Mam pytanie z pogranicza finansów/rozliczeń/nieruchomości. Jeśli jest tu jakiś specjalista proszę o pomoc ewentualnie podpowiedź do kogo iść z pytaniem (prawnik, rzeczoznawca, księgowy...)?
Sytuacja wygląda następująco: Są sobie rodzice i dwójka dzieci (D1, D2). Rodzice posiadają dwie nieruchomości X,Y Wszyscy na początku mieszkają w X natomiast Y jest wynajmowane studentom. Po pewnym czasie D1 chcąc się usamodzielnić wyprowadza się do innego mieszkania. Mija jakiś czas, D2 również chce się wyprowadzić. Rodzice podejmują decyzję o przepisaniu mieszkania Y na D2 i zakończenie wynajmu ze względu na nikłą opłacalność (wszedł COVID). Równocześnie podpisują umowę na sprzedaż mieszkania X (przykładowo niech cena wynosi 1 milion PLN) - nie potrzebują tyle miejsca, a pieniądze ze sprzedaży chcą rozdysponować między wszystkich członków rodziny sprawiedliwie. Umowa sprzedaży skonstruowana jest w ten sposób, że dostają 10% zaliczki, która trafia tylko do rodziców. Resztę dostają po wyprowadzce (rok od podpisania umowy).
Pytanie do was/specjalisty do którego mnie odeślecie: Jak sprawiedliwie na dzień dzisiejszy podzielić pieniądze ze sprzedaży mieszkania X? Wszyscy są zgodni, że trzeba uwzględnić mieszkanie Y i odjąć od udziału drugiego dziecka, oraz odjąć część którą już dostali rodzice.
1. Dzielimy 1 milion na 4, od części rodziców odejmujemy 100k (bo dostali zaliczkę), od częśći D2 odejmujemy wartość mieszkania Y z dnia podpisania umowy. Po korektach proporcjonalnie zwiększamy udział D1
2. Ze względu na inflację i zmianę wartości nieruchomości D1 może czuć się poszkodowane - 100k rodziców (ze względu na inflację) było więcej warte niż teraz, a wartość mieszkania Y wzrosła. W związku z tym robimy wyceny mieszkań X i Y, liczymy nowe 10% hipotycznej wartości zaliczki. Za pomocą tych danych liczymy odpowiednie proporcje podziału - tldr; D1 otrzymuje więcej niż w wersji pierwszej obliczeń.
Które z tych podejść jest poprawne? A może oba są błędne? Zapewne zdania ekspertów będą podzielone a jeden rabin powie tak a drugi nie ale liczę na jakieś sensowne argumenty za i przeciw rozwiązaniom lub propozycję jeszcze czegoś innego.
@brawurowy_Robert: Żadne nie jest poprawne, bo to nie zadanie matematyczne ani księgowe ani podatkowe ani prawne:)
Rodzice nic nie dają dzieciom póki zyją a jeśli D1 chce kupić mieszkanie to mu kupują podobne do Y, a jesli nie chce teraz kupić a potrzbuje pieniedzy na inny cel to dają kwotę o aktualnej wartości mieszkania Y.
@Farenhejt: są już zabezpieczeni, ale to nie clue problemu :). Dzieciom chcą oddać część ze sprzedaży (jeszcze jest kwestia taka, że dzieci pomagały przy zakupie mieszkania Y ale już nie pisałem o tym, żeby nie komplikować), a nie wszystko co mają.
Aktywne Wpisy
18+
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Sytuacja wygląda następująco:
Są sobie rodzice i dwójka dzieci (D1, D2). Rodzice posiadają dwie nieruchomości X,Y
Wszyscy na początku mieszkają w X natomiast Y jest wynajmowane studentom. Po pewnym czasie D1 chcąc się usamodzielnić wyprowadza się do innego mieszkania.
Mija jakiś czas, D2 również chce się wyprowadzić. Rodzice podejmują decyzję o przepisaniu mieszkania Y na D2 i zakończenie wynajmu ze względu na nikłą opłacalność (wszedł COVID).
Równocześnie podpisują umowę na sprzedaż mieszkania X (przykładowo niech cena wynosi 1 milion PLN) - nie potrzebują tyle miejsca, a pieniądze ze sprzedaży chcą rozdysponować między wszystkich członków rodziny sprawiedliwie. Umowa sprzedaży skonstruowana jest w ten sposób, że dostają 10% zaliczki, która trafia tylko do rodziców. Resztę dostają po wyprowadzce (rok od podpisania umowy).
Pytanie do was/specjalisty do którego mnie odeślecie:
Jak sprawiedliwie na dzień dzisiejszy podzielić pieniądze ze sprzedaży mieszkania X? Wszyscy są zgodni, że trzeba uwzględnić mieszkanie Y i odjąć od udziału drugiego dziecka, oraz odjąć część którą już dostali rodzice.
1. Dzielimy 1 milion na 4, od części rodziców odejmujemy 100k (bo dostali zaliczkę), od częśći D2 odejmujemy wartość mieszkania Y z dnia podpisania umowy. Po korektach proporcjonalnie zwiększamy udział D1
2. Ze względu na inflację i zmianę wartości nieruchomości D1 może czuć się poszkodowane - 100k rodziców (ze względu na inflację) było więcej warte niż teraz, a wartość mieszkania Y wzrosła.
W związku z tym robimy wyceny mieszkań X i Y, liczymy nowe 10% hipotycznej wartości zaliczki. Za pomocą tych danych liczymy odpowiednie proporcje podziału - tldr; D1 otrzymuje więcej niż w wersji pierwszej obliczeń.
Które z tych podejść jest poprawne? A może oba są błędne? Zapewne zdania ekspertów będą podzielone a jeden rabin powie tak a drugi nie ale liczę na jakieś sensowne argumenty za i przeciw rozwiązaniom lub propozycję jeszcze czegoś innego.
#finanse #nieruchomosci #rachunkowosc #ksiegowosc
Rodzice nic nie dają dzieciom póki zyją a jeśli D1 chce kupić mieszkanie to mu kupują podobne do Y, a jesli nie chce teraz kupić a potrzbuje pieniedzy na inny cel to dają kwotę o aktualnej wartości mieszkania Y.
Gdzie rodzice mieszkają po sprzedaży X?
Dzięki za odpowiedź.
Rodzice dają - chcą się podzielić zyskiem i jest to ich decyzja :).
A rodzice przeprowadzają się do mniejszego zakupionego mieszkania (nie potrzebowali wkładu ze sprzedaży).