Wpis z mikrobloga

Cytaty z tekstu Orwella, który miał być jako przedmowa do "Folwark Zwierzęcy" - ale, hehe, wydawcy go ocenzurowali. Src

"Jednym z charakterystycznych zjawisk naszych czasów jest liberał-renegat. Poza znanym marksistowskim postulatem, że 'burżuazyjna wolność' jest iluzją, istnieje obecnie powszechna tendencja do twierdzenia, że demokracji można bronić jedynie metodami totalitarnymi. Jeśli ktoś kocha demokrację, argumentuje się, musi zmiażdżyć jej wrogów bez względu na środki. A kim są jej wrogowie? Zawsze okazuje się, że są to nie tylko ci, którzy atakują ją otwarcie i świadomie, ale także ci, którzy "obiektywnie" zagrażają jej poprzez propagowanie błędnych doktryn. Innymi słowy, obrona demokracji wiąże się z niszczeniem wszelkiej niezależności myśli."

"Ale wolność, jak powiedziała Rosa Luxembourg, to 'wolność dla drugiego człowieka'. Ta sama zasada zawarta jest w słynnych słowach Voltaire'a: 'Nienawidzę tego, co mówisz; będę bronił do śmierci twojego prawa do mówienia tego.' Jeśli wolność intelektualna, która bez wątpienia jest jednym ze znaków rozpoznawczych zachodniej cywilizacji, w ogóle cokolwiek znaczy, to znaczy, że każdy powinien mieć prawo do mówienia i publikowania tego, co uważa za prawdę, pod warunkiem, że nie szkodzi to reszcie społeczności w jakiś całkiem oczywisty sposób. Zarówno demokracja kapitalistyczna, jak i zachodnie wersje socjalizmu do niedawna uznawały tę zasadę za oczywistą. Nasz rząd, jak już zaznaczyłem, nadal stwarza pewne pozory jej poszanowania. Zwykli ludzie na ulicy - częściowo, być może, dlatego, że nie są wystarczająco zainteresowani ideami, aby być nietolerancyjnymi w stosunku do nich - nadal mgliście sądzą, że "Przypuszczam, że każdy ma prawo do własnego zdania". To tylko, a w każdym razie głównie, inteligencja literacka i naukowa, ci sami ludzie, którzy powinni być strażnikami wolności, zaczynają nią gardzić, zarówno w teorii, jak i w praktyce."

"Złowieszczy fakt dotyczący cenzury literackiej w Anglii polega na tym, że jest ona w dużej mierze dobrowolna. Niepopularne idee mogą być uciszane, a niewygodne fakty utrzymywane w ukryciu, bez potrzeby wprowadzania jakichkolwiek oficjalnych zakazów. Każdy, kto mieszkał długo w obcym kraju, zna przypadki sensacyjnych wiadomości - rzeczy, które same w sobie trafiłyby na pierwsze strony gazet - które były przemilczane w brytyjskiej prasie, nie dlatego, że interweniował rząd, ale z powodu ogólnej milczącej zgody, że "nie wypada" wspomnieć o tym konkretnym fakcie. Jeśli chodzi o gazety codzienne, łatwo to zrozumieć. Brytyjska prasa jest niezwykle scentralizowana, a większość z niej jest własnością bogatych ludzi, którzy mają wszelkie powody, by być nieuczciwymi w pewnych ważnych kwestiach. Ale ten sam rodzaj zawoalowanej cenzury działa również w książkach i czasopismach, a także w sztukach teatralnych, filmach i radiu. Zawsze istnieje jakaś ortodoksja, pewien zbiór idei, co do których zakłada się, że wszyscy słusznie myślący ludzie zaakceptują je bez wątpliwości. Nie jest zabronione mówienie tego, tamtego czy innego, ale "nie wypada" tego mówić, tak jak w połowie epoki wiktoriańskiej "nie wypadało" wspominać o spodniach w obecności damy. Każdy, kto podważa panującą ortodoksję, zostaje uciszony z zaskakującą skutecznością. Prawdziwie niemodne poglądy prawie nigdy nie są uczciwie wysłuchiwane, ani w prasie popularnej, ani w czasopismach o wysokiej renomie".

@nirvikalpasamadhi:

#gruparatowaniapoziomu
  • 1