Wpis z mikrobloga

#przegryw Życie nie ma sensu bezpośredniego, a tylko pośrednie, tj. przetrwanie i ewentualne rozmnażanie. Zajęcia duchowe są dla tych z ponad przeciętnym intelektem, kiedy się nudzą, a mają zaspokojone żywienie oraz bezpieczne miejsce do mieszkania. Ci co są przeciętni udają się w zainteresowania uzależnione od woli i działają w służbie woli, tj. ich poznanie działa tylko do zaspokojenia instynktu, stąd liczne popijawy, imprezy, intrygi międzyludzkie i podążające za nimi cierpienie związane z zadawaniem się z innymi ludźmi, którzy po przez egoizm zawsze powodują konflikt. Przy zajęciach duchowych, tj. intelektualnych tego nie ma, bo poznanie jest w służbie zajęciom idealnym, a nie realnym tak jak to normiki robią. Zatem jak duch twój ci umożliwia to zajmij się czymś intelektualnym co ci najbardziej pasuje do ciebie według twego charakteru wrodzonego, np. botanika, mineralogia, programowanie, geologia, historia, malarstwo, granie na instrumencie, a jak nie to spróbuj być może jakiegoś sportu jak fechtunek, bieganie czy kajakarstwo. Tu już na bazie doświadczenia dowiesz się co preferujesz sam dla siebie.
  • 9
  • Odpowiedz
@short_na_kakao: Zgadzam się z drugim zdaniem (a konkretnie z częścią, o tym, że dzisiaj to minus a nie plus), znam się dosyć dobrze z pewnym specjalistą, który bada m.in. takie rzeczy, no generalnie zawodowiec, i tak opowiedział mi jak kiedyś rozmawialiśmy prywatnie o robocie, że kiedy robi ktoś u niego badania i jakaś osoba XYZ ma naprawdę srogo ponadprzeciętny wynik właśnie mitycznego IQ - to ZAWSZE współczuje danej osobie (poza
  • Odpowiedz
@KiritsuguEmiya: Tak, ciężar, dokładnie. Kulczyk też na barki brał ciężar milionów złotych. Natomiast jeżeli jesteś wysoki, to walisz łbem o futrynę próbując przejść przez drzwi, również bolesne. Bajdurzenie tych którzy mają, cokolwiek. Zawsze jakiś wysoki powie, że wzrost nie ma znaczenia, drugi powie, że morda nie ma znaczenia i tak cały czas.
  • Odpowiedz
@In-Cel: Nie no, nie chodzi wiadomo o wysrywy typu "mordo, ja mam tyle co IQ to Stephen Hawking, ale to nie ma znaczenia, serio, wystarczy chcieć być mądrym" itp.

Bardziej wydaje mi się, że "za mocno" inteligentni overthinkerzy, w większości przypadków - zwyczajnie sobie samym tak naprawdę przeszkadzają w dążeniu do osiągania czegokolwiek (nierzadko łączy się to ze #!$%@?) i zapewne o to chodziło w kontekście ciężaru ¯\(ツ)/¯
  • Odpowiedz
@KiritsuguEmiya: Im większy intelekt, tym większe cierpienie związane z umiejętnością przyswojenia jak istnienie jest przepełnione nędzą, niesprawiedliwością, bezcelowością, która ma zaimplementowane w podmiotach instynktualne dążenia, które koniec końców nie są absolutnymi celami, a jedynie pośrednimi, uwikłanymi w doczesność, czyli są sztuczne; jak to ujął Schopenhauer - rzeczywistość, która nie jest rzeczywistością, a jednak każdy normik myśli, że to co doczesne jest prawdziwe.
  • Odpowiedz