Wpis z mikrobloga

Drogie Mirki, wytłumaczę Wam dziś sens uniwersalnych aplikacji na przykładzie dystrybucji: #archlinux #manjaro #ubuntu oraz #fedora

1. Ubuntowe i Fedora
+ dostęp do najnowszych wersji oprogramowania bez potrzeby bawienia się w dodatkowe repozytoria, które mogą (lub nie) spowodować niestabilność systemu
+ aplikacje uruchamiane w sandboxie
+ można skorzystać, gdy instalowana aplikacja potrzebuje za dużo zależności (np. używam Gnome, a chcę np. Digikama i proponuje pobrać ze 100 pakietów od KDE)
- zżera miejsce
- słabsza integracja programu ze środowiskiem
- wady poszczególnych standardów: #flatpak #snap #appimage

2. Manjaro Linux
+ w repo nie ma danego programu, jest w Aur, ale wymaga nowszych zależności (miałem kiedyś tak, że chciałem zainstalować program wymagający już bibliotek Gnome 41, a w repo Majnaro było nadal 40)
+ możemy aplikację odizolować (kwestie bezpieczeństwa np.) albo spowodować, żeby do głównego systemu nie ciągnęła za dużo zależności (to, co pisałem o Digikamie w przypadku powyżej)
- i tak aplikacje w najnowszych wersjach są albo w głównym repozytorium albo w AUR
- zżera więcej miejsca
- gorsza integracja uniwersalnych aplikacji ze środowiskiem

3. Arch Linux
+ izolacja programu
- te same wersje programów są w głównym repo, AUR oraz w uniwersalnych Flathubach lub Snapstore
- zżera więcej miejsca
- gorsza integracja uniwersalnych aplikacji ze środowiskiem

Wniosek - uniwersalne aplikacje mają sens, gdy używamy dystrybucji nie-ciągłych. Macie jeszcze jakieś uwagi?
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach