Wpis z mikrobloga

#przemyslenia profesjonalny ratownik/lekarz/strażak/osoba ratująca życie, wie i rozumie, że jaka ma się ograniczone zasoby ludzkie/pieniężne/czasowe to się robi triage, bo się nie da wszystkich uratować, więc się akceptuje, że część umrze.
Dzięki temu więcej ludzi da się uratować. O co mi chodzi i do czego zmierzam? Że to dobrze, że społeczeństwa homo sapiens są wymieszane rozkładami normalnymi ludzi kierujących się rozumem i emocjami.
Ewolucja wiedziała co robić.
Społeczeństwa, w których nie było tego miksu pewnie pięknie wyginęły.
Diversity, (true diversity, not woke one, where everyone must have the same views), to niezłe zabezpieczenie, ze cokolwiek by się nie działo, to chociaż część populacji przeżyje, bo wybrało inną drogę. Mrówki gdy giną bez powodu też wyczaily że to pandemia i jedna grupa oddziela się od drugiej, by ograniczyć straty.
Podobnie pewnie jest z autorytaryzmem i wolnymi duchami. Męczą mnie ludzie próbujący narzucić innym jak żyć, bo jestem wolnym duchem, ale pewnie są oni potrzebni, żeby wziąć czasem za ryj i coś zrobić szybko na gwałt.
Pewnie takie akcje były potrzebne w przeszłości homo sapiens, dlatego tak pełno autorytarnych dusz od lewa do prawa, które chą wszystkich ustawiać pod siebie.