego, nic na poważnie, nic na stabilnych nogach, zawieje Cię lekko, łapówki na czas nie dasz, upadasz i raczej nikt z lokalsów Ci ręki nie poda.

Jeśli w biznesie w EU sobie nie dasz rady, to tym bardziej w krajach bez procedur, przesiąkniętych korupcją, lenistwem, analfabetyzmem, i wiecznym dej, dej, bo jesteś biały.

Co trzeba mieć w głowie aby sobie wmawiać jaka EU jest zła, uciekamy do wolności, braku ograniczeń etc.
Jakiej wolności, poza chlaniem alko i jeżdżeniem na skuterku, jak coś się stanie, to służba zdrowia albo w EU albo wg cennika dla białasów w szpitalu lokalnym.

A idź Panie z takim życiem, to jest raczej zesłanie, poniżenie a nie życie.
  • 22
@Moczymorda77:

Mam wrażenie, że narody po przejściach, mają jakiś laser w oczach, są w stanie szybko prześwietlić człowieka i raczej dość trafnie.
Stoczenie się gapy, jak i dla Was, mnie szczególnie zachwyca, rodzina etc. sprzedanie swojego życia dla $, budowanie narracji, która nijak ma się do rzeczywistości a zarazem upodlenie alkoholowe w szybkim tempie. Jestem ciekaw kiedy mu hamulce puszczą i popłynie w nieznane.
@Imie_TenSam: Twój komentarz to bardzo duże uproszczenie. Życie w Azji może być ciekawe jeżeli znajdziesz odpowiednie towarzystwo na poziomie. Opiszę to na moimi przykładzie:

Ja sam mieszkam w "kraju trzeciego świata" - Indonezji. Wynajmuje dom w prestiżowej dzielnicy gdzie za sąsiadów mam paru wojskowych, ludzi pracujących w międzynarodowych korporacjach, lokalnych przedsiębiorców, a nawet emerytowanego profesora, który wykładał na uniwersytecie w Paryżu. To są ludzie na poziomie, znający języki obce, dla których
@Miskagnoju: Tu nie ma zupełnie klasy średniej. Albo jesteś biedakiem mieszkającym w baraku i jedzącym ryż z ulicznego baru albo mieszkasz w prestiżowej dzielnicy, kupujesz importowane produkty w ogrodzonym centrum handlowym i wozisz dzieci do prywatnej szkoły. Dosłownie nie ma nic pomiędzy.

Lubię jeść w ulicznych barach czy zwiedzać wioski na motorze, szanuję lokalną kulturę i gościnność indonezyjczyków ale zdaje sobie sprawę, że nawiązanie bliskiej przyjaźni z kimś, kto całe życie
@wyindywidualizowanyentuzjasta:

Fajnie, że jako expat włączyłeś się do dyskusji ale widzisz, problem nie polega na tych kilku Twoich sąsiadach z którymi możesz a nie musisz spędzać czas towarzysko ile o zwyczajnie życie.
Zrobienie zakupów, zamówienie mebli na wymiar, usługi z których żyjąc na miejscu korzystasz, rozrywka, jak chociażby bilety wstępu z oddzielnym cennikiem dla białasa.

Rozumiem Twój punkt widzenia i pełna zgoda, trzeba wejść w społeczeństwo, język, historie, obyczaje, to zupełna