Wpis z mikrobloga

osoby, które wyszły z #depresja, nie boicie się, że to gówno wróci? mimo że czuję się powiedzmy ok to często mam takie lęki, że nie radzę sobie wystarczająco dobrze w życiu (chociaż teraz to i tak niebo i ziemia w porównaniu z tym, co było kiedyś).

czekam teraz na diagnozę spektrum i nie wiem czy wolę, żeby się potwierdziło czy nie i czy to cokolwiek zmieni. chciałabym też zejść z leków, ale napawa mnie to przerażeniem, szczególnie, że szukam w tym momencie nowej pracy i chcę zacząć kolejne studia i jakoś tracę wiarę w siebie. zaczynam myśleć, że to bez sensu, że sobie nie poradzę albo właśnie poradzę, ale to ciągle będzie za mało, bo zawsze będę przegrywem i mój znój nigdy się nie skończy, a ja jestem taką tykającą ciągle bombą, która w każdej chwili może wybuchnąć, i w dodatku czuję się strasznie samotnie w tym wszystkim #zalesie #gehenna #kiciochpyta
  • 20
@BigC: nawet jeśli jestem w spektrum to nauczyłam się funkcjonować w społeczeństwie, pracy itd., więc w tym momencie to bez znaczenia. pomoc medyczną dostałam na ADHD, które mi w tym roku zdiagnozowali, ale jeszcze nie zaczęłam brać leków. to mnie też trochę dobija, bo sobie wyrzucam, że może mogłabym sobie lepiej radzić z nauką i pracą, być teraz w zupełnie innym miejscu naukowo i zawodowo, gdyby to zostało wcześniej zdiagnozowane, a
@kwasnydeszcz: Obawa zawsze jest, ale dzięki temu, że jestem w stanie rozpoznać pierwsze objawy depresji zgłoszę się do specjalisty już na jej wczesnym etapie. A to o czym piszesz, czyli lęk przed nowym, albo nieznanym to raczej coś dla psychoterapeuty i dla siebie samej. Musisz popracować też indywidualnie nad sobą.
Zmiana siebie, zmiana swojego spojrzenia na rzeczywistość to coś co przyjdzie, ale w wyniku procesu, który potrwa.
@Rezurekted: ja jestem już po psychoterapii i naprawdę dzięki niej osiągnęłam wszystko co sobie zamierzyłam w trakcie, ale problem jest taki, że to przestało być wystarczające i finansowo i jeśli chodzi o wyzwania zawodowe, nie czuję się usatysfakcjonowana tym, co osiągnęłam. mam wrażenie, że cały czas muszę wkładać w #!$%@? wysiłku w to, żeby po prostu żyć przeciętnie
@Akos: no tak, powinienem uściślić, że wychodzenie oznacza jednak pewną linię wznoszącą, nie miałem na myśli, że ta sinusoida kręci się wokół zera. Czasami trudno to określić, zwłaszcza będąc w dołku.
z wielu rzeczy wychodzi się na zasadzie pewnej sinusoidy, dołków i powrotów


@BigC: no i to jest właśnie moja schiza obecna. ja na przykład teraz nie jestem w stanie ogarnąć umysłem jakim cudem dopiero co zmieniłam dwa razy pracę, przebranżowiłam się zupełnie, zrobiłam mnóstwo szkoleń, skończyłam studia, zdałam prawko, itp. itd. to wydaje mi się czymś tak niemożliwym i nieosiągalnym, a mimo wszystko mam wrażenie, że to nic nie dało, bo
@kwasnydeszcz: dokładnie, paradoksalnie ujmowanie szerszych perspektyw (np. lata wstecz kontra teraz i wszystko po drodze) może pomóc ustalić swoje postępy, a jeden skok w górę poprawić samopoczucie z wielu staczających się miesięcy. Najbardzie brutalne efekty daje złamanie się w momencie takiego trudu, dobija i ułatwia stałe usadowienie się gdzieś przy dnie.