Wpis z mikrobloga

To nie jest kraj dla niepełnosprawnego człowieka

Przyjechałem z Krakowa do domu, ponieważ potrzebuję ponownie orzeczenia o niepełnosprawności. Byłem umówiony na wizytę u lekarza. Dla mnie już bezsensowne jest poświęcanie wolnego czasu po to, by udowodnić, że choruje się na chorobę przewlekłą, jaką jest cukrzyca. Ale taki mamy klimat. Może za dwa lata mi magicznie zniknie. 
Przyjechałem tu jednak nadaremno, bo nic nie załatwiłem, ale nie chcę się tu na ten temat rozpisywać. Muszę robić to wszystko, tylko po to, by dostać najniższy stopień orzeczenia o niepełnosprawności - lekki, który tak naprawdę mi nic nie daje, a wręcz utrudnia.
Tylko, że posiadanie takiego orzeczenia to konflikt tragiczny. Upoważnia mnie do bezpłatnego odbierania wkłuć i zestawów infuzyjnych. I to by było na tyle z pozytywów. Wszakże cena tych cudów medycznej techniki oscyluje wokół co najmniej 300 złotych miesięcznie, co może mocno nadwyrężyć mój budżet. 
Z orzeczeniem lekkim jednak nie przysługują mi żadne ulgi, chociażby w komunikacji publicznej. A z pracą jest ciężko. Potencjalny pracodawca jak dowiaduje się, że mam orzeczenie o niepełnosprawności, wie, że nie mogę brać nadgodzin, ani zmian nocnych, mimo że osobiście uważam, że dałbym radę. Jak mieszkałem w 2021 roku w Łodzi, prawie dostałem umowę o pracę z całkiem fajnymi zarobkami. Na przeszkodzie stanął lekarz medycyny pracy, który dowiedziawszy się, że mam cukrzycę zabronił ewentualnych (bo nie obowiązkowych) zmian nocnych. 

Inny przypadek. Kobieta, matka osoby niepełnosprawnej, walczyła w sądzie, bo urzędnicy chcieli odebrać jej świadczenie pielęgnacyjne za pewien okres, bo wyjechała na urlop. To jest kolejny dowód na to, że kobiety dla niepełnosprawnych dzieci muszą być niewolnicami i poświęcać im się 24/7. Kuriozum.

#zdrowie #polska #panstwozdykty #postkomunistycznepanstwomafijne #neuropa #niepelnosprawni #urzedasstory
Pobierz
źródło: 5EF3B93E-C78C-486F-9E72-CC03D8A56329