Wpis z mikrobloga

via transkrypcja
  • 1
#codziennatranskrypcja #wiadomosci #tvpis #tusk4x
24.08.2022

Oto zapis głównego wydania programu "informacyjnego" rządowej telewizji.
Archiwum dostępne na: https://codziennatranskrypcjatvpis.github.io/
FAQ
W cieniu potwornej wojny, ale z dumą i miłością ojczyzny.
Ukraińcy świętują dzień niepodległości.
Dobry wieczór, Edyta Lewandowska.
Witam państwa i zapraszam na "Wiadomości".
A oto co dziś w programie.
Ukraina już od pół roku walczy o wolność z rosyjskim najeźdźcą.
24 lutego na świecie pojawił się nowy naród.
Nie narodził się, ale odrodził.
To prawdopodobnie najważniejszy dzień niepodległości w naszym życiu.
Niestety wiemy z naszej historii, co to znaczy znaleźć się pod rosyjską okupacją.
Agresywna polityka Niemiec.
To jest polityka, która nie szuka kooperacji z innymi krajami.

---
Polacy nie chcą iść do strefy euro, wbrew Niemcom.
Ja jestem zwolennikiem wejścia do strefy euro, żeby nie było żadnych wątpliwości.
Wielki sukces polskich lekarzy.
Po 4 dniach jak w filmie trafiło się dla niego serce.

---
97% Ukraińców opowiada się za niepodległością swojego kraju.
To bardzo ważne szczególnie dziś, kiedy w zaatakowanym przez Rosjan państwie przypada dzień niepodległości.
Sytuację na Ukrainie, a także w innych miejscach świata, tych, które wspierają Ukrainę w walce o niepodległość, i tych, na których odbija się ta wojna, obserwują nasi reporterzy.
W Irpieniu jest Tomasz Jędruchów.
W Odessie - Piotr Kućma.
W Waszyngtonie jest Marcin Tulicki.
A w irackim Irbilu - Rafał Stańczyk.

Od 6 miesięcy na mieszkańców Ukrainy spadają bomby, rakiety oraz pociski artyleryjskie.
Przenieśmy się więc do szczególnie dotkniętego rosyjską agresją podkijowskiego Irpienia.
Jak dziś, w dzień niepodległości, wyglądają ulice ukraińskich miast?

---
Choć środa była dniem wolnym od pracy, na ulicach ukraińskich miast próżno było szukać tłumów i korków.
Powodów kilka.
Ale dwa najważniejsze to zakaz zgromadzeń, wydłużona godzina policyjna, a także zagrożenie atakami rakietowymi.
Nigdzie tak wyraźnie jak w Ukrainie nie widać, ile kosztuje niepodległość.
Ta flaga będzie wszędzie tam, gdzie powinna być.

---
W Donbasie i na Krymie.
Okupant myślał, że powitamy go kwiatami i szampanem, a otrzymał pogrzebowe wieńce i koktajle Mołotowa.
Już 24 sierpnia 1991 roku ukraiński parlament spróbował wyrwać się Moskwie.
To wtedy została przyjęta deklaracja suwerenności.
Jednak przez ponad dekadę Kijów rządzony przez komunistów obrastał w oligarchów, a Ukraina pogrążała się w kryzysie gospodarczym.
Pomarańczowa rewolucja z 2004 roku ujawniła prozachodnie aspiracje Ukraińców i odsłoniła interesy Rosji.
To wtedy kandydatem na prezydenta został Wiktor Janukowycz, człowiek Kremla.
Moskwa i Władimir Putin były mocno zaangażowane w to, żeby przeciągnąć ten wynik wyborczy na swoją stronę.
Dekadę później Janukowycz nie podpisał umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Wybuchła rewolucja, którą próbował zgasić Putin.
Rozpoczął zbrodnicze ataki, zajmując Donbas i Krym.
Regularna wojna wybuchła pół roku temu.
To prawdopodobnie najważniejszy dzień niepodległości w naszym życiu.
Kijów liczy na pomoc sojuszników - USA, Polski i Wielkiej Brytanii.
Z niezapowiedzianą wizytą do stolicy Ukrainy przybył Boris Johnson.
Prezydent Andrzej Duda z Kijowa wrócił w nocy.
Któż bardziej powinien im to wsparcie okazać niż my, którzy jesteśmy ich sąsiadami i tak dobrze rozumiemy ich sytuację.
Niestety wiemy z naszej historii, co to znaczy znaleźć się pod rosyjską okupacją.
Ponad 80% Ukraińców ma dobre zdanie o Polakach, a 2/3 chce wspólnoty czy sojuszu z Polską.
Razem jesteśmy w stanie nie tylko zatrzymać rosyjską agresję.
Taki związek pozwoliłby przesunąć punkt ciężkości geostrategicznej kontynentu europejskiego bardziej na wschód.
Działałby korzystnie z punktu widzenia znaczenia Polski w UE.
Najważniejsi unijni gracze także złożyli życzenia Ukraińcom.
Także ci krytykowani za opieszałość w udzielaniu pomocy.
Wspieramy Ukrainę.
Jesteśmy i będziemy po waszej stronie.
"Le Monde" donosi, że francuski koncern energetyczny dostarcza paliwo rosyjskim myśliwcom bombardującym Ukrainę.

