Wpis z mikrobloga

To z insta loveyoustepan, tłumaczenie przez gugla więc są błędy

loveyoustepan 24 lutego wcześnie rano byliśmy w domu i spaliśmy spokojnie. O 5 rano nastąpiła jakaś eksplozja i przez sen nawet nie rozumiałem, co to jest. Po jakimś czasie, jakieś pół godziny później, były kolejne wybuchy, szyby zadrżały, podskoczyłem i zorientowałem się, że dzieje się coś strasznego! Ofensywa i ostrzał Charkowa (zwłaszcza dzielnicy Północnej Saltovki, w której mieszkamy).
Zdaliśmy sobie sprawę, że do naszego domu zawitała wojna. Pierwszego dnia wojny doszło do najpoważniejszych zniszczeń. Pociski codziennie uderzają w sąsiednie domy, domy płonęły na naszych oczach. Jakimś cudem nasz dom był w porządku dokładnie przez tydzień, ósmego dnia nasz dom też został uszkodzony, na balkon sąsiadów wleciał pocisk, nie było ognia, dzięki Bogu. W dwóch czy trzech tuzinach mieszkań wyleciały wszystkie okna. Również na naszym podwórku przed domem spadły dwa pociski.
W piwnicy spędziliśmy dwie noce. Przez tydzień byliśmy bez prądu. Aby naładować telefon, udaliśmy się do kolejnego wejścia do piwnicy. Potem udało nam się wyjechać. Wolontariusze z Charkowa pomogli i zabrali nas na stację kolejową. Wsiedliśmy do pociągu Charków-Lwów (po 20 godzinach dotarliśmy do Lwowa). Następnie udali się do granicy z Polską. Na granicy staliśmy w kolejce na piechotę, było dużo ludzi (4-5 tys.). Granicę przekroczyliśmy po 9 godzinach.
Kiedyś w Polsce otrzymaliśmy propozycję pomocy od Światowego Stowarzyszenia Influencerów z Monako, które pomogło nam dostać się do Francji, abyśmy mogli tam czekać na ten sam dzień, w którym będziemy mogli wrócić do domu. Jesteśmy teraz w porządku. Bardzo martwimy się o naszych bliskich na Ukrainie i będziemy starać się pomóc naszemu krajowi ze wszystkiego, co jest w naszej mocy.

#codziennystepan #ukraina
  • 2