Aktywne Wpisy
![Koksixk](https://wykop.pl/cdn/c0834752/7cb651664f87505bd225dce629b47a4b96fc304855ae9f71a47a3677ecf1b162,q60.png)
Koksixk +4
Ile piw może wypić osoba z mocną głową?
![rtpnX](https://wykop.pl/cdn/c3397992/rtpnX_HvLY3ffs5m,q60.jpg)
rtpnX +67
Bede tatą. W grudniu. Chyba dobrze to robie? Dwa lata temu siedziałem na wykopie, grałem w Warcrafta i jadłem topczipsy. Dziś mama żone, własny biznes i nie długo potomstwo. I to nie tak że jestem jakimś czadem, 5/10 no 6/10 po prysznicu XD A wszystko to przypadkiem. Ciekawe co się wykluje z białasa jak ściana i Wietnamki z północy xD Dziwne że nie mam żadnego strachu czy wątpliwości. Chyba dorosłem do tego?
Tytuł:
Kongo. Opowieść o zrujnowanym kraju
Autor:
David Van Reybrouck
Gatunek:
literatura faktu
Ocena:
8/10
ISBN:
9788328026438
Tłumacz:
Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo:
W.A.B.
Liczba stron:
830
David van Reybrouck, reporter i archeolog przedstawia dzieje Kongo w latach 1870-2010. To sprawia, że mamy do czynienia z różnymi tematami historycznymi i politycznymi, zmieniającymi się epokami, ale jedno będzie nieustanne w Kongo - cierpienie. We wstępie dość górnolotnie określono, że ta książka to zerwanie z europocentrycznym punktem widzenia. Nie lubię takich patetycznych sformułowań, ale można po prostu spodziewać, że jak przystało na dziennikarza, autor oddaje głos Kongijczykom przeprowadzając z nimi masę rozmów i wywiadów. Tak, spotyka nawet ludzi urodzonych w XIX wieku i rozmawia z nimi o belgijskim kolonializmie. Narracja jest dobrze poprowadzona, bo widać jak zmienia się państwo, jego ustrój, natomiast też widać z jakimi problemami mierzy się Kongo. Przy okazji lektura może też nieść zaskakujące spostrzeżenia, dzięki właśnie oddaniu tego głosu Kongijczykom. Że niektórzy z rozrzewnieniem wspominali Belgów mówiąc, że przynajmniej wtedy był porządek, że niepodległość przyszła za szybko. Oczywiście, w książce jest masa okrutnych czynów dokonanych przez Belgów, ale van Reybrouck zauważa też, że sporo zła wyrządzali czarni czarnym, a prawda nigdy nie okazuje się prostolinijna, jakby się mogło wydawać. Podoba mi się też, że w książce mamy do czynienia z konkretnymi ludźmi, ich życiorysami, każda osoba niesie jakąś historię. Poznajemy skrzywdzone kobiety, dzieci wcielone do wojska, osoby służące Belgom i podróżujące z nimi do Europy czy współczesnych Kongijczyków szukających szczęścia w Chinach. Przez książką przewija się całe spektrum ciekawych tematów: droga przez Saharę do brytyjskiego Egiptu czy kongijski szpital w Birmie to niezwykle ciekawe epizody II wojny światowej, chińskie inwestycje w Kongo czy działalność niemieckiej firmy OTRAG i ich testy rakietowe na terenie kraju to też, przynajmniej dla mnie, interesujące wątki. Są też tematy bardziej przyziemne, bo autor poświęca sporo miejsca ruchom religijnym czy kongijskiej muzyce. I jeśli na Spotify odpalasz utwór Josepha Kabasele, to znaczy, że autorowi udało się zachęcić przynajmniej jednego czytelnika, żeby pogrzebać trochę głębiej w internecie. Jasne, książka jest momentami nierówna, nie wszystkie tematy mnie zainteresowały, ale mamy do czynienia z kawałem dobrego reportażu historycznego, który nie był pisany zza biurka, ale faktycznie widać, że autor poznał wiele osób i przemierzył spory kawałek Kongo.
#bookmeter #ksiazki #historia #literaturafaktubookmeter
źródło: 525186-352x500
PobierzZ ciekawości sprawdziłem i teraz na allegro używki tej książki chodzą po 250zł, a pamiętam jak jeszcze kilka lat temu na promocji kupiłem ją za 40 zł chyba, może nawet mniej.