Wpis z mikrobloga

Dobrze, miejmy to za sobą. Czas na ostatnią, dwunastą odsłonę historii Waldemara Daninsky'ego, niesławny „Tomb of the Werewolf” (2004) w reżyserii Freda Olena Raya, autora takich hitów, jak „Hollywoodzkie dziwki uzbrojone w piły łańcuchowe”, „Erotyczna myjnia” czy „Złowieszcze nasienie”. Ktoś może się zdziwić, że nie podałem tradycyjnie oryginalnego, hiszpańskiego tytułu, ale to dlatego, że to jedyny film z serii, którego nie nakręcono na Półwyspie Iberyjskim. Paul Naschy wybrał się w 2003 r. na małe tournée do Ameryki, gdzie wziął udział w dwóch filmach – w opisywanym tu „Tomb of the Werewolf” i „Countess Dracula's Orgy of Blood” Donalda F. Gluta. Trzeba przyznać, że Hiszpan w osobliwy sposób pożegnał się ze swoim sztandarowym bohaterem, ostatnie dzieło z serii jest bowiem produkcją softpornową. Nie, że delikatna erotyka, tylko segzy ze sporą ostentacją i w nadprogramowych dawkach. Tak właściwie to „Tomb of the Werewolf” i tak jest okrojoną wersją, pełna, z dłuższymi scenami seksu, wydana została w 2015 r. na DVD jako „The Unliving”.

Fabuła jest tu mocno pretekstowa, jak można się domyślić. Richard Daninsky dziedziczy zamek, który kiedyś należał do Waldemara. Mężczyzna zatrudnia w Ameryce grupkę osób pracujących przy reality shows i programach śniadaniowych, żeby mu towarzyszyła w drodze do Europy i sfilmowała, jak szuka skarbu w zamku. Tam zastają Elisabeth Bathory, która nakłania Richarda do wyjęcia srebrnego sztyletu z piersi Waldemara w grobowcu. Co mogło pójść nie tak?

W międzyczasie wszyscy się ze sobą parzą, a właściwie częściej liżą, niż parzą, bo parzenie jest bardziej w usuniętych scenach. Postaci są do bólu przerysowane, szczególnie Elisabeth Bathory, która każdym gestem, każdym słowem i tonem zdaje się mówić „wyrucham was wszystkich, oj jak bardzo ja was wyrucham”. A pozostali bohaterowie? Do teraz się zastanawiam, na ile świadomie zagrano tu kartą „amerykańską” – w sensie, że to trochę takie młode, beztroskie głupki z koledżu czy też zaraz po koledżu, co to na wszystko reagują śmiechem i ledwo sztućców potrafią używać, ale no właśnie nie wiem, czy to świadoma zgrywa, czy przyrodzona głupkowatość. A co z Paulem Naschym, który jest tu już rozlanym wszerz staruszkiem? Czy on też się liże? Nie, nie liże. Biedaczek przemyka gdzieś na drugim planie między krzakami, spoglądając tęsknym wzrokiem na plan pierwszy, gdzie prym wiodą amerykańscy ruchacze. No taka melancholia trochę, acz podobno Hiszpan był traktowany na planie z wielką rewerencją jako wielka legenda horroru (bo w istocie był tą legendą).

Nie było łatwo zrobić gif, który nie rzuciłby na mnie podejrzenia o bycie rumunem. Prawdopodobnie dodam jeszcze w najbliższych dniach małe podsumowanie serii z moim osobistym rankingiem. Już teraz mogę powiedzieć, że „Tomb of the Werewolf”... nie będzie na ostatnim miejscu.

#filmy #film #kinoklasyb #filmoweimpresje #szatanskieobrazki
podsloncemszatana - Dobrze, miejmy to za sobą. Czas na ostatnią, dwunastą odsłonę his...

źródło: haha

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach