Wpis z mikrobloga

Boże, napisałem akapit A4, ale wszystko usunąłem. Bo nie chce znów pisać tragicznej historii swojego życia. Kiedyś umiałem dużo pisać o emocjach i przeżyciach. Nawet na to nie mam już siły. Nie mam o co walczyć, nie mam gdzie pójść. Jestem zniszczony fizycznie i psychicznie, a z każdym rokiem jest coraz gorzej. Nie mogłem poradzić sobie z życiem, pogodzić się z kolejnymi stratami i leczyć swoich psychicznych upośledzeń w normalnych czasach, a dzisiaj gdy codziennie czytam na wykopie o upadku wszystkiego, utwierdzam się w przekonaniu, że dla takich jak ja został już tylko sznur. Bo co takie coś jak ja może zrobić? Czekać parę miesięcy na psychiatrę nfz? I co będzie kolejne miesiące dobierać mi leki aż trafi na działające? Do psychiatryka nie pójdę, bo po wyjściu nie miałbym nic poza długami i bezdomnością.

Ja nie znam innego życia, normalnego, ostatnio je miałem mając 17 lat. W ciągu ostatnich lat wydarzyło się tyle rzeczy, cały czas śmierć, rozpacz, pożoga, w konsekwencji dalsze samowyniszczenie. Świadomość, że jestem na świecie sam, że nie mam swojego miejsca do którego mogę wrócić, gdybym skończył pod mostem. O co mam walczyć. O przetrwanie? Codzienność to dla mnie cierpienie. Zamknięty albo w katakunbach swoich traum, albo w klaustrofobicznym pokoju z wiecznie brzdąkającymi Ukrainkami za ścianą. O to mam walczyć?

Żeby powiedzieć że nienawidzę swojego życia, musiałbym najpierw czuć że żyje, jakkolwiek. Codziennie marzę że to tylko koszmar senny, że się zaraz obudzę. Że będzie normalnie, moi bliscy których zabrała śmierć będą żyć.

To wszystko przygniata, ale na dłuższą metę jest bez znaczenia. Kryzys, inflacja, katastrofa, wojna, #!$%@? w dupie, nawraca na zmianę w historii świata. Ze wszystkiego możesz wyjść, ze wszystkim walczyć, jeśli masz zdrowa głowę. Jeśli twoje życie nie było wcześniej pasmem koszmarów i żałoby. Ale gdy nie masz, gdy jesteś takim czymś jak ja, idziesz na pożarcie.

#!$%@? mi. Jestem na finiszu. Jest mi tylko smutno. Że to wszystko, wszystkie bliskie osoby które miałem, wspomnienia z młodości, mogę wsadzić sobie w dupe. Że już nie chodzi o to że chce umrzeć, tylko że muszę, bo nie ma innego racjonalnego wyjścia.

I to jest ta ściana. W której rozumiesz ze byłeś do uratowania, bo chciałeś umrzeć ze względu na to co przeżyłeś, a nie permanentnie bo nie widziałeś sensu, przez taka a nie inną chemię w mózgu. I pierwszy raz jest ci szkoda samego siebie.

Chciałbym już tylko przytulić swoich dziadków. Pierwszy raz od lat się popłakałem.

#depresja #samobojstwo
  • 3
@Freak_001: znanylekarz.pl >> wyszukaj psychiatrę w swojej okolicy z najlepszymi opiniami i bliskim terminem >> leki >> stabilizacja >> siły na ogarnięcie reszty problemów >> profit
Powinieneś zamknąć się w około 2 stówkach za wizytę. Leki koło 30 zł.
Jak nie masz hajsów - pożycz (to akurat będzie dobra inwestycja), ewentualnie sprzedaj jakiś zbędny sprzęt, dorób na jakimś zleceniu.
Na nfz to faktycznie będziesz czekać do śmierci. A tu za 2