Aktywne Wpisy
PanL +35
Panowie..
Dziewczyna spytała sie mnie, czy może iść na wesele z jakimś kolegą koleżanki(nie znam chłopa)
Wystawiła go partnerka, nie ma z kim iść(ale co mnie to akurat obchodzi)
Dodam ze moja luba jest bardzo podekscytowana tym faktem..
Co zrobic w takiej sytuacji? Raczej średnio mi sie to uśmiecha..
A czy wy pozwalacie waszym kobieta na takie wyjscia?
#zwiazki
Dziewczyna spytała sie mnie, czy może iść na wesele z jakimś kolegą koleżanki(nie znam chłopa)
Wystawiła go partnerka, nie ma z kim iść(ale co mnie to akurat obchodzi)
Dodam ze moja luba jest bardzo podekscytowana tym faktem..
Co zrobic w takiej sytuacji? Raczej średnio mi sie to uśmiecha..
A czy wy pozwalacie waszym kobieta na takie wyjscia?
#zwiazki
groman43 +58
W ostatnią środę dostałem specjalne podziękowania, ponieważ pracuję już 5 lat dla mojego tajwańskiego ciemiężcy, tego złodzieja scrum mastera z drugiego końca świata. Z tej okazji, a także ponieważ mam 10+ lat doświadczenia w branży, postanowiłem, że podzielę się swoimi spostrzeżeniami
- Rynek IT w Polsce jest dość nudny i nieinnowacyjny. Królują CRUDy oraz aplikacje mobilne, które zachodnie korporacje outsourcują w Polsce.
- Nie zna życia ten, kto widział same CRUDy w
- Rynek IT w Polsce jest dość nudny i nieinnowacyjny. Królują CRUDy oraz aplikacje mobilne, które zachodnie korporacje outsourcują w Polsce.
- Nie zna życia ten, kto widział same CRUDy w
Pojadą zachłysnąć się nowym, gdy ja wyruszę do miasteczka jak sprzed dwudziestu lat.
Do nadmorskiego miasteczka, gdzie ciągle ten sam rencista sprzedaje przy deptaku kadzidełka, kręcone ciągle z tych samych syntetycznych piżm i równie odurzające, co pierwsze wspomnienie ich zapachu.
Zaraz obok będzie można zjeść watę cukrową z poprzyklejanymi do niej dogorywającymi meszkami albo żelkowego węża, pachnącego trochę jak truskawka a trochę jak rozgrzana słońcem butelka PET. Chmary os nadal będą obgryzać lukier z jagodzianek na recepturze z 1987. Z margaryną.
Krzyk handlarza bursztynowymi maryjkami zagłuszy lekko fałszywa już melodyjka z cymbergaja i śmiech mew, z każdym rokiem sprawniej podkradających turystom frytki. Cały ten pejzaż, dopełniony niezmiennie najpaskudniej generycznymi pamiątkami, zmęczonymi, pulchnymi i opalonymi kobietami w średnim wieku oraz kolonistami, upchnięty w rzędy bud, stoisk i namiotów, w ostrym lipcowym słońcu sprawi wrażenie cel-shadingowej grafiki. Przekornie będzie to stało jeszcze długo po tym, gdy słynna brama torii w Nagasaki padnie na pysk.
W kolejce do kasy "u Joli" zamyślę się, wgapiając w międzywojenną mozaikę na podłodze i równie chyba starożytny kosz na dwa rodzaje bułek i owoce. Kupię 500 panoramicznych technopolu i słonecznika, by mieć czym zająć myśli i palce w pozbawione prądu wieczory.
Zjem dorsza z tej samej jarocińskiej hurtowni, w tej samej smażalni, gdzie po raz siedemnasty wysłucham przypowieści właścicielki o mężu marynarzu co to poszedł do młodszej. Minęło już tyle lat, kto wie, może młodsza awansowała na opuszczoną staruchę i snuje teraz komuś własną historyjkę.
A później usiądę na piasku i spojrzę w morze, dla którego tamte i moje własne wielkie zgryzoty będą równie przejmujące co pierdnięcie.
Żadnych przygód, żadnego odkrywania, zero niespodzianek.
Tylko szum starej wody w nadmorskiej kapsule czasu.
#okboomer #nostalgia #feels