Wpis z mikrobloga

12 295 - 56 = 12 239

Wpis bardziej na poważnie. W sumie, ku przestrodze.

Nie za dobrze się dzisiaj czułem, ale po obiedzie stwierdziłem, że jednak pójdę pokręcić. Wybrałem się przed 16. W sumie obiad był za lekki, już po 30minutach kręcenia zacząłem czuć, że za wiele nie pojeżdżę. Ale.. Podjechałem po kumpla w umówione miejsce i ruszyliśmy. Tempo nie było zachwycające, 20km/h przez las, potem zwiększyliśmy do 25-26km/h na asfalcie. Ale tak strasznie nierówno, co chwila zwalnialiśmy do tych 20, albo schodziliśmy nawet grubo poniżej.

Temperatura 6*C wg tego co podawał mój domowy termometr. Czyli nie ma źle, ubrany jak zwykle na taką temp. Zrobiliśmy połowę trasy, na razie było wszystko ok, trochę mniej sił, trochę odczuwalny głód ale kręciliśmy spokojnie dalej.

Godzina- jakoś ok 18. Nogi przestały kręcić, jak to mówią kolarze: "odcięło prąd" i to tak porządnie, nagle. Tempo ledwie 12km/h. Zaczęło mnie trzepać z zimna, skurcze mięśni i ból całego ciała. Nie wiedziałem czy nagle zrobiła się taka mgła czy to coś ze mną, ale jak się okazało- ze mną. Kumpel jechał przodem, metr ode mnie. 1km przed domem już nie dałem rady. Zatrzymałem się i zemdlałem, osunąłem się na szczęście na stronę chodnika, nie ulicy.

Krótko: temperatura, niewyspanie, ogólne złe samopoczucie, głód i chyba zbyt szybkie tempo jak na takie samopoczucie zrobiły swoje.

Jedyne 60km, które mnie dzisiaj przerosło.. Niegdyś to było dziennie minimum.


#rowerowyrownik #kuprzestrodze
  • 6
@Traviu: co prawda jeszcze nigdy nie wylogowałem się tak jak Ty ale nie raz, nie dwa było blisko. pozniej, po powrocie do domu momentalny zgon i 5-6h wyciete z zycia. od tego czasu zawsze ze sobą jakiegoś batona biorę. Jeden, dwa, czasem cztery. Czasem bomba złapie po 30 a czasem po 90km, a jakies tam zarcie dobrze jest ze soba mieć. No i jak tylko jest szansa na deszcz wg prognozy
@hofier: No niestety przeceniłem swoje dzisiejsze siły. ;) Nie ma źle, już prawie doszedłem do siebie.

Latem często mam batony no i przynajmniej litr wody. Teraz miałem 450ml herbaty (w sumie z dużą ilością cukru), ale widać mało to dało.
@Traviu: Ja właśnie dlatego nie jeżdżę, jak bierze mnie jakieś przeziebienie. Raz wsiadlam i zrobiłam może koło 20-30 km, myślałam, że nie dojade, nie ogarnialam co się dzieje wokół mnie, szum w uszach i mroczki przed oczami. Teraz wole wsiąść w tramwaj i wydać te kilka złotych, bo nawet wole w te kilka km nie ryzykowac.
@bylejaki: Tak więc mam nauczkę i już więcej tak nie zrobię, wolę odpuścić. ;)

@gaska: Wiesz, ja czasami nie czułem się na siłach by kręcić, a w końcu jakoś się zebrałem i szedłem pojeździć. Nagle jakoś te siły wracały jak wsiadałem na rower- taka rowerowa magia Wczoraj niestety nie.

Ale już wszystko ok. ;)
@Traviu: Wiem, w sumie nie utrafisz. Ale chyba już nauczyłam się kiedy lepiej dać sobie siana.

Grunt, że już ok i nic poważnego się nie stało :-)