Wpis z mikrobloga

Hej. Postanowiłem opisać na mikroblogu historię mojego kota. Robię to z dwóch powodów. Pierwszy to zwiększenie świadomości o chorobie jaką jest zakaźne zapalenie otrzewnej - w skrócie FIP. Drugim powodem jest robienie tego dla siebie żeby zająć czymś myśli.

Lila urodziła się 20 lipca 2022 roku. Jest to kotka brytyjska krótkowłosa. Trafiła do nas z hodowli 22 października. Przez pierwsze dni była wesoła, energiczna i wszystko ją interesowało. Od razu skradła nasze serca. Po kilku dniach zaczęły się niestety
drobne problemy. Lila zaczęła być osowiała i apatyczna. Myśleliśmy, że to może być depresja ponieważ kotek był u nas krótko.

Jako że stan się nie poprawiał udaliśmy się na wizytę do weterynarza. Kotek miał spuchnięty brzuszek i ciągle był senny. Weterynarz sprawdził temperaturę - 39,9. Stwierdził, że to "jakiś wirus", dał antybiotyk, coś na wzmocnienie i kazał przyjść na drugi dzień na kontrolę.

Na następny dzień stan kota nie uległ poprawie. Lila cały dzień spędziła w łóżku. Weterynarz ponownie zbadał temperaturę - 40,2.
Zlecił USG brzucha i podstawową morfologię. Na USG wyszedł płyn w jamie brzusznej "w małej ilości". Stwierdził, że możemy spróbować pobrać próbkę na następny dzień "o ile się uda". Zaczął mówić, że u takiego kota może to być ciężkie, a jedynym sposobem żeby potwierdzić FIP jest zobaczenie kolor płynu i sprawdzenie jego lepkość pod palcami... Jeżeli stwierdzi, że to FIP to kot powinien zostać poddany eutanazji. Przepisał też leki moczopędne, które jak sam uznał pomogą kotu wysikać płyn z otrzewnej...

I tak dochodzimy do dnia dzisiejszego. Podjęliśmy decyzję o zmianie weterynarza. Udaliśmy się do przychodni z nowocześniejszym sprzętem.
Nagle okazało się, że płynu w brzuchu jest bardzo dużo. Udało się pobrać płyn i krew do biochemii. Płyn został wysłany do laboratorium, wyniki będą w poniedziałek/wtorek, jednak lekarz również podejrzewa FIP.

FIP jak już wspomniałem nie jest leczony w Polsce. Jest to wyrok śmierci dla kotów, które przeważnie umierają w ciągu kilku dni do 4 tygodni.

Jednak to, że w Polsce się tego nie leczy, nie oznacza, że w innych krajach podchodzi się do tego w taki sam sposób.
My się nie poddajemy i dopóki kot sie nie męczy to próbujemy go uratować. Ale o tym w następnym poście

Postaram się publikować pod tagiem #lilazfip. Więc można śmiało czarnolistować tag lub mnie :)

ClaxKire - Hej. Postanowiłem opisać na mikroblogu historię mojego kota. Robię to z dw...

źródło: comment_16675892948MzEuZ07lCJRjG75dYinvI.jpg

Pobierz
  • 12
@ClaxKire leczy się w Polsce tez ale jest to bardzo drogie. Lek kosztuje ok 200zl dziennie, terapia trwa ok 6 tygodni. U mojego brytyjczyka było podejrzenie FIP ale cale szczęście okazało się że to jednak nie to.

Zdrówka kitkowi życzę
@SweterWPaski: Tak, ale powiedzieli tylko, że bardzo dużo kotów ma koronawirusa i po prostu sytuacja stresowa związana ze zmianą domu spowodowała jego mutację do FIP i będą obserwować pozostałe koty