Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 6
Wczoraj ostatni dzień Sudetycup.
Trochę Mirko mnie podkręciło że 14 minut/km to nie bieganie wiec postanowiłem trochę przycisnąć.
A że start był u góry to nie było problemu, wystarczyło tylko zamknąć oczy( ͡° ͜ʖ ͡°).
Doznałem wtedy mistycznego uniesienia.

Wyobraźcie sobie swobodnie zbiegać w lesie (w takim prawdziwym bez ścieżek) z góry. W pewnym momencie czujecie że stopa powinna się już odbijać od podłoża bo wy chcecie zrobić kolejny krok a ona nadal leci w dół. Po drugim razie dałem sobie spokój.
Aż tak bardzo mi się nie śpieszyło do złamania nogi.

Chwilę później przebiegł obok mnie gość na pełnej.
Nie wiem jak ci goście to robią.

Z ciekawszych historii.
1
Po biegu jak się człowiek przebiera to w Polsce jakoś tak dyskretnie. A na tych zawodach męskie tyłki były dobrze widoczne.
"Ale to Czesi" jak mi wyjaśniła osoba bardziej obeznana.

2
W sobotę padało więc pewna znajoma pani z kategorii k60 straciła równowagę i straciła równowagę. Efekt ręka w gipsie - złamana kość.
Myślałem że niedzielę odpuści.
Ale wystartowała.
Efekt?
Druga ręka cała we krwi ( ͡° ͜ʖ ͡°) na szczęście bez złamań.
Ale dzięki temu się dowiedziałem że szpital Łukasza w Bielsku-Białej jest świetny w te klocki.

3
I na koniec jak już wszyscy wrócili z trasy i doszło do mnie że czeka mnie 3.5h powrót samochodem to tak mnie naszło: po cholerę jechałem te 300 km.
I wtedy koleżanka z klubu która ma identyczny staż: "tak to byś rosół całą niedzielę gotował i zeszła by ci cały dzień o niczym"

4
Na 12 startów w rodzinie tylko ja miałem dwa kleszcze.

#bieganie #bno
#logikarozowychpaskow bo to jednak trzeba lubić.
Slwk_1 - Wczoraj ostatni dzień Sudetycup.
Trochę Mirko mnie podkręciło że 14 minut/km...

źródło: comment_1659372604t13tjxpwfsXcNnUPDzzxEZ.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz