Wpis z mikrobloga

52/52 --> #anime52
Vagabond (recenzja mangi)

MAL: https://myanimelist.net/manga/656/Vagabond
Kitsu: https://kitsu.io/manga/vagabond
AniList: https://anilist.co/manga/30656/Vagabond/

Są samuraje i biją się mieczami. Prawdziwie męska przygoda - z samurajami i mieczami i walkami na miecze w wykonaniu samurajów.

Wstęp:
Mamy XVI-wieczną Japonię (musiałem sprawdzić) i w zasadzie ten fakt nie jest za bardzo istotny dla fabuły, która skupia się niemal w całości na wymachiwaniu mieczem. Warto natomiast zaznaczyć, że w tych czasach istniała już broń palna i jest ukazywana w mandze, jednak nigdy nie jest ona użyta w praktyce.

Żyjąc w erze samurajów, Takezo postanawia zostać najlepszy w drodze miecza, bo coś tam rodzice, bo taki po prostu jest, to jest naprawdę nieistotne. Ważne jest to, że już w młodym wieku wykazuje zapał, zabija samodzielnie dorosłego mężczyzn i cała wieś się go boi. Akurat zaczyna toczyć się wojna, więc jako młodziak wyrusza w podróż i zabija losowych niedobitków lub po prostu samotnych samurajów.

Droga samuraja:
Po tym jak Takezo wyrusza w podróż, co rusz napotyka kogoś do pocięcia. Gdy nabiera wystarczają umiejętności i staje się mężczyzną, zaczyna szukać coraz mocniejszych doznań i wyzywa na pojedynek sławnych na cały kraj mistrzów, którzy specjalizują się w różnych stylach lub używają innych broni niźli katana.
To nie jest honorowa droga, to nie jest nawet sensowna droga. Celem bohatera jest po prostu stać się najsilniejszym i dlatego walczy się z wieloma silnymi przeciwnikami i zostawia za sobą dziesiątki, jak nie setki trupów.

Różne postacie:
Początkowo myślałem, że to wyłącznie historia jednej osoby, natomiast w pewnym momencie następuje całkowicie odcięcie. Przez kilkadziesiąt rozdziałów obserwujemy historię głuchoniemego samuraja - od znalezienia niemowlęcia przez dawnego mistrza, przez okres dojrzewania, aż do opuszczenia przez dorosłego już wojownika wsi i wyruszenia w drogę, aby szukać silnych rywali.

Ostatecznie wychodzi to mandze na dobre, ponieważ po około 100 chapterach byłem już zmęczony powtarzalną formułą i nagły przeskok do nowej postaci był powiewem świeżości. Istnieje również postać przyjaciela z dzieciństwa Takezo, który przeżywa swoje perypetie i nie jest na tak wysokim poziomie fechtunku jak pozostała dwójka. Raczej szlaja się z miasta do miasta i stara się jakoś przeżyć kolejny dzień.

Fabuła nabiera tempa, choć niestety na bardzo krótką chwilę, gdy cała trójka znajduje się w jednym mieście i ich losy się ze sobą łączą. Ten zabieg wypada dobrze i jako czytelnik poczułem satysfakcję, że wszystko się w końcu łączy, choć nie trwało to długo.

Fabuła:
Jaki koń jest każdy widzi. Vagabond to GAR/typowa męska nawalanka i w tym momencie nawet ciężko jest mi to porównać do Berserka, którego lubię, ale nie jestem kultystą jak wielu fanów M&A. Berserk posiada fabułę, szczególnie w swoich początkowych rozdziałach, gdy kładziony jest na nią duży nacisk. Vagabond od początku do (niemal) końca skupia się wyłącznie na motywie “chcę być najsilniejszy” - to właśnie to pragnienie, a czasami również chęć zemsty ze strony przyjaciół poległych samurajów, stanowią rdzeń tej mangi i osobiście uważam, że jest to niesamowicie płytka fabuła, która jest wyłącznie pretekstem do machania mieczem.

Dopiero w późniejszych (250-327) rozdziałach, manga bardzo mocno się uspokaja i skupia się na filozofii życia, walki oraz podróży bohatera zarówno fizycznej, jak i w głąb samego siebie. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, końcowy arc, czyli uprawa roli arc, jest chyba jednym z najlepszych elementów tej mangi, bo wreszcie daje trochę odpoczynku i pozwala zastanowić się bohaterowi nad celowością swojego dotychczasowego życia.
Ze względu na hiatus, manga kończy się na 327 rozdziale, zamykającym farming simulator arc i otwierającym kolejny rozdział przygód, których pewnie nigdy nie zobaczymy.

Walki i kreska:
Potyczki są ładne i wciągające. Nie są to najlepsze walki jakie w życiu widziałem, ponieważ nadal są to wyłącznie katany i często jeden błąd albo jeden ruch decyduje o wyniku. Autor stara się wprowadzać różnorodność w postaci przeciwników specjalizujących się w różnych broniach i jest to tymczasowa świeżość. Niestety, większość walk jest szybka i stosunkowo nudna. Więc o ile Takezo lub niemy-samuraj nie toczą ważnego pojedynku z silnym przeciwnikiem to sceny walki nie są aż tak ciekawe.

Co do jakości rysunków nie ma w tym wypadku wątpliwości. Mocna kreska, przypominająca nieco Berserka, z mocno cieniowanymi postaciami, pełna krwi, przemocy, dobrze odwzorowująca anatomię oraz wspaniale prezentująca się w ruchu.

Podsumowanie:
Vagabond to idealna manga do czytania bez szczególnego przykładania uwagi. Są tu wprawdzie filozoficzne rozprawy o moralności, honorze i drodze miecza, ale stanowi to raczej tło do mięsa, którym są walki na miecze. Jeśli jesteście w autobusie, pociągu albo na nudnych świętach u rodziny, to równie dobrze możecie pod stołem przeczytać kilka rozdziałów Vagabond, skupiając uwagę zarówno na machaniu mieczem, jak i pytaniach o przebieg Waszych studiów, kariery zawodowej oraz statusu matrymonialnego ze strony kochanych ciotek.

=================
#animedyskusja #anime #manga
Pobierz young_fifi - 52/52 --> #anime52
Vagabond (recenzja mangi)

MAL: https://myanimelis...
źródło: comment_1671615499ETZyZIN9xP6NPwRkx2hpOt.jpg
  • 4