Wpis z mikrobloga

Ale kurde powiem wam, że przykro ( ͡° ʖ̯ ͡°)
mój ulubiony zespół na festiwalach gra dość często, na Openerze byli raz w 2007 roku, mnie wtedy nie było bo Opener jest dla mnie na drugim końcu Polski, ale na Orange czy Coke Live już się załapałem. Atmosfera na festiwalach jest specyficzna, ja jej nie lubię wręcz nie znoszę. Zawsze trzymam kciuki by na tych naszych festiwalach nikt nie wpadł na pomysł by ten mój zespół ściągać, a już nie daj Boże na Opener bo to znaczy, że dany artysta w kontekście koncertu w Polsce jest dla mnie wtedy na straty. Trzeba się liczyć z tym, że pewnego formatu wykonawcy przyjadą tu raz na parę lat i jeden występ na festiwalu podczas danej trasy to na nasz kraj max. Koncerty halowe uwielbiam, konkretny wykonawcy, konkretna publika, zupełnie inna atmosfera, do tej pory Tauron w Krakowie z utęsknieniem wspominam.
Ale wyobraziłem sobie siebie na miejscu tych ludzi na openerze, bulisz gruby hajs, wywalone masz cyce na "atmosferę", przepychasz się pomiędzy tymi julkami by coś na scenie zobaczyć bo wiesz, że w ciągu najbliższych dwóch lat nic więcej nie będzie, a tu #!$%@?. Tu ktoś przyszedł na rapsy, tu ci ktoś telefon do oka wsadza, tu cię ktoś popycha bo na jakieś bocznej scenie występuje jakaś gwiazdeczka, o której nie masz pojęcia że istnieje. Przyjechałeś dla jednego wykonawcy, zabuliłeś jeszcze za nocleg, cała logistyka z dotarciem, bo komunikacja zarówno miejska jak i PKP przy festiwalach to jest dramat, ale i tak #!$%@? bombki strzelił. Najpierw burza, potem nożownik. Nie zobaczyłeś nic, upociłeś się jak świnia, #!$%@?łeś się jak za cały miesiąc w przód i na koniec jeszcze dostałes deszczem po ryju i tyle było z twojej przygody. Współczuję ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#opener
  • 4
  • Odpowiedz