Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Życie mi się zawaliło. W święta zakończył się mój 13-letni związek. Psuło się od kilku dobrych lat, ale w tym czasie mierzyliśmy się z innymi życiowymi problemami, myślałam że to się da jeszcze naprawić tylko musimy załatwić pewne rzeczy. Ale okazało się inaczej, tym razem to definitywny koniec.

Nie potrafiliśmy już ze sobą rozmawiać, ciężko było się dogadać i razem funkcjonować. Tym razem pękło całkowicie. Oboje popełniliśmy błędy, ogromne błędy... ale pomimo rozmów i prób napraw rysy i blizny były zbyt duże, pretensje z obu stron wracały jak bumerang, wystarczyła byle iskra aby wzniecić kłótnie i wzajemne żale. Tego było zbyt dużo i bum - pękło bez możliwości posklejania tego.

Człowiek niby wiedział, ale jednak się łudził... Teraz gdy rozstanie stało się faktem, czuję się dziwnie. Czuję się rozsypana na kawałki, wsztystkie wizje jakie miałam na wspólną przyszłość nie spełnią się, trzeba będzie poukładać sobie wszystko od nowa. Tak naprawdę nauczyć się znowu żyć, bo od kilkunastu lat codziennie w moim życiu był on a teraz się to zmieni.

Najgorsze w tym jest to, że przez jakiś czas będziemy musieli wciąż ze sobą mieszkać, bo rozejść się po 13 latach wcale nie jest tak szybko i prosto, łączy nas masa spraw. Sytuacja na razie nie pozwala abyśmy zamieszkali osobno, dlatego najbliższa przyszłość maluje się po prostu "pięknie". Nie będę mogła w spokoju tego rozstania przeżyć, przepracować tylko będzie się to jątrzyć, będziemy się codziennie widzieć, bez normalnych rozmów tylko tak na szpilkach, zerkając spod byka. Po prostu świetnie.

Ech, miała być stabilność, wspólna przyszłość a tu się okazuje że baba po 30 będzie sama. Nie sądziłam że tak mi się życie potoczy, robiłam wszystko aby mieć udany fajny związek, jednak wyszło inaczej. Jego błędy, moje błędy, wspólnie złe podjęte decyzje, do tego trochę życiowego niefarta i taki oto efekt.

Trzeba będzie się z tego jakoś pozbierać, spróbować jakoś żyć po nowemu. Boję się najbliższych kilku lat, bo na pewno będą ciężkie. Życie ty bulwo...

#zwiazki #rozstanie #rozwod

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63a887ba6ee95d57c22336e0
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 13
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: ale sama widzisz że to nie grało, wolałabyś żeby to rozpadło się za kolejne kilka lat?
Ludzie przychodzą i odchodzą, takie życie
A ty zasługujesz na coś lepszego nawet jeśli teraz byście się jeszcze dogadali to byłaby kwestia czasu
Trzymaj się, będzie dobrze
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Jak chcesz się wygadać, cho na priv. Też zakończyłam 13-letni związek jakiś czas temu i mogę rzucić trochę perspektywy i dobre słowo :)

PS Czemu nie możecie zamieszkać osobno? Jak długo będziecie jeszcze mieszkać razem?
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania teraz jest źle ale po czasie się polepszy, ja już jestem dwa lata po zakończeniu 8 letniego związku i czuje się jak nowy, wszystko przeszło, z czasem minie chociaż wiem, że na chwilę obecną jest źle i będzie jeszcze długo a takie pocieszanie nic nie da, czas leczy rany, zawsze to powtarzam bo tak było w moim przypadku, trzymaj się i "wesołych" świąt ;)
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Współczuję i mam ochotę Cię po prostu uściskać. 8 miesięcy temu moja żona odeszła ode mnie w wielkanoc. Nie mam złotej rady, ani tego co może zadziałać. Wykorzystaj ten czas dla siebie. Jakbyś chciała po prostu porozmawiać, to pisz do mnie na priv.
  • Odpowiedz
OPka bez kodu: @ismenka: Dzięki kochana, niestety nie pogadamy bo ja tylko lurkuję wykop. Konto miałam, ale usunęłam, bo za dużo spędzałam tu czasu. Czyli widzę że podobna sytuacja, długo zajęło Ci dojście do siebie? Wiesz, wchodząc w związek miałam 21 lat czyli byłam młodym dziewczęciem, przez te lata dojrzewałam w tym związku, zmieniałam się w kobietę, uczyłam się dorosłości a teraz bum i nie ma, czuję się jakby mi ktoś usunął dywan spod nóg i wylał wiadro zimnej wody na głowę... Taka oszołomiona się czuję, jak tu się odnaleźć, jak żyć, jak poukładać sobie to wszystko na nowych zasadach zupełnie.

