Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ja chciałbym w temacie dzieciaków i #rozowepaski w nawiązaniu do:

LINK

Tak się składa, że przeszedłem tę drogę - mam jedno dziecko, które właśnie odbiło kartę na 5lvl i mam #rozowypasek, którą klikło na dziecko drugi raz ale od początku...

Wzięliśmy ślub mając 25/24 lata. O dzieciach oczywiście rozmawialiśmy, że chcemy w ciągu 2-3 lat po ślubie. Ja powiedziałem wyraźnie, że mówię o JEDNYM dziecku. Choć sam byłem jedynakiem i było mi trochę nudnawo, to wziąłem pod uwagę względy zdroworozsądkowe, finansowe itp.

No i ok. Jakoś 2 lata po ślubie stwierdziliśmy, że trochę nudnawo we dwoje, że fajnie byłoby mieć kogoś więcej. Ustaliśmy zasady, że ja pracuję na dom, ona bierze macierzyński i dba o dom jak się da aj a pomagam w miarę możliwości. Uczyliśmy się wspólnie, czytaliśmy książki, jakieś w necie profile, szkoła rodzenia itp. Wydawało się, że jesteśmy ogarnięci i przygotowani. Nie było sygnałów madkowania przez cały okres ciąży. Zrobiliśmy sobie sesję ciążową ale na sociale wleciało tylko jedno foto i to w rocznicę ślubu, więc normalnie.

Ciąża i sam poród przebiegły bez problemów. Ale to co się zaczęło potem to masakracja jakaś. Nieprzespane noce to bym chciał, to były noce udręki. Do pracy chodziłem jak zwłoki, wydajność spadła na łeb, na szyję. Mam wrażenie, że przez chwilę byłem nawet na czarnej liście do zwolnienia. Te wszystkie choroby, płacze, ząbkowania. Do jedzenia gówno na szybko, byle było i to jeszcze ja robiłem, bo ona z dzieciakiem. Co chciał człowiek coś zrobić to musiał biec, bo dzieciak. Raz pojechaliśmy nad morze na 1 dzień. Nigdy więcej. Same problemy i udręka po drodze. Auto załadowane po dach, by spędzić 2-3h na plaży w akompaniamencie ciągłych problemów. Istne pole bitwy, nie wynagrodziły tego pierwsze słowa, słodkie minki, uśmiech - to było fajne ale na chwilę, bo zaraz potem pojawiał się ryk, krzyk, syf i obsranie po uszy. Przez pierwsze dwa lata byłem wrakiem człowieka, potem może ciut lepiej. Kłóciliśmy się często, bo ona miała pretensje, że się nie angażuję, że nie wstaję w nocy ale zanim ja się ogarnąłem co się dzieje, to ona już dawno była przy dzieciaku. Ogólnie jako facet poszedłem w odstawkę, pierwszy rok praktycznie nie było seksu ale tłumaczyłem sobie to tym chronicznym zmęczeniem i sam nie miałem jakoś ochoty. Poza tym nie było nas, ona ciągle chodziła nieogarnięta, ja przywaliłem 10 kilo, nie miałem casu na treningi, na normalną dietę. Było tylko DZIECKO. Nie mogliśmy liczyć na wsparcie bo nasi rodzice są już starzy i nie w głowie im niemowlaki, na godzinę tak ale nic dalej, więc nie było randek solo i innych takich. Fajniej się zrobiło jak młoda poszła do przedszkola a ja brałem urlop i mogłem te pół dnia spędzić z żoną sam na sam. Tak naprawdę dopiero teraz jest całkiem ok. Dziecko jest już kumate, chodzi do przedszkola, można z nim o czymś tam pogadać, spędzić jakoś ciekawie czas, nawet mi się podoba. Palących problemów jest coraz mniej, dzieciak raczej inteligentny, nie robi afer, awantur - znaczy wiadomo, że czasem coś się wydarza i jest jakaś draka ale nie ma porównania do pierwszego roku-dwóch.

Moja kobieta wciąż nie pracuje. Nie miała powrotu po macierzyńskim i stwierdziła, że posiedzi z dzieciakiem do czasu, gdy te pójdzie do przedszkola. Poszło. To wtedy stwierdziła, że ma w końcu czas posprzątać, zrobić porządny obiad a kasy nam nie brakuje. Fakt, może i starczy na nas 3, bo przycisnąłem ostatnie dwa lata ale kokosów nie ma.

