Wpis z mikrobloga

Problem piramidy Maslowa w kontekście dysproporcji na rynku matrymonialnym

#blackpill #zwiazki #blackpill #redpill #psychologia #seks

Z pewnością słyszeliście o piramidzie maslowa, która wskazuje na hierarchię ludzkich potrzeb. Według niej ciężko jest zaspokajać potrzeby wyższego rzędu, jeśli potrzeby niższego rzędu nie zostały zaspokojone. Daleki byłbym od mówienia, że się nie da, bo wynikałoby z tego, że przykładowo żaden ksiądz nie mógłby rozwijać się duchowo czy intelektualnie, bo jego potrzeba miłości, seksu i intymności jest niezaspokojona. Jednak dość sporo duchownych potrafiło pogodzić samotność z karierą kościelną czy nawet naukową. Nawet ateistycznemu cynikowi trudno byłoby uwierzyć, że wszyscy księża czy zakonnicy to pedały/pedofile/ruchają na boku i nie wierzą w to, co głoszą.

Niemniej można założyć, że jest to w takim przypadku dużo trudniejsze, bo niedobory w dziedzinie dość podstawowych potrzeb skupiają na sobie uwagę, przez co człowiekowi trudniej skupić się na wyższych celach.
I tutaj pojawia się problem dysproporcji na rynku matrymonialnym i seksualnym. Jak wiadomo (i na szczęście już nawet normictwo powoli przyjmuje ten fakt do świadomości), każda kobieta może znaleźć partnera seksualnego na swoim poziomie atrakcyjności lub wyższym, a prawie każda znajdzie też jakiegoś partnera romantycznego. Z kolei nie każdy mężczyzna ma taką możliwość, czy jak kto woli, dla niektórych jest to cholernie trudne i nie warte zachodu ze względu na całościowe koszty większe od potencjalnych korzyści. Tym samym rosnąca grupa mężczyzn ma utrudnione działanie na wyższych poziomach piramidy Maslowa, przez niedobór w sferze seksualnej, intymnej i poniekąd szacunku - bo kobiety inceli nie szanują, część mężczyzn zresztą też.

Z tego względu malejąca przewaga mężczyzn w zarobkach, czy rosnąca przewaga kobiet z wyższym wykształceniem nie dziwi. Nie spotkałem się jeszcze z wyjaśnieniem tych zjawisk od tej strony. Jeśli brak seksu, intymności i miłości jest dla człowieka demotywujący i utrudnia samorealizację, to nie jest dziwne, że płeć, która tych braków dużo bardziej doświadcza, będzie miała trudniej w innych dziedzinach, takich jak rozwój osobisty, nauka i kariera.

Co gorsze, dzisiaj kobiety od kandydatów na partnera wymagają, by już byli wykształceni, dobrze zarabiający, ogarnięci (pomijam chadów, bo ich zasady dla normictwa nie obowiązują). Tymczasem osiągnięcia te są łatwiejsze, kiedy ma się wspierającą partnerkę i zaspokojone podstawowe potrzeby. Gdy ma się dla kogo rozwijać i pracować, to jest to łatwiejsze. Kobiety studiujące czy wchodzące na rynek pracy nie mają problemu ze znalezieniem chłopaka czy ruchacza, co daje im przewagę. Mają emocjonalne wsparcie i podbudowaną samoocenę przez atencję płci przeciwnej. Z racji swojej płci łatwiej też im znaleźć znajomych. A zarazem od kobiet nie wymaga się wysokich zarobków, własnego mieszkania czy samochodu, ani nawet wyższego wykształcenia w takim stopniu jak wymaga się tego od mężczyzn.

Czyli w skrócie: mężczyzna powinien osiągnąć sukcesy wyższego rzędu, żeby zaspokoić potrzeby niższego rzędu. Kobieta nie musi osiągnąć sukcesów wyższego rzędu, żeby zaspokoić potrzeby niższego rzędu, a że może je zaspokoić dość łatwo, to łatwiej jest jej osiągnąć sukces w spełnianiu potrzeb wyższego rzędu. Z kolei kobieta realizująca potrzeby wyższego rzędu z powodu hipergamii preferuje mężczyzn, którzy realizują je skuteczniej od niej.

