Wpis z mikrobloga

Ks. Michał Woźnicki z rozbitą głową: To jest piekło
Awantura zaczęła się w poniedziałek 11 kwietnia. Wieczorem starli się tam wierni zbuntowanego księdza Michała Woźnickiego (usunięty z zakonu salezjanów, grozi mu też usunięcie ze stanu duchownego) z pracownikiem gospodarczym zatrudnionym przez salezjanów. Zaczepiali się od dawna, wyzywali, czasem nawet szarpali i kopali. Napięcie eskalowało od kilku dni. W poniedziałek do przepychanek dołączył salezjanin ks. Jacek Bielski.

- Baby od Woźnickiego rzuciły się
We wtorek do szkoły salezjańskiej, w której uczy ks. Jacek Bielski, zadzwonił mężczyzna. Poinformował, że ksiądz ma się nie oddalać i czekać na przyjazd policji, bo prokuratura wydała nakaz zatrzymania.

- To nieprawda. Ktoś się podszywał – mówi jednak rzecznik policji Andrzej Borowiak.

- Mógł dzwonić jakiś fan Woźnickiego. Ci ludzie są zdolni do wszystkiego – słyszymy z kolei od salezjanów.

We wtorek salezjanie wydali krótkie oświadczenie na temat poniedziałkowej bijatyki: „Inspektoria
Woźnicki wstawił ołtarz do swojego pokoju w domu salezjańskim i zaczął odprawiać msze w rycie rzymskim, po łacinie, stojąc tyłem do wiernych. Kościół nazywa tę kaplicę nielegalną.

Woźnicki wypełnia kazania mową nienawiści – często homofobiczną, a ostatnio także antyukraińską. – Polacy stają się obywatelami drugiej kategorii. Uchodźcy z Ukrainy obrócą się przeciwko Polsce – mówił.

Nadal pozostaje jednak księdzem. Kościół rozpoczął procedurę zmierzająca do usunięcia go ze stanu duchownego. Jako powód podano