Wpis z mikrobloga

Wróciłem z 1,5-tygodniowego zwiedzania Londynu i okolic, więc zgodnie z obietnicą przygotowałem krótkie podsumowanie atrakcji, które zaliczyłem.

Inb4 „Byle Londyn, a podniecasz się, jakby to była eskapada do amazońskiej dżungli”:
Tak, wiem, że nie ma się czym ekscytować, bo co trzeci Polak był w Londynie, więc to trochę tak, jakbym robił przewodnik po Krakowie. Ale też nie wszyscy tak intensywnie zwiedzają i przywiązują taką wagę do tego, żeby zobaczyć jak najwięcej, więc myślę, że mimo wszystko mogę coś wnieść swoimi tipami. Choć kumpel, który mieszka w Londynie i z którym potem rozmawiałem, uświadomił mi, że można było pewne rzeczy zmienić i dzięki temu np. oszczędzić trochę czasu, więc na pewno nie wszystko było idealnie.

British Museum
Klasyk. Czołówka każdego rankingu miejsc must-see; nie muszę przedstawiać. Przebogatych zbiorów nie sposób nie docenić, choć jest tego wszystkiego tyle, że można czuć pewien przesyt. Jak ktoś lubi wczytywać się i kontemplować, to spędzić tam może ze dwa dni. Ja osobiście wiedzę wolę zbierać w domu niż stojąc godzinami przed ścianami tekstu w muzeum, a zwiedzanie to dla mnie bardziej źródło doznań estetycznych i wynikających z obcowania z czymś ważnym, historycznym, więc przed odwiedzeniem takich potężnych miejsc robię sobie plantego, co przede wszystkim chcę zobaczyć, i podczas zwiedzania temu właśnie poświęcam najwięcej uwagi. Nie mam poczucia, że coś tracę, więc jeśli ktoś również nie chce całego dnia spędzić w jednym muzeum, to polecam wcześniejsze poczytanie o zbiorach i rozplanowanie wizyty. Spokojnie w trzech godzinach można się zmieścić i być usatysfakcjonowanym.
Oczywiście można się domyślić, że ponieważ muzeum jest darmowe i jest najsłynniejszym muzeum UK, to niezależnie od pory dnia należy się spodziewać hord januszy, grażynek, rozwrzeszczanych bachorów.

National Gallery
Widziałem większe muzea z większymi zbiorami, ale – jak już wcześniej pisałem – w moim subiektywnym odczuciu tutaj [stężenie wspaniałości]( https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Obrazy_w_National_Gallery_w_Londynie) na metr sześcienny przekracza wszelkie normy. Co parę chwil opad szczęki i ciarki, które się czuje obcując z czymś wielkim. Do 13 sierpnia trwa genialna wystawa czasowa After Impressionim: Inventing Modern Art z dziełami Cézanne’a, Van Gogha, Picassa i nie tylko.

Victoria & Albert Museum
Jest dużo rzemiosła artystycznego: tkanin, ceramiki, tkaniny, jest malarstwo, jest dużo egzotyki (głównie sztuka Azji), ale największa chluba V&A to chyba kolekcja rzeźby (Canova, Pisano, Bellini, Sansovino, Verocchio, Rodin i inni). Jeszcze przez niecały miesiąc trwa wystawa poświęcona twórczości Donatella – koniecznie trzeba odwiedzić. W środku jest też fajne miejsce do wypoczynku – John Madejski Garden. No i atutem jest też położenie. Tuż obok, w odległości kilku minut pieszo znajdują się Science Museum, National History Museum i Royal Albert Hall, więc można tam zaplanować cały dzień, nie tracąc czasu na przemieszczanie się.

Science Museum
Wielkim fanem nie jestem, chociaż oceniam na plus. W pamięć zapadły mi ekspozycje poświęcone podbojowi Kosmosu, komputerom, historii medycyny i kilka eksponatów związanych z rewolucją przemysłową. Ale wszystko widziałem już w różnych konfiguracjach, więc mnie nie powaliło. Niemniej dzieciom na pewno bardzo się spodoba.

