Wpis z mikrobloga

#bookmeter

4275-1 = 4274

S.V. Larson

Rój

Sci-fi

Książka w zamierzeniu autora miała opowiadać o inwazji obcych na Ziemię. Niestety "cierpi" ona na wszystkie przypadłości współczesnej amerykańskiej sci-fi: głupotę i sprzeczność fabuły, nadmiar patosu oraz płaskich, naiwnych i ciężko myślących bohaterów. Narracja również kuleje, a słownictwo jest nader ubogie (chociaż to może być wina polskiego przekładu - to już niestety nie są czasy Marka Marszała). Choć autor wyraźnie wskazywał, że inspirację czerpał z prozy Arthura C. Clarke'a, jego "dzieło" raczej przypomina skrzyżowanie grafomanii L. Rona Hubbarda i gier pokroju Mass Effect (które lubię, ale nie da się na ich podstawie napisać dobrej książki). Zatem podsumowując jakość w stosunku do ceny, polecam tylko tym którzy przeczytali już wszystko inne, pozostałych natomiast odsyłam chociażby do pakietu książek Janusza Zajdla który był ostatnio reklamowany na Wykopie.
  • Odpowiedz