Wpis z mikrobloga

U mnie było tak samo. Ale przez to nauczyłem się jednego. Po prostu w domu KAŻDY powinien mieć własny pokój (żona może mieć kuchnię ( )).
Jak zamieszkałem z żoną to uparłem się że muszę mieć swój "gabinet". Jest to pokój z moimi rzeczami oraz nawet łóżkiem. I jest to moja odskocznia jak potrzebuje trochę prywatności.

U moich rodziców było tak, że na samym początku na
@rysio_lubicz: ja ci powiem dlaczego
Chłop pod presją społeczeństwa młodo się ożenił z pierwszą lepszą Grażyna (która też z nim zeswatali) a po jakimś czasie pod presją spłodzili dzieciaka albo dwa. Średnio się sobie podobali, w sumie nawet się nie znali bo rodzina stwierdziła że "poznacie się po ślubie". Więc te płodzenie dzieci to był ich jedyny seks.
I po ilus tam latach chłop orientuje się jak wygląda jego życie i
@markhausen: oj prawda, jak mieszkałem w akademiku to pomimo polubienia współlokatora na początku, po dwóch semestrach zaczęliśmy się z wzajemnością nienawidzić. Nieludzkie jest trzymanie dwóch lub więcej osób w jednym pomieszczeniu bez żadnej prywatności.
@jmuhha: moj stary zawsze nocki robili na kopalni i jak wracał nad ranem to tak siedział w kuchni ksiazki czytał i walił piwo bo nie umiał zasnac. Chcialbym miec tyle energi po robocie co on. Wracał z nocki spal moze 3 godziny a potem do poznego popoludnia w domu cos robił przed wyjazdem jeszcze szedl spac na 2 godziny i tak dziennie