Wpis z mikrobloga

To co się dzieje w #mcfit w Szczecinie to poezja. Już chyba trzeci tydzień czekam, aż naprawią urządzenie na którym ćwiczyłem. Siostra podpisywała umowę, mnie mieli dać jako płatnika, to nic mi z konta nie ściągnęło a ponaglenie przyszło na numer siostry. Jeszcze w między czasie musiałem drugi raz lecieć podpis złożyć, bo czegoś tam w umowie nie zaznaczyli i płatnik musiał przyjść. Co chwile jakieś nowe osoby na recepcji, często nieobecni, zajęci albo flirtowaniem z przedstawicielami płci przeciwnej/ćwiczeniem.
Na maszynie na nogi, to im się chyba jednostki miary pomyliły bo zamiast funtów to nakleili kilogramy, ponieważ według tej maszyny biorę na luzie 141kg, a gdy poszedłem na inną siłownie, to na podobnej maszynie to 80 nie dałem rady. Najlepsza jest maszyna do napoi co raz działa, a raz nie, zazwyczaj raczej nie działa. Jeśli chodzi o czystość, to jak ktoś wypluł gumę do pisuaru, to leżała sobie ona chyba z tydzień. Kiedyś pracował tam taki chłop, co co jakiś czas odkładał ciężarki na miejsce, teraz to jest eldorado, ale winię tutaj głównie użytkowników. Ogólnie i tak polecam, bo siłownia jest mega klimatyczna, sprawia wrażenie siłowni premium, dla bogatych ludzi, a karnety chyba nie odbiegają cenowo jakoś. Siłownia jest mała, więc od 14:00 to jest jakaś maskara. Kiedyś podobno na karnecie #mcfit można było wejść do każdej siłowni tej marki, na całym świecie, ale jakaś Polska firma wykupiła wszystkie punkty w naszym kraju i jakby stała się odrębną spółką, przez co karta działa tylko w siłowniach w całej Polsce
#mcfit