Wpis z mikrobloga

@jmuhha: że najpierw chodziłam z takim obciachowym na baterię, potem jako "starszaki" mogliśmy chodzić ze świeczką i pół kościoła uwalone woskiem xD Chodziliśmy wieczorem, spoko klimat. Były też nagrody za wykonanie jakiegoś fajnego lampionu, jakieś aniołki itp.
  • Odpowiedz
Ksiądz pod koniec mszy losował i się dostawało figurki aniołów i inne religijne gadżety. Dlatego uwielbiałem chodzić


@Przemson: Co? Słodycze przecież losowali. Wyście chodzili dla figurek aniołków? XD
  • Odpowiedz
@Przemson: U nas też było losowanie. Na karteczce trzeba było wpisać jaki dobry uczynek się zrobiło. Do wygrania było... WYPOŻYCZENIE ŚWIĘTEJ FIGURY na wieczór, żeby móc się przy niej pomodlić całą rodziną. Super wygrana bulwo... Chłopcy dostawali św. Józefa a dziewczyny Maryję. Figurę trzeba było zwrócić nazajutrz żeby kolejni szczęśliwcy mogli dostąpić tego zaszczytu.
  • Odpowiedz
@jmuhha: Ja pamietam taki cringe gdy w moim kościele wrzucali się do koszyka serduszko z wypisanym dobrym uczynkiem, który zrobiło się danego dnia. Na koniec ksiądz losował z koszyczka i zwycięzca zabierał do domu na ten dzień figurkę Marii z dzieciątkiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nigdy nie brałem udziału.

Ale same roraty jako dziecko lubiłem. Fajny klimat, pogodzone swiatlo, dużo lampionów. To chyba jedyne naborzeństwa które
  • Odpowiedz
Chodziliście za gówniaka na roraty?


Się chodziło

z czym wam się kojarzą?


@jmuhha: z radochą z robienia fajnych lampionów, wyjściem z kolegami do kościoła gdzie jak zwykle coś tam sobie ksiądz gadał i wszyscy go olewali. I z polewu jak komuś się lampion spalił xD
  • Odpowiedz
@jmuhha
ja kilka razy byłem z kumplami bo xsionc w szkole dawał 5 z religii tylko jak się miało podpisy z rorat xD

Ale było ekstra, te zajebiste lampiony to była największa atrakcją, po ciemku się szło, specjalnie przez jakieś nieużytki żeby se tymi lampionami świecić i się poczuć jak ekipa Gandalfa w jakiejś Morii w tych ciemnościach xD

Potem w kościele se staliśmy z tyłu i wesoło gadaliśmy, na koniec wpisik do książeczki i
  • Odpowiedz
Chodziłem. Zawsze gdy było już ciemno i w kościele gasło światło, a każdy odpalał lampion to robiło to na mnie wrażenie i wprowadzało w fajny nastrój. Czułem też dzięki temu większą otoczkę związaną z świetami. Wiadomo byłem młodszy i to też robiło swoją robotę, ale wspominam to dobrze
  • Odpowiedz
@jmuhha: ale mi przypomniałaś, chodziłem chyba przez dwa lata na każde roraty bo się zbierało jakieś gowna i potem się dostawało jakieś szopki świąteczne, słodycze albo talon na zlizywanie bitej śmietany z kolan proboszcza to żarcik xd. Piękne to były czasu wierzyć w Jezuska i mieszkać w małej wiosce
  • Odpowiedz