---
W dniu ukraińskiego dnia niepodległości mija pół roku od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji.
I choć rosyjski atak na Kijów został odparty, to jednak wciąż duża część kraju na wschodzie i południu jest okupowana, a na Ukrainę spadają rosyjskie rakiety.
Przenosimy się teraz do Odessy, gdzie jest Piotr Kućma.
Jak tam obchodzony jest dzień niepodległości i jak wygląda sytuacja na frontach po 6 miesiącach wojny?

---
Rosja okupuje 1/5 Ukrainy.
Na frontach nie widać przełomowych wydarzeń.
Rosja nieustannie atakuje Donbas.
Ukraina próbuje odbić południe i liczy na kolejne dostawy broni.
W Odessie nie odbyły się żadne uroczystości.
Ze względów bezpieczeństwa.
Na początku było niedowierzanie, a później strach.
Pierwsze nagrania spadających na miasta rakiet i bomb obiegły cały świat.
Eksperci, analitycy i stratedzy z każdej możliwej strony mówili krótko: zajęcie Kijowa to kwestia kilku dni.
24 lutego na świecie pojawił się nowy naród.
Nie narodził się, ale odrodził.
Ukraińcy otrząsnęli się z szoku bardzo szybko.
Po kilku dniach walk jasne było, że determinacja obrońców jest potężna.
Po tygodniu - że rosyjski mit militarnej potęgi nijak się ma do tego, co dzieje się na froncie.
To 6 miesięcy pokazało, że Rosja nie jest w stanie wygrać z Ukrainą, mimo że ma podobno najsilniejszą czy jedną z najsilniejszych armii na świecie.
Pierwszy moment przełomowy - upadek ofensywy na Kijów.
Już wtedy wiadomym było, że Rosjanie srogo się przeliczyli.
W międzyczasie ukraińskie sukcesy z jednej i dramat cywilów z drugiej strony poruszyły wolny świat.
Rosjanie pokazali swoje prawdziwe oblicze.
To jest wojna o charakterze zbrodniczym i ludobójczym, a Rosjanie jako naród są za to w pełni odpowiedzialni.
W ślad za działaniami na froncie ruszył exodus ludności cywilnej.
W ciągu kilku tygodni do Polski wjechało kilka milionów Ukraińców.
ŚPIEW: Nie stój z boku i podaj rękę Ukrainie.
Polacy przywitali ich z otwartymi rękami, okazując hojność i solidarność, która zachwyciła świat.

---
Teraz wiemy, kto jest naszym bratem i przyjacielem, a kto nie jest nawet przypadkową znajomością.

---
Teraz ci sami eksperci, którzy nie dawali Ukrainie szans na obronę przed rosyjską inwazją, dziś zaczynają mówić, że Ukraina ma szansę tę wojnę wygrać.
Jeśli nie złamiemy Rosji kręgosłupa raz na zawsze, będą musiały walczyć nasze dzieci.
"Potrzeba ciągłego wysiłku humanitarnego.
Im dłużej trwa rosyjska agresja, tym większe jest ryzyko obojętności" - podkreśla przebywający obecnie w Ukrainie dyrektor polskiej sekcji Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Jednym z celów wizyty jest dostarczenie pomocy.

---
Kolejny transport z polską pomocą humanitarną dotarł do Ukrainy.
Żywność oraz środki higieny warte 10 tys. euro trafiły do Czerwonogrodu, skąd zostaną rozdysponowane na wschód.
Ja dziękuję Polakom za tę pomoc, jaka zaczęła do nas przychodzić od pierwszych dni wojny, i cały czas ona nadchodzi do nas.

---
Powoli widzimy pewnego rodzaju gaśnięcie entuzjazmu.
Ks. Waldemar Cisło podkreśla, że należy dołożyć wszelkich starań, by nie zobojętnieć wobec losu Ukraińców, by nie powtórzył się scenariusz syryjski.
Na początku wojny w Iraku czy Syrii mieliśmy w każdym kanale telewizyjnym czerwone paski: "Zginęło 60, 70, 300 osób w zamachu w Damaszku czy w Bagdadzie".
Dzisiaj - proszę znaleźć informacje z Syrii czy z Damaszku.
Oni się czują zapomniani, pozostawieni sami sobie.
Oby to się nie stało z Ukrainą.
Każdy taki transport jest na wagę złota.
Dotychczas Stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie przy pomocy ludzi dobrej woli tylko do Czerwonogrodu udało się zorganizować kilkadziesiąt busów i tirów z pomocą.

Bardzo potrzebna jest nasza solidarność, pokazanie im, że o nich pamiętamy.
Oni są umęczeni tą wojną, to jest za długo.
Przy okazji tego transportu z pomocą przyjechali również uczestnicy rajdu katyńskiego.
Niektórzy z nich - tak jak Artur Tchórzewski - niosą wsparcie od początku wybuchu wojny.
Na początku przeładowywaliśmy towary nocami na granicy bezpośrednio z samochodów na samochody, potem zaczęliśmy przywozić tutaj.
Ta pomoc dla Ukraińców jest w dalszym ciągu bardzo potrzebna.
Polacy, powinniśmy im dalej pomagać.
Wiem, że nasza historia jest trudna.
Mimo wszystko to są nasi sąsiedzi, a sąsiadowi zawsze trzeba pomóc.
Oni często nie mają już nic.

---
A teraz Waszyngton i największy jak do tej pory pakiet wsparcia militarnego dla Ukrainy.
Warty aż 3 mld dolarów.
Przenieśmy się teraz przed Biały Dom.
Tam jest Marcin Tulicki.
Jaka broń i kiedy trafi na Ukrainę?

---
Długo by wymieniać sprzęt, który docelowo trafi na Ukrainę.
To m.in. systemy obrony powietrznej, artyleryjskie, amunicja, systemy przeciwdronowe i radary.
Nie trafi to na Ukrainę od razu.
To kwestia kilku lub kilkunastu miesięcy.
Bo jest kupowany z innej puli.
Dzięki funduszowi uchwalonemu przez kongres.
Skorzystał z niego Joe Biden.
Dzięki funduszowi sprzęt na Ukrainę nie będzie przekazywany z magazynów amerykańskiej armii, ale bezpośrednio od producentów.
Uciekali przed terrorystami z samozwańczego Państwa Islamskiego, odbudowywali w trudzie swoje życie.
Teraz muszą stawić czoło problemom gospodarczym wywołanym przez napaść Rosji na Ukrainę.
Uchodźcy z Iraku i z Syrii, którzy pozostali na Bliskim Wschodzie, coraz dotkliwiej odczuwają skutki wojny w Europie.
W północnym Iraku w obozie dla uchodźców, na przedmieściach kurdyjskiego miasta Irbil, jest nasz wysłannik Rafał Stańczyk.
Rozmawiałeś w mieszkańcami jednego z obozów dla uchodźców.
Jak zmieniło się ich życie po 24 lutego?

---
Uchodźcy boją się przede wszystkim tego, że nie będzie ich stać na zakup chleba, że nie znajdą pracy.
Że świat o nich zapomni.
Raz tak było.
Młode osoby wychowane w obozach były rekrutami do grup terrorystycznych.
Dlatego tak ważna jest pomoc międzynarodowa.
Rozmawialiśmy też z Polakami, którzy pomagają uchodźcom na miejscu.
Asia straciła cały dorobek życia w 2014 roku, kiedy terroryści z tzw. Państwa Islamskiego zdobyli miasto Sindżar.
Ale nie narzeka, bo żyje.
Razem z mężem i siedmiorgiem naszych dzieci udało nam się znaleźć schronienie w obozie.
Życie jest tu ciężkie, ale przynajmniej nikt do nas nie strzela.
Wraz z 5 tys. innych uciekinierów mieszka w obozie Baharka, na przedmieściach kurdyjskiego miasta Irbil.
Żyje się tu bardzo skromnie, ledwo można związać koniec z końcem.
Atak Rosji na Ukrainę jeszcze tę sytuację pogorszył.
Po wybuchu wojny ceny wielu towarów wzrosły dwukrotnie.
Ludzie tu mieszkający nie mogą sobie pozwolić na zakup wielu rzeczy.
Ceny są wysokie i wielu ma problem, by żyć tak jak wcześniej.
Dlatego szczególnie teraz potrzebne jest wsparcie świata, by koszmar wojny domowej, terroryzmu czy masowej nielegalnej migracji się nie powtórzył.
Mieszkańcy tego obozu uciekli przed wojną, przed ISIS.
Uciekli na kilka tygodni, maksymalnie na kilka miesięcy, ale los napisał dla nich inny scenariusz.
Zostali kilka lat, ale zgodnie twierdzą, że ich życie jest możliwe dzięki pomocy międzynarodowej.
Od 4 lat wsparcia medycznego Irakijczykom udziela Polska Misja Medyczna.
W obozie Baharka z funduszy Ministerstwa Spraw Zagranicznych organizacja wyremontowała i wyposażyła przychodnię oraz opłaciła pracujących tu lekarzy.
To jest jedyna możliwość, by udali się ze swoimi dziećmi do lekarza.
Szczególnie z takimi przypadkami, jakie mamy dzisiaj.
Mamy bardzo dużo przypadków odwodnienia, biegunek.
To powoduje, że pomoc musi być udzielona natychmiastowo, by uratować ich życie.
Tylko w tym gabinecie ok. 50 małych pacjentów każdego dnia dostaje szanse na zdrowie i lepsze życie.

Jedynie pacjentów z chronicznymi schorzeniami czy poważnymi przypadkami wysyłamy do miejskiego szpitala.
Ale jeśli chodzi o podstawową opiekę zdrowotną, to mamy tu wszystko, co potrzebne - lekarstwa, przyrządy.
Możemy im zapewnić to, co jest niezbędne.
Dlatego trudno się dziwić odpowiedzi, kiedy pytam córkę Asi, kim chciałaby zostać w przyszłości.
Lekarzem pediatrą.

---
Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości".

---
Zobaczmy, co jeszcze przed nami.
Opozycyjni dziennikarze namawiają do przemocy.
Już dziś prezentacja jesiennej ramówki TVP.

---
Sytuacja na Odrze poprawia się.
Choć sytuacja nadal jest trudna, to stabilizuje się ilość tlenu w wodzie.
Służby nadal pracują dniem i nocą, by uratować jak najwięcej ryb.
Jutro rząd przedstawi szczegóły ustawy o pomocy przedsiębiorcom znad Odry.

---
Na ten cel trafi łącznie nawet 200 mln zł.
Natlenianie i oczyszczanie.
Prace nad Odrą trwają bez przerwy.
Z powodu upałów ilość tlenu w wodzie nadal jest niska.
Sytuacja zaczyna się jednak poprawiać.
Nie mamy tak dużych ilości jak wczoraj.

