Wpis z mikrobloga

Mój dzień zaczął się kiepsko.

Sylwia wciąż nie może się podnieść po utracie naszego dziecka w drugim miesiącu ciąży, a od wspólnego znajomego dowiedziałem się, że Jolanta która jeszcze miesiąc temu mówiła mi, że mnie kocha okłamała mnie w żywe oczy. Zgadnijcie czy trzeba było się martwić o tego kolegę o którego „kompletnie nie ma co się martwić”.
Do tego wszystkiego w pracy zero motywacji i cały dzień przeleżałem, a z pralki podczas wirowania spadł mi płyn i roztrzaskał się na ziemi tworząc wielką kałużę kleistej mazi.

Wyciągnąłem rower z piwnicy. Pojechałem na przejażdżkę.
Założyłem Pani łańcuch, podziękowała.
Zjadłem loda nad wartą, dziewczyna która sprzedawała niestety była wieczorem bardzo zajęta więc odmówiła wspólnej pizzy.
Ale za to… Pojechałem do bankomatu wypłacić pieniądze. Dziewczynie przede mną wpłata nie działała więc zaproponowałem barter – przelew na telefon za gotówkę. Także i pomogłem i dostałem numer. Karma wraca.

Mega się cieszę, że mogłem pomóc tym dwóm osobom. Zrobiło mi to dzień.
Kojarzycie Jezusa z Gandawy? (https://www.hln.be/gent/jezus-leeft-en-luistert-in-muinkpark~ac4cde1c) Chłop siedzi w parku od dwóch lat. Zawsze można do niego podejść i pogadać, zwierzyć się z problemów.
Jak będę starszy to zostanę Jezusem z Poznania.

A na razie biorę z życia to co daje i postanowiłem, że nie będę wybrzydzać.

Jak pisał poeta:

I uczę miłowania, radości w uśmiechu,
W łzach widzieć słodycz smutną, dobroć chorą w grzechu,
I pochwalam tajń życia w pieśni i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem i wprawny w cierpieniu.


#gownowpis #poznan #depresja
  • 2