Ta zależność prowadzi do dalszego pogłębienia się nierówności płciowych i jeszcze bardziej pogrąża mężczyzn, którzy z powodu kobiecej hipergamii, muszą być na poziomie statusu socjoekonomicznego równym, a najlepiej wyższym, żeby zdobyć partnerkę. Osiąganie tego jest jednak wyraźnie trudniejsze, gdy jest się pozbawionym pewnych podstawowych potrzeb miłości, seksu i szacunku.

Bardzo jestem ciekaw jak wyglądałoby życie kobiet, gdyby były równie niewidoczne dla mężczyzn jak dla kobiet niewidoczni są przeciętni mężczyźni. Obstawiam, że spotkałoby się to z nawałnicą problemów psychicznych i życiowego marazmu większego niż męskie piwniczenie. Taka obserwacja jest jednak niemożliwa do przeprowadzenia, bo nie dałoby się stworzyć takich warunków społecznych (większość mężczyzn musiałaby wyginąć).

Całość prowadzi do wniosku, że jakiekolwiek przywileje kobiet w pracy czy nauce są tym bardziej niesprawiedliwe, bo trudniej jest w dzisiejszych czasach mężczyznom. Przydałoby się do tego przeprowadzić badania naukowe określające zależność między motywacją do pracy i rozwoju, a atrakcyjnością na rynku matrymonialnym i życiem seksualnym.

Nowoczesność wymaga, by wreszcie zacząć dostrzegać nowe problemy, bo warunki gry się zmieniły, czego ludzie żyjący pojęciami z XX wieku zdają się nie dostrzegać. Zmiana status quo wymaga jednak myślenia rewolucyjnego, naruszającego często interesy establishmentu, w tym przypadku zarówno feministek jak i konserwatystów. Dlatego ruchy manosfery są z góry zwalczane i atakowane. Łatwiej też jest kontynuować narrację o dyskryminacji kobiet i tylko kobiet, bo było to tysiące razy poruszane, powstawały o tym prace (coraz mniej aktualne). Podobnie trochę jest z Żydami i Palestyną - o holocauście, czyli tragedii dawno minionej i nie mającej już wpływu na życie Żydów, ciągle można bez końca opowiadać, robić filmy i książki, domagać się pieniędzy. A o prześladowaniach ludności palestyńskiej, co jest na czasie, aktualnym i istotnym problemem, który powinien zostać rozwiązany, bo mamy na to wpływ, już się nie mówi, bo to psuje zastany porządek, w którym różne grube ryby się wygodnie umościły. To mogłoby zaszkodzić ich interesom. Podobnie jest z dyskryminacją kobiet i mężczyzn, tutaj interesy mają środowiska feministyczne i lewicowe, które przez dekady jadą na jednej narracji o dziejowych prześladowaniach kobiet. A poniekąd także konserwy, u których tradycyjny model społeczeństwa zakłada dyskryminację obu płci, każdej w innym zakresie.

Dyskryminacja kobiet już systemowo praktycznie nie występuje, dyskryminacja mężczyzn owszem (wiek emerytalny w Polsce, czy też traktowanie mężczyzn w czasie wojny - vide Ukraina). Jednak czas "antenowy" jest przeznaczany niemal wyłącznie na dyskryminację kobiet, co musi prowadzić do niesprawiedliwości.
Jeśli ktoś jest wizjonerem, widzącym nowy realny problem, to spotyka się z betonem, który nie myśli, lecz powtarza przeterminowane frazesy.
  • 5
  • Odpowiedz
Bardzo jestem ciekaw jak wyglądałoby życie kobiet, gdyby były równie niewidoczne dla mężczyzn jak dla kobiet niewidoczni są przeciętni mężczyźni.


@PoncjuszPijak: popytaj mirabelek, one nie sa widoczne dla mezczyzn (bogatych przystojniakow bo brzydsi i biedniejsi nie sa godni tego miana) gdyby byly widoczne, nie siedzialyby na wykopie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz