Wpis z mikrobloga

Wymagania stawiane przez najbliższych mnie przerastają, oni oczekują że na wszystkim muszę się znać "bo ich kiedyś zabraknie", jednocześnie totalnie ignorując moje słabości do których mam zresztą prawo, czy ktoś w mojej rodzinie tego chce czy nie. Tak naprawdę to nikt mnie nie rozumie i mało kiedy się zdarza żeby ktoś mnie naprawdę wysłuchał zamiast notorycznie dokręcać mi śrubę. Nie rozumieją tego że ja też mam jakieś cele w życiu które chcę jednak zrealizować, ale na to potrzebuję sporo czasu a to jest coś na co nikt mi nie pozwolił, ani rodzina, ani szkoła, ani nawet znajomi ze studiów. Chodzi mi głównie o gadanie w domu że "muszę zacząć myśleć o przyszłości". Takie teksty to dla mnie kpina z człowieka, jak taka osoba może myśleć o przyszłości, skoro nawet nie może naprawić swojego "tu i teraz" bo przechodzi na obecny moment ciężki okres? Właśnie najłatwiej w domu marudzić że "ich kiedyś zabraknie". Mnie też kiedyś nie będzie na świecie i nikogo to nie będzie obchodziło. Ani razu mi to nie pomaga tylko coraz bardziej mogę przez to pogrążyć się w beznadziei i poczuciu winy i nawet nie pójdę o krok naprzód, więc o co im chodzi?
#przegryw
  • 1