Wpis z mikrobloga

Obejrzałem sobie parę odcinków #trueblood. W sumie myślałem, że to jakiś kryminał wcześniej. Ciekawy, trzeba przyznać. Troszkę pokręcony, ale ciekawy. Pierwsze, co mnie jednak mierzi to Sooki. Ta jej głupkowatość jest do zniesienia, ale ta szpara między zębami... Jak ona mnie rozprasza XD Sooki jest urocza, dopóki się nie uśmiechnie, a niestety strasznie lubi się szczerzyć xD

No i kwestia erotyki - strasznie tam tego dużo. Ponoć to "przypadłość" seriali HBO, ale kurcze, mam wrażenie, że oglądam erotyka z grubą warstwą fabularną, a wolałbym jednak mieć przeświadczenie, że oglądam ten thriller/fantasy z grubą warstwą erotyczną : P Sam bym nigdy nie pomyślał, że coś takiego będzie mi przeszkadzało, no ale co za dużo to i świnia nie zeżre...

Oglądam z lektorem, bo wygoda, ale kurde, jak słyszę "not the neck" jak ten cały Edward aka Billy ma wbić kły w tygryska szparozębnego, a lektor zamiast powiedzieć "nie w szyję" mówi "nie dzisiaj", to się trochę denerwuję : < Bo to ostro zmienia sens całej tej sceny. Snooki dozgonnie mu (temu Edwardu) ufa i prosi, by nie gryzł w szyję (czego ten oczywiście posłuchał), a tłumacz robi z niego zwierzę jak z reszty : < no zgłupieli.

Jeszcze się zastanawiam czy oglądać, czy nie, bo klimat jest na swój sposób ciężki. I ten seks w co czwartej scenie...
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach