Wpis z mikrobloga

mirki może ktoś poradzi co zrobić,, rano zastałem swój samochód na parkingu z całkiem niemałym wgnieceniami, wezwałem milicję, podglądali poszczakali i w końcu zrobili foty, niestety niewiele więcej mogą zrobić, kilka dni później na tym samym parkingu znalazłem potencjalnego sprawcę, tzn uszkodzenia na jego samochodzie pasują do moich. sprawcą zostawił swój lakier na moim samochodzie, oraz wysokość uszkodzeń na obu samochodach się pokrywa, uszkodzenie jest również świeże. zgłosiłem ten fakt milicji, na co dostałem odpowiedź, że wyślą dzielnicowego do właściciela tego samochodu, ale jak się nie przyna, to nic mu nie mogą zrobić. co to kur*w@ ma być, chyba logiczne, że skoro ktoś uciekł z miejsca zdarzenia to raczej nie ma zamaiaru się przyznać. uszkodzenie jest na tyle duze, że nie było możliwości żeby tego nie zauwazyl, no chyba że miał 3 promile. co mogę zroboc w tej sytuacji?? wygląda na to że będe musiał sam wyegzekwować od sprawcy zwrot kosztów naprawy.

na dokladke dwunożne kundle chciały mi dać mandat za brak ważnego BT, pomimo że samochód stał na parkingu, nie był w ruchu, debile.
  • 6
@p14c3k a może zanim nasrasz na maskę albo przytniesz typowi hamulce, po prostu zostawisz kartkę z numerem i prośba o kontakt, że jest świadek jak Cię puknął i że chcesz się dogadać, zanim wezwiesz pały i dostanie 2k. Tak to załatwiają cywilizowani ludzie, a wy z takimi pomysłami to #!$%@?ć do Rosji.