Pomału na tym regionie sytuacja się stabilizuje.
Trwa szczegółowe wyjaśnianie przyczyn śnięcia ryb.
Eksperci są zgodni - to skutek wystąpienia jednocześnie kilku naturalnych czynników: niskiego stanu wód, wysokiej temperatury, niskiej ilości tlenu w wodzie oraz zakwitu toksycznych glonów, złotych alg.
Gatunek jest też rozpowszechniony i w Europie są przypadki, gdzie masowo się rozwija.
W Polsce do tej pory nie był zarejestrowany, nie był zaobserwowany.
Eksperci opracowują już także szczegółowy plan rewitalizacji Odry.
Ale to nie koniec.
Rząd jutro zaprezentuje szczegóły systemu wypłat rekompensat dla przedsiębiorców.
Ok. 10 tys. podmiotów wzdłuż Odry 34 powiaty mogą być tym wsparciem objęte.
To jest ok. 68 tys. podatników, za których odprowadzane są składki.
W ramach specustawy nastąpi też wzmocnienie monitoringu wód i usprawnienie procedur reagowania i zarządzania kryzysowego w przypadku podobnych zagrożeń.
Wymaga przede wszystkich przebudowy systemu monitoringu i dodam, że system monitoringu wód był tworzony za rządów PO, ówczesnego wiceministra Gawłowskiego.
Zależy nam na tym, aby nie dopuścić w przyszłości do tego typu sytuacji, która wiąże się z warunkami biologicznymi.
Mimo tych zdecydowanych kroków i dowodów na naturalne przyczyny śnięcia ryb temat sytuacji na Odrze bardzo ostro wykorzystuje opozycja.
Najważniejsi politycy PO razem z Donaldem Tuskiem zaczęli straszyć Polaków rtęcią, wywołując histerię polityczną i medialną.
I tym żyły media przez dobre kilka dni.

Zdaniem komentatorów opozycyjne media wciąż pomimo podjętych działań próbują wywoływać histerię.
Zrobiła się cisza.
Nie było słychać ani ptaków, ani zwierząt.
Z dnia na dzień nastąpiła straszna cisza.

Słyszymy o braku ptaków i ryb w Odrze, choć nawet na załączonych zdjęciach widać je gołym okiem.
Szokuje to, że scenariusz dla opozycji szykowany jest w redakcjach neoliberalnych mediów, mediów o kapitale zagranicznym, i to jest uderzające.
Dzisiaj najważniejszą partią opozycyjną są neoliberalne media.
A to wszystko w myśl zasady: im gorzej dla Polski, tym lepiej dla opozycji.

---
Polacy są przeciwni wprowadzeniu waluty euro w naszym kraju.
Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez pracownię Social Changes dla portalu wpolityce.pl.
Spójrzmy na szczegóły.
Aż 60% badanych odpowiedziało, że są przeciwni wprowadzeniu w Polsce wspólnej europejskiej waluty.
Za to zaledwie 25% badanych chciałoby rezygnacji ze złotówki, a 15% nie ma zdania w tej sprawie.

Także eksperci odradzają rezygnację ze złotego.

---
Słowacy robiący zakupy na Podhalu to bardzo częsty widok.
Patrzę na ceny i widzę, że macie taniej nawet o 20%.
Tańsze są owoce czy benzyna.
U nas jest euro, a u was złotówki, i jak przeliczamy, to u was jest taniej.
Wielu Słowaków z terenów przygranicznych jeździ na zakupy do Polski.
Obecnie niedogodności związane z walutą euro najmocniej odczuwają państwa bałtyckie, w których inflacja przekracza 20%.
Ale nie mogą same hamować wzrostu cen podwyżkami stóp procentowych, bo tę kompetencję oddały Europejskiemu Bankowi Centralnemu.

---
Po 12 latach od wybuchu kryzysu długu w strefie euro skończył się międzynarodowy nadzór nad finansami Grecji.
Efekty - zadłużenie państwa przekracza 180% PKB i jest znacznie większe, niż gdy rząd w Atenach bankrutował.

---
Kończy się 12-letni okres, który przyniósł wiele bólu obywatelom.
Spowodował też stagnację w gospodarce i podziały w społeczeństwie.
Najbardziej dobitnym przykładem negatywnego oddziaływania wspólnej waluty na gospodarkę są jednak Włochy.
Główna przestroga brzmi: patrzcie na Włochy.
Co się stało z gospodarką, która dorównywała gospodarce niemieckiej aż do przyjęcia euro?
Do momentu wprowadzenia euro włoska gospodarka nie odstawała od niemieckiej.
Potem nagle wyhamowała i do dziś nie może wyjść z kłopotów.
Mimo że produktywność Włochów wbrew stereotypom nigdy nie była niższa od efektywności pracy Niemców, co pokazuje ten wykres.
Agresywna polityka Niemiec.
To jest polityka, która nie szuka kooperacji z innymi krajami, tylko próbuje je zwalczyć nieuczciwą konkurencją.
Z badania przeprowadzonego przez Centrum Polityki Europejskiej we Fryburgu wynika, że na wspólnej walucie wyraźnie zyskali jedynie Niemcy i Holendrzy.
Łączne straty przeciętnego Włocha przez 18 lat przekroczyły 70 tys. euro, a Francuza - 50 tys.