Natural History Museum
Wstęp jest darmowy, są dinozaury, więc jest też oczywiście dzieciarnia. Pomijając to, że od hałasu prawie eksplodowała mi głowa, to doświadczenie fajne. W zasadzie większość muzeów historii naturalnej na świecie wygląda podobnie, więc chyba nie ma sensu, żebym streszczał. Dla kilku flagowych obiektów warto to miejsce odwiedzić, ale gdybym miał tylko 3-4 dni, to pewnie bym wybrał coś innego (zwłaszcza że widziałem już AMNH w Nowym Jorku, które podobało mi się bardziej). Na plus, tak jak wyżej pisałem, położenie. Można podjechać do South Kensington, zaplanować sobie ze trzy muzea na cały dzień, a na wieczór na przykład koncert w Royal Albert Hall.

Tate Modern
Nie są to moje klimaty. Pojedyncze obiekty zatrzymały mnie na dłużej. Całość bez rewelacji. Z muzeów sztuki nowoczesnej wyżej oceniam np. MoMA, Centre Pompidou czy Stedelijk Museum. Teraz myślę, że lepiej było czas spędzony w Tate Modern poświęcić na Tate Britain (które ostatecznie odpuściłem) i zobaczyć Turnera, Blake’a czy Rossettiego.

Shakespeare’s Globe
Współczesna rekonstrukcja elżbietańskiego teatru, w którym wystawiano m.in. premiery sztuk Szekspira. W London Passie jest wliczony tour po tym teatrze. Jest to jakieś 45 minut oprowadzania przez przewodnika; dla miłośników teatru na pewno pozycja obowiązkowa. Ale można równie dobrze kupić bilet na któreś przedstawienie. Jeśli ktoś nie chce się wyprztykać z pieniędzy, to dostępne są miejsca stojące w cenie 5 i 10 funtów, choć komfort oglądania nie jest wtedy zbyt wysoki. Ja byłem i na oprowadzaniu z przewodnikiem, i na przedstawieniu („Sen nocy letniej”). Polecam, chociaż gniję trochę z tego, że przy kupnie biletu ostrzegają o treściach, które mogą zostać uznane za mizoginistyczne, rasistowskie, ableistyczne i w ogóle to mogą urazić każdego xD.

Kensington Palace
Bardzo rozczarowujące. Jeśli nie macie kupionego London Passa (gdzie Kensington Palace jest wliczony), to nie warto kupować biletu. Wnętrza nie robią wrażenia. Obecnie wszystko kręci się wokół wystawy poświęconej modzie (stroje współczesne przeplatają się z historycznymi, przy czym wśród współczesnych są te polegające na owinięciu się tęczową flagą albo te z serii „chłop się za babę przebrał”). Nie widziałem od środka Buckingham Palace, który dla zwiedzających dostępny jest tylko latem.

Sherlock Holmes Museum
Dosłownie 20 minut zwiedzania. Kilka pokoi stylizowanych na XIX wiek. Biurko, płaszcz, czapka, fajka i głowa psa Baskerville’ów wisząca na ścianie. Nic szczególnego. Na plusik sklep muzealny z kilkoma oryginalnymi pamiątkami związanymi z Sherlockiem. Poza tym tuż obok przypadkiem odkryłem fantastyczny sklep poświęcony Beatlesom.

Jack the Ripper Museum
W podobnym stylu co Muzeum Sherlocka Holmesa, czyli parę pomieszczeń w klimacie XIX-wiecznego Londynu + jakieś wycinki prasowe, ryciny itp. Oceniam trochę wyżej niż Sherlocka, bo dzięki kilku detalom (jak choćby efekty dźwiękowe) klimacik jest trochę lepszy.

Tower of London
Zamki mogę oglądać zawsze i wszędzie. Historia Anglii też jest bardzo bogata, barwna i mnie zawsze przyciągała, więc już sama ta możliwość przeniesienia się w czasie sprawia, że doświadczenie było znakomite. A z jakichś motywów przewodnich to na pewno można wymienić centralny budynek całego kompleksu, czyli White Tower – ze zbrojowniami i galeriami broni. Wielką atrakcją są też oczywiście klejnoty koronne. Całość może bez fajerwerków, ale mimo to bardzo polecałbym uwzględnić w planie zwiedzania, nawet przy krótkiej wizycie w Londynie.

Opactwo Westminsterskie
Niesamowite miejsce. Z każdego centymetra kwadratowego sączy się angielska historia i kultura. Przyleciałem do Londynu w ostatni dzień, kiedy Opactwo było jeszcze przed koronacją otwarte dla zwiedzających, i trochę się nakombinowałem i nabiegałem, żeby zdążyć, ale nie żałuję. Oczywiście zatłoczone, ale nie jakoś przesadnie. Wejście też odbywa się dosyć sprawnie. Dla mnie absolutne must see.

Pałac Westminsterski
Siedziba parlamentu. Zdaje się, że jest kilka sposobów, żeby zwiedzić to miejsce. Ja zwiedzałem w ramach touru z audioprzewodnikiem. O układzie budynku można sobie poczytać ze szczegółami na wiki, więc nie będę się rozpisywał. Jeśli natomiast chodzi o moje wrażenia, to jest to kolejne fantastyczne, przesiąknięte historią miejsce, które warto zobaczyć. Jeśli ktoś za jeden z celów wycieczki stawia sobie zanurzenie się w brytyjskość, wydobycie jej esencji i próbę jej zrozumienia, to myślę, że powinien zwiedzić i Opactwo Westminsterskie, i stojący kawałek dalej Pałac Westminsterski.

Wembley
Właściwie to stadion jak stadion. Kilka gablotek ustawionych między stolikami a bufetem hucznie nazywanych jest „muzeum”. Sportowa historia Wembley jest bardzo bogata, ale w ogóle tego nie czuć; nikt nie próbuje wykorzystać jej potencjału. Wycieczka z przewodnikiem nudna – chodzenie po korytarzach, sali konferencyjnej, szatniach i tym podobnych bzdetach (znajdującą się przy szatni, prawie pustą salkę z kilkoma rowerkami stacjonarnymi przewodnik przedstawiał jako niezwykle nowatorski pomysł sali rozgrzewkowej xD). Myślę, że lepiej byłoby po prostu pójść na mecz.

Korty Wimbledonu
W zasadzie podobne zarzuty jak przy wycieczce po Wembley. Kogo obchodzą komputery w pomieszczeniu dla dziennikarzy albo stanowiska komentatorskie? Choć tu jednak trochę opowiadania o tenisie było, więc sumarycznie oceniam nieco wyżej niż Wembley Tour. Myślę, że sam spacer po Wimbledonie może być fajnym dodatkiem, jeśli ma się więcej czasu.

Royal Observatory, Greenwich
Na cały kompleks muzeów w Greenwich składają się też National Maritime Museum, Queen’s House i kliper Cutty Sark, o których nie opowiem. Niewykluczone, że są fajne; ja widziałem tylko obserwatorium i szczerze mówiąc, jeśli nie interesujesz się przesadnie mocno historią nauki, nawigacją itp., to nie jest to coś, co musisz koniecznie zobaczyć. Ja trochę się interesuję, a i tak jakiejś większej przyjemności z tego nie czerpałem.

Imperial War Museum
Jest kilka oddziałów tego muzeum. Główna siedziba bardzo mi się podobała. Miłośnikiem militariów nie jestem, więc wiszący pod sufitem Spitfire + jakieś czołgi i samochody wojskowe to dla mnie atrakcja na kilka minut. Natomiast ekspozycje poświęcone II wojnie światowej i holocaustowi, choć może trochę przeładowane, robią robotę i bardzo mnie wciągnęły. Oddziałem IWM są też Churchill War Rooms, czyli dawna kwatera Churchilla. W zasadzie wiele nie mam na jej temat do powiedzenia. Zwiedziłem, bez szału. Trzeba by chyba być jakimś ultrafanem historii wojskowej, żeby w pełni tę wizytę wykorzystać. Jeśli chodzi o HMS Belfast, to nie zwiedziałem; widziałem tylko z daleka.

Katedra św. Pawła
Projekt Christophera Wrena, jedno ze sztandarowych dzieł angielskiego baroku. Ogromna krypta, w której spoczywają m.in. admirał Nelson i książę Wellington. Kopuła upodabniająca budynek do rzymskiej Bazyliki św. Piotra. Jest co oglądać. Ale czy to punkt obowiązkowy? Dla mnie chyba nie. Kiedy myślę o tym, co mnie się w Londynie najbardziej podobało, to Katedra nie pojawia się nawet w pierwszej dziesiątce. Ale to bardzo subiektywne zdanie.

Museum of Brands
Chyba mniej znane muzeum. Na pewno nie must see, chociaż bawiłem się dobrze. Jest to muzeum wszelkich marek, opakowań i reklam – począwszy bodajże od epoki wiktoriańskiej aż do dzisiaj. Zabawki, gazety, płatki śniadaniowe, masło orzechowe, płyty winylowe, zapałki, kawa, słodycze, żarcie w puszkach, komputery. No, dosłownie wszystko tam jest. Tak poznawczo to może za wiele się z tego miejsca nie wyniesie, ale czysto estetycznie to nie wiem, czy tylko dla mnie, ale takie gablotki z pierdyliardem różnych kolorowych etykietek, opakowań itp. są jakoś dziwnie satysfakcjonujące i ładne.

Old Operating Theatre
Bardzo kameralne, skromne muzeum, ale ma to coś. Wśród eksponatów różne farmaceutyki sprzed lat, zioła, przyrządy medyczne etc., ale główną atrakcją jest sala operacyjna z połowy XIX wieku. Nic się nie stanie, jeśli tego nie zobaczysz, będąc w Londynie, ale jeśli masz trochę wolnego czasu, to myślę, że £7.50 to uczciwa cena.

The Shard
Przereklamowana sprawa. Generalnie nie jestem miłośnikiem takich punktów widokowych. Wyjątkiem był Nowy Jork. Po Londynie żadnego „wow” się nie spodziewałem i rzeczywiście nic takiego nie doświadczyłem. Może London Eye byłoby lepsze?

Kew Gardens
Ogromny ogród, wpisany na listę UNESCO. Wizytę polecam każdemu, a ile czasu tam spędzisz, zależy od zamiłowania do natury. Dla psychofana roślin optimum to będzie pewnie cały dzień. Reszcie w zupełności wystarczy 1-2-godzinny spacer alejkami + zwiedzenie od środka kilku szklarni. Cena biletu spora jak na ogród – prawie 20 funtów – więc jeśli byłbym na krótkim city breaku, to pewnie bym sobie odpuścił. Kompleks znajduje się w pewnej odległości od centrum miasta, więc jeśli ma się jeszcze jakieś inne plany danego dnia, to do ogrodów polecam wybrać się z rana i wejść zaraz przy otwarciu. Jechanie tam i wracanie w środku dnia trochę rozwali grafik.

Królewskie parki
Hyde Park, Regent’s Park, St. James’s Park – w tych miejscach trochę poczillowałem i mi się podobało. Mieszkać gdzieś niedaleko i móc wyskoczyć sobie do któregoś z nich fajna sprawa. Nie spodobały mi się tylko ogrody Kensington, które nie dość, że nudne, to tłumy były takie, że wolałbym, żeby ktoś mi robił nacięcia na skórze i posypywał solą, niż miałbym w tym gwarze spędzić więcej niż pół godziny.

Jednodniowa wycieczka Windsor + Stonehenge + Oxford (pierwotnie miał być wariant z Bath, ale wybrałem jednak Oxford)
No cóż, nie mogłem się za wiele spodziewać, skoro te atrakcje dzieli od siebie po kilkadziesiąt kilometrów, a mieliśmy je objechać w ciągu jednego dnia, ale jednak słabo to wszystko wypadło. Ponad godzinę w kolejce przed wejściem do Windsoru, potem jakaś godzina na samodzielne zwiedzanie. Przejazd do Stonehenge, czekanie na busik dowożący do megalitów, dosłownie 10 minut przy megalitach, znowu czekanie na busik powrotny. Przejazd do Oxfordu, spacer, w czasie którego ledwie liznęliśmy miasta, a przewodnik wolał opowiadać jakieś gównociekawostki o Harrym Potterze, podczas gdy mijaliśmy miejsca, gdzie tworzyła się historia światowej nauki.
Jeśli chodzi o same atrakcje, to Windsor wewnątrz piękny, wiele komnat zapiera dech. Stonehenge – co kto lubi. Jest to dokładnie to, czego się spodziewacie, czyli trochę kamieni oglądanych z kilkudziesięciu metrów. Doznania pewnie będę większe przy odpowiedniej pogodzie i o odpowiedniej porze dnia. U mnie już obcowanie z czymś tak ciekawym, zagadkowym, o takiej historii wywołuje pewną ekscytację, ale nie każdy musi widzieć to tak samo. Oxford: jak wspomniałem, byłem tylko kilkadziesiąt minut, ale wystarczyło, żeby się zachwycić. Przynajmniej jeden cały dzień chciałbym tam spędzić. Świetna opcja wyskoczenia pociągiem na krótki wypad z Londynu.

Dwóch miejsc nie odwiedziłem dlatego, że w kwietniu i na początku maja były jeszcze nieczynne: Hunterian Museum i muzeum Handel & Hendrix in London. Pierwsze – z tego, co czytałem – jest zbiorem różnych kuriozów anatomicznych i 16 maja otworzyło się po kilkuletniej przerwie. Drugie to mieszkania Handla i Hendrixa (położone obok siebie) zaadaptowane na muzeum poświęcone ich twórczości. Tak się składa, że re-opening jest dzisiaj (przynajmniej tak wynika z ich strony internetowej).

Gastronomicznie niestety nie jestem w stanie za wiele polecić. Kiedy jeżdżę w takie pospolite, zachodnie miejscówki, to skupiam się na tym, żeby po prostu coś oszamać, a jak chcę spróbować jakiejś fajnej kuchni, to w Warszawie też mogę przebierać w restauracjach. Jedno miejsce, które na pewno mogę polecić, to Borough Market. Duży wybór mięs, ryb, owoców morza, serów, warzyw owoców. Na ciepło też można coś przyjąć, choć w dni wolne kolejki bywają spore. Do tego bardzo dogodna lokalizacja przy London Bridge.

Reasumując, wszystko to, na co byłem bardzo nastawiony, zobaczyłem. Było intensywnie, średnio po 20 km pieszo dziennie, ale był czas, żeby usiąść, odpocząć, zjeść. Po poprzednim moim wpisie na temat Londynu i zwiedzania wiem, że niektórych aż telepie na myśl, że ktoś może zwiedzać w taki sposób jak ja, zamiast sobie spokojnie przemierzać miasto, chłonąć klimat ulic, rozmawiać z ludźmi i niespiesznie popijać wino w restauracji. Co kto lubi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Gdybyście mieli dodatkowe pytania o konkretne atrakcje, to chętnie odpowiem, jeśli tylko będę potrafił ( ͡ ͜ʖ ͡)

#londyn #uk #podroze

Wołam @pokey i @maly1234
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 2
@Jamniki2: Poruszając się głównie w obrębie City, Soho, Westminster, Marylebone, Kensington, to chyba nie doświadczyłem wszystkich uroków koegzystencji z lokalną ludnością ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kontakt miałem głównie z jej ucywilizowaną częścią.
  • Odpowiedz
@Clermont:
"Jednodniowa wycieczka Windsor + Stonehenge + Oxford (pierwotnie miał być wariant z Bath, ale wybrałem jednak Oxford)"

Szalenstwo, 1 dzien to na sam Oxford mozna przeznaczyc ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Polecam Bath, ciekawe miasteczko historycznie + mozna poczilowac w termach. No i Bristol stosunkowo niedaleko.
  • Odpowiedz
  • 1
@bartd: No, taką miała ofertę ta firma. Wiedziałem, że będzie trochę w biegu wszystko, ale wierzyłem, że mają jakoś sensownie to rozplanowane. Oxford na fotkach mi się podobał, ale myślałem, że krótki spacerek mnie usatysfakcjonuje. Dopiero na miejscu co kawałek to myśl "kurde, tu byłoby fajnie wejść do środka".

@rbk89 Mogłoby być dłuższe
  • Odpowiedz
  • 0
@Clermont London Eye straszliwie przereklamowane. Fajny punktem widokowym jest Primrose Hill wieczorem jak się ściemnia i widać z góry wszystkie światła Londynu
  • Odpowiedz