I teraz kiedy jako-tako odzyskałem spokój, idzie się nawet wyspać, obowiązki domowe są podzielone dość sprawiedliwie i do ogarnięcia a problemy z dzieciakiem są coraz mniej wymagające fizycznie a coraz bardziej umysłowo i mentalnie słyszę "Myślę, że powinniśmy mieć jeszcze jedno dziecko". Dodam, że przez cały okres dorastania naszej córki powtarzałem hasło "nigdy więcej tej udręki". I tego się trzymam. W zasadzie od pierwszych dni po urodzeniu młodej mówię wyraźnie, że to pierwsze i JEDYNE dziecko. Trzymam się tego jak sztandaru ale nie... ona chce drugie.

Nie wiem o co chodzi, skąd to się wzięło. Czy ten cykl się ponowił? Nie było żadnych rozmów tylko tak po prostu przy obiedzie wypaliła mi w twarz, że chce mieć drugie dziecko. Zaczęły się wręcz szantaże psychiczne i manipulacje. Że ja nie kocham rodziny, że wolę pracę, że nie chcę się starać, że to, że tamto. Jak nie? Ostatnio po pracy wszędzie latam z córką. Ciągle coś nam wymyślam i jestem bardzo rodzinny, bo w zasadzie porzuciłem hobby, czy jakieś wymysły. Pracuję i siedzę w domu animując czas dziecku. Nie trafiają do niej argumenty, że nie chcę przez ten syf i cyrk przechodzić jeszcze raz. Nie mam na to ochoty, po prostu. Czuję się spełniony jako ojciec i tyle. Ale nie. Ona nie może tego znieść. Płacze, rzuca się, nawet do naszej córki jest jakaś taka... inna. Ostatnio coś walnęła nawet o rozwodzie, co jest dla mnie szokiem, bo jesteśmy razem już 13 lat i było naprawdę super. Mogłem na niej zawsze polegać, nie było "madki p0lki" w niej. A teraz jest jakiś szał. Płacze, potem zaraz chce seksu, ubiera się jak milion dolarów i takie tam. A rozwód? To ja przecież zostaję w skarpetkach. Grałem od początku do jednej bramki, więc cały majątek jest JEJ. Mieszkanie jest jej i tylko jej, samochody są na nią ale to majątek wspólny w sumie. Po rozwodzie dostałbym pewnie połowę tego co na koncie a kokosu nie ma, dowalone z 1000zł alimentów albo więcej i walizkę na drogę plus brak kontaktów z dzieckiem. Tragedia jakaś. Sytuacja zaogniła się w ciągu 2 miesięcy. Tak jak przez te lata jej ufałem bezgranicznie, nigdy nie poddała naszego związku próbie, nigdy nie nadwyrężyła zaufania, zawsze było wszystko jasno i czysto tak teraz boję się, że znajdzie sobie innego dawcę nasienia. Zaczyna to wręcz wyglądać na desperację. Nie spodziewałem się tego po 1 dziecku.

Na hormony chyba nie ma bata.

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62c2a85ae9ac4c0477de791c
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 6
TłustyDrań: Przegrałeś. Było zrobić risercz i miałbyś JAKIEKOLWIEK pojęcie o kobiecej psychice, macieżyństwie, czym jest mężczyzna w małżeństwie. Że po pierwsze jest to bardzo niekorzystna dla mężczyzny umowa prawna, ale nie. Przyjdą psycholożki z wysokich obcasów, gogusie z youtube i będą szydzić. Patriarchat, piekło kobiet.

Zmarnowałeś swoje życie na coś bez pokrycia. Zmarnowałeś swój potencjał jako dawca nasienia, dawca zasobów. Kobieta pewnie już cię nie kocha, jest przygotowana na kolejną reprodukcję
@AnonimoweMirkoWyznania: Wasza córka wyglafa na wysokowrażliwego hnb.
Podziwiam zone, że po takim Wietnamie, jak opisujesz, chce powtórki.

Natomiast najwidoczniej ma mocny instynkt macierzyński i dopadła ją mamnezja, straszna choroba.

Nie ma pewności, że drugie dziecko będzie takie jak pierwsze. Córka jest mocno wymagająca.
U mnie syn starszy też jest dość wymagający i na drugie to maz musiał mnie namawiać jakiś czas xD ale drugie to dużo łatwiejszy egzemplarz.
Tyle, że nigdy