Wpis z mikrobloga

Chciałbym, żeby było tak jak piszecie, że jestem na miejscu w Kazachstanie i relacjonuję mecz. Byłoby to bardzo kuszące wybrać się do środkowej Azji z tego tylko powodu. Niestety rzeczywistość jest inna i jest to piwnica, w tej top jakości nie było zbyt wiele widać, ale obejrzeć o wczesnej porze się udało.

Chaotyczny, szalony mecz, który wymyka się kategorycznym ocenom. Patrząc na umiejętności piłkarskie, Legia wyglądała dużo lepiej i remis powinien być dla niej porażką. Mając jednak 0-2 w plecy, trudno nie doceniać kolejnego odrobienia strat. Zespół gra do końca i nie jest to tylko pusty frazes. Mogło się skończyć 0-3, mogło być 3-2… Dużo się działo, ostatecznie chyba jest to zasłużony remis, który daje nam korzystną sytuację. W rewanżu musi być o wiele lepiej.

Zwłaszcza pierwszy gol, którego strzeliliśmy sobie sami, byłby symbolem kompromitacji, której już od jakiegoś czasu w wykonaniu polskich zespołów w pucharach nie było. Za wcześnie się ucieszyłem, że nie tracimy goli. Ryzyko, jakie podejmujemy przy tak wysokim ustawieniu, raz na jakiś czas daje o sobie znać. Było tym gorzej, że Kazachowie ustawicznie grali lagi na naszą połowę w tę wolną przestrzeń, a nasi obrońcy zdecydowani zbyt często puszczali piłki w kozioł, zwłaszcza Pankov. Do tego wciąż Tobiasz ma problem z oceną toru lotu piłki i nieszczęście gotowe. Ta piłka wydawała się lecieć sto lat, więc wygląda to na poważny błąd, ale może przy zebraniu doświadczenia będzie dało się je ograniczać. Wystawianie młodego bramkarza ma swoje zalety, ale takie mecze przypominają nam też o wadach tego rozwiązania.

Generalnie spodziewałem się, że Ordabasy będą mocniejsze piłkarsko, a w zasadzie nic nie pokazały. Miałem wrażenie, że nawet mimo niekorzystnego wyniku zawodnikom Legii zbyt łatwo przychodziło przedostawanie się pod bramkę rywala i potem zbyt nonszalancko podchodzili do podejmowania decyzji w polu karnym. Ten mecz bardzo przypominał mi spotkanie z Lechią. Też straciliśmy ośmieszającego gola po lobie, ale przede wszystkim ta niechlujność w polu karnym się powtórzyła. Może mieli przekonanie, że i tak za którymś razem się uda. Tak rzeczywiście się stało, ale zdecydowanie zbyt łatwo zmarnowaliśmy swoje sytuacje.

Zresztą chyba trener z respektem podszedł do przeciwnika, wystawił bardziej defensywny skład i mocniejszy fizycznie. Może nastawiał się na przetrwanie, ale ten plan szybko wziął w łeb. Tym zestawieniem było trochę trudniej o prowadzenie ataku pozycyjnego. W dodatku nie chcę szukać wymówek, ale dało się dostrzec, że warunki są bardzo trudne. Co do pogody wierzę na słowo tym co tam byli, ale też na tamtejszej murawie często piłka podskakiwała lub gdzieś zostawała pod stopą. A i tak najlepsze były zakryte dziury na studzienki tuż przy liniach bocznych. Rozgrywanie meczów w takich miejscach to nie jest typowe doświadczenie, nie każdy miał z tym do tej pory styczność. Choćby się nie wiem jak przygotowali, na pewne rzeczy nie do końca da się coś poradzić.

Runjaić przedłużył kontrakt, a ja zastanawiam się, czemu tak wcześnie. Wystarczył jeden mecz taki jak ten i już jest z nim jazda. Myślałem, że poczekają, jak mu pójdzie granie co trzy dni i na tej podstawie podejmą decyzję. W Legii nawet trzyletni kontrakt niewiele oznacza, więc wciąż nieumiejętne godzenie ligi z pucharami może zweryfikować trenera. A może w Legii nie nastawiają się zbytnio na Ligę Konferencji, a kluczowe i tak jest mistrzostwo. Zobaczymy, ale oczywiście przesłanie powinno być pozytywne – bardzo trzymam kciuki za trenera i życzę mu jak najlepiej.

Powiedzmy, że teraz jest moment, aby ponarzekać na sytuację kadrową, bo mecz w niedzielę został przełożony i nas nie zweryfikuje. Po odejściu Nawrockiego mamy do uzupełnienia środek obrony, ale nie tylko. Poważnej kontuzji doznał Mustafajew i mamy jeszcze mniej opcji na wahadła. Baku wciąż wchodzi na lewą stronę za Kuna, więc Wszołek musi grać wszystko. Na razie da radę, ale jeśli będziemy dalej grać co trzy dni, to w końcu padnie. W środku musimy uzbroić się w cierpliwość co do Kapustki i Strzałka, a przydaliby się. Josue wciąż nie wygląda najlepiej, może z powodu spraw osobistych. Celhaka może i jest ok na bronienie się, ale cały czas niewiele wnosi do ataku pozycyjnego. Teraz już na każdej pozycji trzeba umieć rozegrać piłkę i dobry przykład rozwoju w tym aspekcie pokazuje Slisz. Celhaka tego nie daje, a Elitim chyba wciąż potrzebuje jeszcze trochę czasu. Właściwie jedyną formacją, która teraz jest bardzo dobrze obsadzona, jest atak.

Sporo jest o golu ze spalonego czy braku karnego dla Kazachów, ale i dla nas nie było karnego ani potem wolnego po faulach na Pekharcie. Sędziowanie jest jeszcze jednym powodem, dla którego takich meczów najlepiej w ogóle nie grać, tylko znajdować się od razu w fazie grupowej, gdzie przynajmniej jest VAR. Tylko że trzeba zaliczyć jeszcze kilka dobrych sezonów, aby było to możliwe. Na razie ok, jako jedyni z polskich klubów nie wygraliśmy, ale nasz wkład z poprzednich lat jeszcze obowiązuje. Jestem przekonany, że na tym się nie skończy i jeszcze dołożymy coś od siebie. Myślę, że nikt nam nie zazdrościł grania w takich warunkach i raczej rozsądnie myśląc da się zrozumieć nasz wynik w Kazachstanie. Inni mieli trochę więcej szczęścia i też ok. Oby nam dopisywało aż do końca eliminacji, bo wciąż podtrzymuję, że chcę wyrównanej walki o mistrzostwo, a więc żeby każdy z kandydatów musiał grać jesienią co trzy dni.

#kimbalegia #legia
  • 2