Czemu nie możecie zamieszkać osobno? Jak długo będziecie jeszcze mieszkać razem?


Ze względu na nieudaną inwestycję zmagamy się z dołkiem finansowym, co w dużej mierze przyczyniło się do rozpadu związku. Ze względu na stres, nerwy, przestaliśmy umieć ze sobą rozmawiać, było za dużo złego i za mało dobrego które by to równoważyło. Po prostu pech, w innych okolicznościach nie byłoby takich nerwów między nami. Czasy są ciężkie, ceny najmu wysokie (Warszawa here), musimy sprzedać nieruchomość za granicą i na razie nie możemy pozwolić sobie na mieszkanie osobno. Wciąż dużo nas łączy finansowo, wszystkiego dorabialiśmy się razem i niestety nie jest tak łatwo się rozejść. Ile będziemy mieszkać razem? Nie wiadomo dokładnie bo jest dużo zmiennych, ale myślę że co najmniej 6
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie chcę za bardzo się uzewnętrzniać na wykop….

Ogólnie najgorsze były 2 lata po rozstaniu. Dopiero po kolejnym roku - 2 latach poczułam się prawdziwie wolna i z czystą głową. Szybko jednak się wyprowadziłam, i to do wynajętego pokoju do obcych ludzi - myślę, że to jest najważniejsze w szybszym uporaniu się z żałobą. U mnie jeszcze taka sytuacja, że my się nadal lubimy jako ludzie, kontakt mamy i
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: współczuję... Nie wiem czy dobrze zrozumiałem to co napisałaś, ale wydaje mi się, że najgorsze to to, iż pomimo wszystkich przeciwności, problemów miałaś nadzieję, iż przetrwacie to razem i jak warunki zewnętrzne się poprawią, to znowu spróbujecie odbudować związek i zbliżyć się do siebie... Jeśli kochasz go miłością romantyczną i nie byłaś z nim z przywiązania czy wykalkulowania, to zapewne bardzo boli. "Jak ktoś kogo się tak bardzo kochało
  • Odpowiedz
OPka bez kodu: @ismenka: Ojej, szmat czasu... Ja zdaję sobie sprawę że to tyle może trwać, dlatego napisałam że boję się tych najbliższych kilku lat. Ale widocznie tak musi być, kolejny etap życia który trzeba przejść. Tkwić w tym związku było szkodliwe, wyniszczało nas nawzajem, nie sprawiało już więcej że bycie razem nas wzmacniało, uszczęśliwiało, tylko przeciwnie.

Wiadomo że lepiej byłoby się wyprowadzić, odciąć, ale moja sytuacja jest jaka jest, w wieku 34 lat nie uśmiecha mi się mieszkać jak studentka po pokojach, więc wolę już zostać. Liczę na to że za jakiś czas gdy emocje opadną, będziemy potrafili rozmawiać normalnie. Tak samo jak na to że ten kontakt zostanie i będzie chociaż poprawny, bo biznesowo dogadywaliśmy się fantastycznie, czuliśmy że razem możemy zdobywać świat. Szkoda tylko że ta część związkowa kulała i to mocno... Dziękuję za słowa wsparcia Mirabelko.

@G00LA5H: Dokładnie tak, tyle przeszliśmy, pokonywaliśmy coraz to nowe problemy, wciąż powtarzaliśmy sobie - jeszcze kilka miesięcy, wytrzymajmy jeszcze trochę, ale ten czas rozwlekał się na lata... w trakcie których wręcz nie można było tego nazwać związkiem. Długo wytrzymałam, ale w końcu pękło, nie mogłam pojąć dlaczego on odstawił na bok dbanie o relację całkowicie, moim zdaniem pielęgnować związek można w każdych okolicznościach, niezależnie od sytuacji, jakakolwiek by nie była. On tego nie rozumiał, miał pretensje że ja mam pretensje i tak w kółko... On myślał że związek można odstawić na półkę na kilka lat, było dla niego oczywiste że będziemy razem już zawsze i on nic nie musi już
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Dziękuję za Twoje wyjaśnienie. Teraz rozumiem Ciebie lepiej. To co napisałaś pomaga mi także zrozumieć, to co zakończyło się 1,5 roku temu w moim przypadku (zerwała ze mną całkowicie kontakt, więc pozostało mi wiele domysłów)...
Tobie szczerze życzę uzdrowienia relacji na tyle Abyście zachowali szacunek do siebie i nie okazywali niechęci gdy wpadniecie na siebie przypadkiem w przyszłości po wyprostowaniu Waszych finansowych spraw.
Szczerze życzę Ci siły do odbudowy
  • Odpowiedz