Wpis z mikrobloga

Zachęcona komentarzem kogoś tutaj, włączyłam sobie australistką edycję. I muszę się zgodzić ze wszystkim, co wtedy było powiedziane:
- uczestnicy dużo atrakcyjniejsi, wyluzowani, kontaktowi
- dymy od samego początku
- odważne poczynania od drugiego odcinka
- na pewniaka weszli jak do siebie, bez jakiegoś wstydu czy skrępowania
Jestem na czwartym odcinku a już jest o wiele ciekawiej, niż przez całą obecną polską edycję do tej pory.
Jeśli będzie kolejna edycja u nas, każdy uczestnik powinien przed wejściem do willi dostać za zadanie obejrzeć obowiązkowo australijską edycję i nauczyć się, jak to się robi.
#loveisland
  • 3
  • Odpowiedz