Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mój wczorajszy wpis o zamieszkaniu z żoną i bombelkiem "u mamy" wywołał spore emocje, zarówno pozytywne i dopingujące jak i te nacechowane hejtem.
O dziwo większość komentarzy była wyważona lub pozytywna, spodziewałem się tam większych "pojazdów" bo mirko zdążyłem już poznać, więc chciałbym się odnieść do komentarzy w osobnym wpisie, gdyż odpisywanie każdemu jest uciążliwe, szczególnie że pisząc to wszystko pracuję i pilnuję kaszojada.
Chciałbym rzucić nieco światła na główny zarzut, jaki się pojawiał, że zrobiłem z rodziców służących w wychowaniu mojego dziecka. Oczywiście rozumiem, że tak to może wyglądać z boku, w sumie mnie to nie dziwi, w końcu nie każdy rodzic chciałby mieszkać z dorosłymi dziećmi albo pomagać im jeszcze w wychowywaniu ich dzieci. Jest to chyba kluczowe jeśli ktoś chciałby w ogóle taką opcję rozważać.
W naszym przypadku to była decyzja wszystkich, największe obawy miałem ja sam bo jako kochający mąż i ojciec nie miałem pewności czy nie będzie spin pomiędzy rodzicami a żoną, przez co popsułbym sobie albo małżeństwo na którym mi zależy albo na stosunkach z rodzicami które zawsze były dobre.
Zanim podjęliśmy decyzje to trzeba było ze wszystkimi przedyskutować. Najbardziej nalegali na to moi rodzice, którzy bardzo przeżyli początki pandemii i stwierdzili że chcieliby spędzić swoją starość blisko swych dzieci. Oni są bardzo rodzinni, co też wyniosłem chyba sam z domu. Ja nie mam powodu by im nie wierzyć, bo moi starzy całe swoje życie poświęcali budowaniu rodziny, dom który zbudowali ma ponad 250 metrów i 3 osobne wejścia i oni to robili z myślą o swoich dzieciach, a jest nas trójka rodzeństwa.
Odnośnie samego "usługiwania" to napisałem w komentarzu, że żyjemy w małej komunie i dzielimy się obowiązkami, z początku było problematyczne bo rodzice chcieli sporo robić sami ale z żoną się postawiliśmy i ustaliliśmy podział, na przykład żona odkurza cały dom raz w tygodniu a moja mama gotuje nam w niedziele, ja koszę trawnik w ogrodzie a tata wynosi śmieci. Każdy ma swoje obowiązki i każdy daje coś od siebie a w zamian każdy ma dużo więcej czasu dla siebie. Gdy na przykład robi się zakupy to zbieramy zamówienie i jedzie jedna osoba, głównie to jestem ja ale dzięki temu rodzice nie muszą biegać po markecie a ja i tak to wcześniej robiłem mieszkając tylko z żoną.
Do tego dochodzą sprawy finansowe, rodzice żyją z emerytur których wartość topnieje w oczach a dom i tak trzeba ogrzać niezależnie ile ludzi w nim mieszka, teraz dzielimy rachunki za ogrzewanie fifty fifty, dzięki zaoszczędzonym pieniądzom rodzice mogą sobie wyjechać na lepsze wakacje albo pójść do restauracji. Ja jestem dla nich wsparciem tak samo jak oni dla mnie, to jest wzajemny interes i nikt nikogo nie wykorzystuje.
Mieszkanie z rodzicami nie jest z pewnością dla każdego, trzeba przede wszystkim lubić swoją rodzinę i darzyć się wzajemnym szacunkiem. Ja mam to szczęście że mam rodziców z którymi mogę się dogadać i którzy ciężko pracowali na warunki z których mogę skorzystać, zdaję sobie sprawę że nie wszyscy rodzice mają duży dom. Pisząc to chciałem nawiązać jednak do mitu "mieszkania u mamy" bo zauważyłem że jest to często wyśmiewane i wytykane jako coś z definicji złego. Jasne, gdybyśmy się mieli gnieździć w mieszkaniu w bloku to nie miałoby to sensu, ale tak nie jest, zaś ja jako już dorosły facet widzę jak wiele korzyści dla jednej i drugiej strony takie życie może przynieść. Grunt to odpowiednie nastawienie i sprzyjające warunki.
Osobiście myślę i jest to moja obserwacja, że wmawia się mi pewne rzeczy, tak jak kiedyś wmawiano mi na religii "chodź do kościoła" tak teraz jest powtarzane prawie jak modlitwa "weź kredyt". W miejsce jednego prania mózgu wchodzi inne, by ludzie robili coś bez zastanowienia i nie zadawali pytań. Ja nie lubię gdy mi się coś wmawia, zawsze wtedy zapala mi się czerwona lampka.
Chciałbym jeszcze podziękować tu wszystkim za dyskusje w poprzednim wątku, także tym którzy są przeciwni ale mają argumenty, bo to w większości punkty które musiałem przerobić przed podjęciem ostatecznej decyzji gdyż tak jak wspominałem, taka decyzja musi być podjęta świadomie a nie na zasadzie że zwalacie się do mamy.

#nieruchomosci #mieszkanie #wygryw #przegryw

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62b08bbed08886b56a811df0
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Wesprzyj projekt
  • 11
@AnonimoweMirkoWyznania nie słuchaj hejtow. Jeśli dogadujesz się z rodziną, jest duży dom, rodzice chętnie chcą mieć kontakt z wnuczkiem i lokalizacja wam odpowiada to idźcie w to. Jeśli byłoby to mieszkanie 50m i ciężka atmosfera to wtedy należałoby uciekać. Mam sporo znajomych, którzy urządzili sobie mieszkanie np na piętrze z osobnym wejściu a rodzice na parterze i jest git. Ja bym doradził tylko tak: oddzielne kuchnie i łazienki, aby nie było kwasu.
@AnonimoweMirkoWyznania: Dziwię się serio, że trzeba rozpisywać się na wykopie i szukać uznania własnych decyzji życiowych u randomowych ludzi z internetu (w tym trolli, który tu nie brakuje). To Wy macie być szczęśliwi i to Wam ma pasować Wasze życie, i to ma być Wasza decyzja. Szukacie poklasku wykopków, żeby się utwierdzić, że dobrze zrobiliście? Kupy się to nie trzyma
OP: @DildoShwaggins:

macie duży dom i bardzo dobre relacje więc to wychodzi; natomiast żadnego mitu nie rozwiałeś - najlepiej będąc biednym narobić dzieciaków i mieszkać na kupie - tak to właśnie wyglada zazwyczaj.


Myślisz że lepszym rozwiązaniem jest sępić socjale od państwa za które płacą wszyscy? Albo branie kredytu na mieszkanie którego nie potrzebuję? Biorę odpowiedzialność za samego siebie i mam lżej dzięki rodzicom, dzięki czemu tacy jak Ty nie
@AnonimoweMirkoWyznania: ty masz swoje urojenia jakieś; nie pluje na ciebie i w obecnej sytuacji i jakbyś kupił mieszkanie tez bym nie pluł; średnio mnie twoja historia urzekła i mówię jak to zazwyczaj wygląda - żyją ludzie na kupie, kłótnie, pretensje, jeden wielki burdel a bardzo często bieda i patola.