Wpis z mikrobloga

Moja babka jeszcze nie kopnęła w kalendarz, a ból dupy o jej majątek już jest taki, jak gdyby komuś miało przejść koło nosa miliard dolarów.

W skrócie: babka od strony ojca mieszka z moją mamą, wdową po ojcu. Ja jestem upoważniony do wglądu w konto bankowe babki, wyjmowania kasy, kiedy sobie tego zażyczy itepe, itede. Babka jest święcie przekonana, że dzięki temu upoważnieniu stałem się automatycznie jedynym spadkobiercą wszelkiej kasy z jej kont. Wszelkie próby tłumaczenia, że to tak nie działa i by osiągnąć pożądany efekt, należałoby:
a) nakłonić wszystkich przyszłych spadkobierców to zrzeczenia się prawa do spadku/zachowku,
b) wydziedziczyć ich w testamencie podpisanym notrialnie.

Babka za nic nie przyjmuje do wiadomości, że wcale nie jest tak, jak ona sobie myśli, a na słowo "wydziedziczenie" to już całkiem się oburza i ucina temat. xD Ja w sumie mam ten hajs w dupie, bo cały jej majątek to moje dwie wypłaty i dla świętego spokoju wolałbym, żeby po śmierci babki każdy z rodziny dostał tyle, ile się mu z prawa spadkowego należy i w ten sposób (być może) uniknąłbym jakichś większych konfliktów.

Ale dla mojej matki to nie do pomyślenia. Przy każdym spotkaniu ze swoją częścią rodziny (bez udziału babki) i odpowiedniej ilości alko, zaczyna #!$%@?ć na mnie, że jestem głupi, bo gdy babka kopnie w kalendarz, to mógłbym po prostu wyjąć cały hajs z konta i zakitrać pod materacem. Dzięki temu magicznie reszcie rodziny przestanie się cokolwiek należeć. xD Mam już serdecznie dosyć kłótni na ten temat i przy najbliższej okazji mam zamiar stanowczo go uciąć, jeśli będzie trzeba to skrzyczę kogo trzeba i stwierdzić, że to moja decyzja i mają sp&$&lać, ale może da się to załatwić bardziej cywilizowanie?

Jak efektywnie wytłumaczyć matce i reszcie rodzinki, stającej po jej stronie, wyznawcom chłopskiego rozumu, że to nie działa tak prosto jak oni sobie myślą i że nie mogę tak po prostu dysponować czyimś majątkiem tylko dlatego, że mam wgląd i upoważnienie do konta babki? Argumenty o pierdlu nie trafiają, bo "kto niby się dowie".

#rodzina #zalesie #spadek #prawospadkowe #prawo
  • 5
  • Odpowiedz
@staggermeister_ Moja mama dała mi upoważnienie do jej konta, po jej śmierci podzielę to co jest na koncie i połowę dam bratu. Mieszkanie sprzedamy i podzielimy na pół. Zero kombinowania, wszystko 50/50.
  • Odpowiedz
@staggermeister_: Skoro prawo do nich nie przemawia to już nic nie przemówi. Nawet jak powiesz, że z dniem śmierci upoważnienia wygasają i od tego momentu to ty odpowiadasz karnie za wyciągnięcie nieswojej kasy.

Ja bym temat uciął i powiedział, że albo przestają o tym pieprzyć albo ty z chęcią (i aprobatą babki) zrzekasz się tego upoważnienia na kogoś innego i niech oni sobie hodują zarzuty.
  • Odpowiedz