Wpis z mikrobloga

@ShinpuTokubetsu: to jest jedna ze spraw która trudno wychodzi z głowy. Mnie chyba najbardziej rozwala to że do pewnego momentu Krzysztof chodził na bardzo luźnej smyczy. Trzeciego dnia po porwaniu dzwonił z ulicy pełnej ludzi. Dopóki był trzymany w Kałuszynie nie był wiązany, nocował w zwykłym pokoju z oknem na wieś.
Co tak bardzo "zamyka" człowieka że nie próbuje zawalczyć o swoje życie? A może wtedy nie miał świadomości co
  • Odpowiedz
@thorgoth nie do końca. Przeczytałam dosłownie cały internet, miałam bzika na tym punkcie i powiem tyle, że nigdy się nie dowiemy jak wyglądało jego przetrzymywanie, czy było zaplanowane przez niego, czy przez policję, czy nawet rodzinę. Im więcej czytałam na ten temat - tym mniej wiedziałam ;)
  • Odpowiedz
W Kaluszynie miał obroże na szyi i jednej ręce, na około 2 metry długości. Za WC służyło różowe plastikowe wiadro, a nieczystości były przelewane do metalowej kanki i wywożone zazwyczaj raz w tygodniu do pobliskiej rzeki. Krzysztof był w ciągu całego pobytu strzyżony jakieś 2-3 razy, a włosy wyrzucano z samochodu oraz palono. Mył się w misce również kilka razy, ale dość niedokładnie, ponieważ uniemożliwiała mu to kajdana i obroża. Żona z
  • Odpowiedz
@Efghi w Rózanie spędził dwa tygodnie w dziurze na szambo stworzonej specjalnie na potrzeby porwania, nie była ona używana wcześniej w wiadomym celu. Wyścielona była albo materacem, na którym spał w Kaluszynie, albo styropianem. Niestety nie mógł się wyprostować, rzadko otrzymywał pożywienie. Oficjalnie spędził tam dwa tygodnie, ale bodajże Kosciuk nie pamiętał, czy zamordowali go 5 września czy też 5 października, oficjalna data to 05.09. Gdy wyciągali Krzysztofa z szamba to
  • Odpowiedz