Prezes NBP zapewnia, że do końca swojej kadencji nie ulegnie presji Niemiec na zamianę złotego na euro.

---
Ja jestem zwolennikiem wejścia do strefy euro, żeby nie było żadnych wątpliwości.

---
Opozycyjni dziennikarze na antenie Radia TOK FM, należącego do koncernu wydającego "Gazetę Wyborczą", wprost wezwali do bicia Polaków, których uważają za swoich przeciwników politycznych.
Przemoc według nich ma być "niekonwencjonalną metodą" zdobycia władzy przez opozycję.

---
Dał mu w pysk po prostu, tak po ludzku.
Na antenie opozycyjnego Radia TOK FM, należącego do koncernu Agora, wydawcy "Gazety Wyborczej", zaangażowani politycznie publicyści wprost wzywali do bicia osób, które uważają za swoich politycznych przeciwników.
Wydaje mi się, że czas już na jakieś niekonwencjonalne metody, bo konwencjonalne się skończyły.
Ale myślę, że takie emocje...
Np. gdybym była na miejscu Tuska, to powiedzmy, że emocje prowadzące do rękoczynów doprowadziłyby mnie do rękoczynów.
Zdaniem komentatorów prowadzący audycję Piotr Najsztub czuje się bezkarny, bo należy do kasty celebrytów, która stawia się ponad zwykłymi Polakami.
Kilka lat temu Najsztub, prowadząc bez prawa jazdy samochód bez ważnych badań technicznych, potrącił na pasach starszą kobietę.
Jednak sąd go uniewinnił.
Sąd, kiedy rozstrzygał tę sprawę, nie ustalił ponad wszelką wątpliwość,
z jaką prędkością weszła ta pani na pasy, więc musiał uznać, że nie jestem winny spowodowania tego wypadku.
Ale wezwanie Najsztuba do stosowania przemocy w polityce oburzyło wielu Polaków.
Agresja prowadzi do rozwoju nienawiści między ludźmi, a nienawiść...
Może przerwę, przytoczę inne przysłowie: zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Tylko ludzie źli używają słów do przemocy.
Dobry człowiek tym się brzydzi.
Opozycyjni politycy nawet nie kryją, że pogarda, nienawiść i agresja to metody, które mają doprowadzić do obalenia demokratycznie wybranego rządu i przejęcia władzy w Polsce.
Tak swoich zwolenników zagrzewał przewodniczący PO Donald Tusk.
Przyjdzie taki moment, że na ulicy też się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie.
A tak wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak groził prezesowi Narodowego Banku Polskiego prof. Adamowi Glapińskiemu.
Przyjdą silni ludzie i go przekonają do tego, że nie jest prezesem banku.

Skutek?
Seria ataków na polityków PiS, w których udział często biorą bojówki i działacze PO.

---
To nie tylko wulgarne okrzyki, ale też fizyczna agresja.
Pod koniec lipca mieszkaniec Gniezna rzucał w kolumnę samochodów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego wracającego ze spotkania z wyborcami.
Jedzie, teraz!
Atakowani są też dziennikarze TVP.

---
To nagranie sprzed siedziby TVP Info z lipca, kiedy agresorzy opluli i znieważyli ekipę stacji.
Grozili też pobiciem, a jeden z nich rzucił w kierunku ekipy butelkę.

---
Po wszystkim agresorzy wsiedli do podstawionego dla nich samochodu.
To efekt naśladowania.
Naśladowania tego, co powiedział premier Tusk, co powiedział były minister
FlasH - #codziennaTranskrypcja #wiadomosci #tvpis #tusk4x 
24.08.2022

Oto zapis głów...

źródło: comment_16618056614sZIVyQI1iulKiuVN0T5od.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz