Wpis z mikrobloga

Nie widziałem, ze bajkach dla dzieci jest tyle mądrości życiowej. Czyste złoto, zrobiło mi dzień.

„Mąż i żona, dwa kangury,
mają lecieć razem w chmury.
Myśli kangur z kangurzycą,
że się lotem wnet zachwycą,
że się wzbiją wnet w przestworza,
ponad lasy, ponad morza.
Już szykują dwie kamery,
aparaty chyba cztery…
Ciemne okulary, czapki,
z żółtym serem trzy kanapki.

Lecz w realizacji marzeń
wszystkich nie przewidzisz zdarzeń.
Kangurzyca, w przeddzień lotu,
nie chce wsiąść do samolotu.
- Przemyślałam to, mój miły.
To jest ponad moje siły.
Te huśtawki, kołysanie,
Start, a potem lądowanie…
Wszystko jedno - w słońcu, w słocie:
Nie usiądę w samolocie
za największe skarby świata.
Czy coś jeszcze w górę lata?

- Owszem. Helikopter. Może
on w podróży nam pomoże?
- Helikopter? Mowy nie ma.
W środku złapie mnie migrena,
słuch się stępi od turkotu.
Nie chcę takich mieć kłopotów.
Kangur smutne robi miny:
- Czym wiec, żono, polecimy?
- Lepszy byłby balon z koszem.
Balon z koszem ja poproszę.

Kangur spełnił jej życzenie:
kupił balon jak marzenie.
Lecz wybrzydza kangurzyca:
- Niech no zdarzy się śnieżyca,
niech nas deszcz przywita w górze,
to zmokniemy, mój kangurze!
Łamie mąż kangurzą głowę,
by pomysły wciąż mieć nowe:

- Może lotnia? Lub sterowiec?
- Wolne żarty, no sam powiedz.
- Więc szybowiec.
- Nie! Za brzydki!
I w dodatku niezbyt szybki…
Takie środki lokomocji
nie wzbudzają mych emocji.

Westchnął kangur:
- Cóż, niestety,
nie stać nas jest na rakiety.
Kangurzyca wszczęła sprzeczkę:
- Miałam w chmury mieć wycieczkę,
podróż życia w chmur przestrzeni,
a przez ciebie tkwię na ziemi!
Taka mnie spotkała kara,
że mąż o mnie się nie stara.
Po czym oburzona święcie
obróciła się na pięcie.
Kangur westchnął, potarł dłonie
i przy pustym siadł balonie:
- Chciała w chmury lecieć żona,
no to chodzi nachmurzona.

#pasjonaciubogiegozartu #przegryw #dowcipsurowowzbroniony #humor #zwiazki