Wpis z mikrobloga

Zawsze jak spadnie trochę śniegu uruchamia mi się jedno bardzo żywe wspomnienie, mam wrażenie, że jest taki jakby save z gry, że byłbym wstanie je wczytać z pamięci i się tam przenieść.
Jest zima 2007, prawdopodobnie luty. Piątek po południu. Wracam z Gimbazy z paczką kolegów. Śniegu napadało tyle, że już chyba nigdy potem nie uświadczyłem takiej ilości. Idziemy przez rynek w naszym mieście powiatowym. Przekopanych jest kilka przejść przecinających go. Zaspy są dosłownie na 1,5m a samej powierzchni śniegu pewnie niewiele poniżej metra. Uczucie jakbyśmy szli przez jakieś okopy, ledwo widać co jest poza zaspą. Śnieg jest bieluśki bo świeży, sypki, odbija się słońce aż oczy łzawią. Ogólne uczucie lekkości bo już weekend. Cały czas, ktoś z nas kogoś szturcha, popycha, łapie za plecak i wrzuca w te zaspy. Ale nie złośliwie tylko koleżeńsko, wszyscy cały czas się śmieją. Jesteśmy już cali biali od ciągłego lądowania w śniegu a na twarzach czerwoni od napadów śmiechu i zmęczenia od wygrzebywania się z zasp. Przechodzimy rynek, wchodzimy do spożywczaka. Kupujemy ciperki i colę. Jedną dużą paczkę na 4 osoby i jedną butlę 2l. Ogólnie humor 11/10, sielanka.jpg. Uczucie, że zaraz się odprowadzimy do domów, zrobię sobie ciepłą herbatę i uwalę przed kompem. Początkujący youtube, pisanie z kolegami na Gadu-Gadu, piosenki puszczane na winampa. Może się zbierze ekipa i pogramy w Tibię albo Worms World Party, jak nie to wbiję do świata GTA SA. W sobotę rano wstanę i do śniadania będzie leciał Top Gear na TVN Turbo. Potem z rodzicami do marketu na zakupy, obiad i Skoki w telewizji. Życie było proste.
#wspomnienia #nostalgia #feels #zima #00s