Wpis z mikrobloga

@ignis84: Już kilka miesięcy jestem w hospicjum, zastanawiam się jak długo tutaj będę. Najgorzej, że nikt nie jest wstanie podać nawet przybliżonego czasu. Trafiłam tutaj ze szpitala, po operacji kręgosłupa. Miała to być kolejna operacja usunięcia kolejnych guzów z kanału kręgowego. Tak jak po wcześniejszych operacjach, miałam przejść zabieg i po kilku dniach miałam wyjść do domu, przejść rekonwalescencje i rehabilitację. Niestety po operacji obudziłam się z niedowładem od pasa w dół. Moja miednica i nogi były jak z betonu. Ciężkie i przeraźliwie bolały, zatraciły swój kształt, były parzącymi kikutami. Ból był straszny, duże dawki morfiny nie pomagały, dostawałam masę leków, łącznie ze sterydami i rożnymi opioidami, ale nic nie pomagało. Nie mogłam spać, jeść. Byłam w piekle, cały czas ból utrzymywał się na poziomie 10/10 czasem schodził do 8/10. Po dwóch miesiącach trafiłam tutaj, do hospicjum na leczenie bólu. Szkoda, że nie stało się, to wcześniej. Tutaj lekarze są bardzo empatyczni, mają czas porozmawiać z pacjentem i cały czas myślą jak mogą pomóc.
Teraz jest dużo lepiej, niż na początku. Ruszam nogami, wcześniej musiałam układać je rękami. Niestety dalej jestem na silnych lekach przeciwbólowych, ciekawostką jest to, że wdycham leczniczą marihuanę.
Chociaż w moim przypadku nie czuję żeby działała na ból, może trochę wycisza?
Nogi dalej bolą, ale już nie płaczę z bólu.
Mogę też godzinę dziennie siedzieć, wykorzystuje ten czas na wizytę w łazience.
Jak dobrze, że nie muszę się już załatwiać do pampersa. To strasznie uwłaczające.
Zastanawiam się kiedy uda mi się stanąć o własnych siłach.
#smutek
  • 7
  • Odpowiedz