Wpis z mikrobloga

#pasta #szkalowanie #grzyby #ryby #bekazpodludzi #przegryw

Dlaczego mentally challenged ludzie z niskim IQ (trochę za dużo żeby dostał rentę, ale wiesz, że koleś do końca życia będzie tylko pomocnikiem w jakiejś robocie, albo będzie pracował w obsłudze klienta) tak uwielbiają ryby i grzyby? Znacie w ogóle jakichś, choćby przeciętnie inteligentnych ludzi, którzy łażą po lasach albo w moczarach w celach zbioru pożywienia? Cała ta kultura ryboli albo grzybiarzy w ogóle przypomina udawanie przed sobą, że #!$%@? pasat jest szczytem ludzkich marzeń (i że wcale nie jest tak #!$%@?, przecież tylko trochę wystaje noga). Wstawanie w godzinach przeciwnych człowiekowi, #!$%@? w jakąś kozią dupę (bo tam najlepiej biorą, bo tam świnia nasrała i będą borowiki), albo piździ i leje, albo upał jak #!$%@?. I tym się ci ludzie chwalą!? #!$%@? są gorsi od studentów prawa i wegan: "dobry bym był na rybach" na koszulkach i podobne bzdury, w 3 minuty od przywitania wiesz już że na zacier z gówna i leszczyny najlepiej biorą karasie, a w Dolnym Piździchowie to raz do roku da się upolować Purchawkę Babanaszczałą. Żadnych innych rozrywek - nie że ma być kino, teatr i książki, ale w ogóle nic poza tym tych zjebów nie cieszy; córka ma świadectwo z czerwonym paskiem? eee, ja to wczoraj taką sztukę wyciągnął ze stawu... żona obiad zrobiła? eee, jakbym grzybów znalazł jak w czasie powstania to by było jedzenie... starzy przyjaciele przyjeżdżają? reeee, ja to bym w tym czasie mógł tak się zrelaksować ojebując kratę browarów nad smródką wpatrzony w falliczny kształt... Hobby? #!$%@?, to jest hobby? Nic tam nie ma, poza potrzebą eskapizmu. To właściwie pewne: to nie jest hobby, tylko #!$%@? przed ludźmi z braku zainteresowań, braku umiejętności społecznych, ubytków słownikowych, braku jakiegokolwiek ogaru. Taki grzyb albo rybol, to po prostu musi #!$%@?ć gdzieś gdzie żaden normalny człowiek nie wejdzie z obrzydzenia (aż dziwne że na cały dzień do stawu z gnojówą nie wchodzą), bo wówczas może wreszcie odetchnąć, że wszyscy wkoło od niego bardziej życie ogarnęli. Dodaj do tego potrzebę jakichkolwiek życiowych osiągnięć (tacy ludzie nie mają w życiu nic poza chwaleniem się przez lata, że udało się wyciągnąć rybę albo znaleźć grzyba, czaicie #!$%@?, tym się chwalą - #!$%@? z tym, że i tak 50% tych opowieści to jakaś konfabulacja) i macie wypisz-wymaluj przeciętnego łowcę-zbieracza który z przegrywania życia nigdy nie wyjdzie. Nawet mi ich nie szkoda jak tam marzną, #!$%@?ć te subkultury.