Wpis z mikrobloga

@KemezrpAkwils: widzę to oczyma wyobraźni: po 22 godzinach zaciętej rywalizacji Robert Kubica oddaje samochód Szwajcarowi. Dwa okrążenia przewagi nad drugą ekipą w stawce, piękna pogoda, nic tylko dowieźć zwycięstwo do mety. Zaczyna się nerwowe odliczanie Roberta. To musi być ten rok. Godzina. Trzydzieści minut. Kwadrans. 30 sekund do końca. Robert dostaje tępym narzędziem w potylice. Śmierć na miejscu. Klątwa odchodzi razem z nim. Wygrywa Le Mans, chociaż pośmiertnie. Kuba nie mógł