Wpis z mikrobloga

Tak odpisywałem komuś i w sumie podzielę się w ogólnym wpisie: dużo ludzi mówi że Putin może walnąć atomówkami i "game over" i koniec świata bo MAD ale kompletnie nie bierzecie pod uwagę że Ruscy mają dużo za mało bomb żeby zniszczyć NATO:

No bo pomyślcie - Ruskie mają 1500 "deployed" atomówek. Powiedzmy że mniej więcej połowę z tego są w stanie wystrzelić między kontynentami i faktycznie to zrobią a więc ~700 poleci na USA i że faktycznie doleci 350 (reszta doleci ale nie wybuchnie albo zostanie zestrzelona przez systemy antyrakietowe, cholera wie co tam jankesi mają)

350, brzmi jak zagłada nie? No właśnie w tym rzecz że nie - w samym USA jest 50 stanów. Dodajcie 8 kanadyjskich prowincji. Mamy więc raptem 6 bomb na stan/prowincje. Zobaczcie sobie na mapę, odpalcie jakiś gównostan typu Illinois. Rozwalisz go w pył 6 atomówkami? A gdzie tam, nawet nie będziesz blisko.

A przecież to Illinois gdzie jest jedno Chicago i fajrant - a pomyślcie o Kalifornii! Na samo Los Angeles musielibyśmy posłać z 5 bomb. A jeszcze San Francisco i rozlazłe Bay Area. Na dole San Diego i bazy wojskowe. Lekko licząc to potrzebowaliby z 30 bomb na samą Kalifonię a i to nie byłaby zagłada Kalifornii a "jedynie" doszczętne zniszczenie. Masa ludzi by przeżyła, rozlazłość amerykańskich miast im tu bardzo pomaga. A przecież jeszcze wiele innych ogromnych stanów jak Nowy Jork (gdzie na samo NYC trzeba by z 10 bomb, a gdzie reszta stanu? Buffalo, Albany, Niagara Falls? Rochester, Syracuse?)

A mówimy tylko o Ameryce, jeszcze muszą zostawić sobie bomby na Europę - kolejne ~30 krajów w samym UE + UK w tym niektóre kraje duże typu Hiszpania, Francja i Niemcy. Samo zrównanie z ziemią Niemiec wymaga z 50 rakiet bo tam dużo ośrodków miejskich. Ba, na głupią Polskę potrzebujesz 5 bomb na top 5 miast a i tak zabrakło ci na jeden Górny Śląsk i 90% Polaków przeżyje bo nasze top 5 miast to raptem 10% populacji. To co to za zagłada? Podczas II WŚ mieliśmy większe straty.

A więc ogólnie to Ruscy może i kiedyś mogli zniszczyć świat jak mieli 40 000 głowic ale dzisiaj jak mają na high alert 1500 mogą świat mocno zranić i mocno wku*wić. Ale nie zniszczyć.

Natomiast w drugą stronę żeby trwale wyeliminować Ruską zarazę że świata, po 1 bombie na każde miasto powiatowe powyżej 10k mieszkańców wystarczy głupie 1200 bomb. Rosja jest wielka ale skoncentrowana w kilku miejscach. Jedna głupia Francja ze swoimi 300 bombami byłaby w stanie rozje*ać w pył WSZYSTKIE 200 dużych miast (powyżej 100k mieszkańców) w Rosji i na dokładke dosrać Moskwie i Sankt Petersburgowi istnym nalotem dywanowym (zostało po 50 bomb na każde). W przeciwieństwie do Ruskich francuzi mogą wystrzelać się z całego arsenału bo przecież ich sojusznicy mają więcej.

MAD na zasadzie NATO vs Rosja już nie działa, i Ruscy o tym wiedzą. Dlatego nie wystrzelą żadnych bomb, dla nich to totalna zagłada a dla nas "jedynie" stracone pokolenie i ~100 mln ofiar.

A więc przestańcie się bać wymiany atomowej, jedyna opcja w której do niej dochodzi to jeżeli my postanowimy rozwalić ruskich pierwszym uderzeniem. A że nie postanowimy to śpijcie spokojnie.

https://worldpopulationreview.com/countries/cities/russia

Furthermore, there are over 200 cities with a population of over 100,000, while there are more than 1,200 that have populations exceeding 10,000 people.


#rosja #wojna
  • 6
@Gandalf_Rudy: otóż to. Już nie mówiąc o tym że mieliby interesujący dylemat - "zmarnować" pierwszy rzut arsenału na cele wojskowe i strategiczne (porty, lotniska, lotniskowce, silosy atomowe - same lotniskowce to 11 sztuk, porty to z kilkadziesiąt, silosy atomowe to nie wiem ale pewnie w ch*j, lotniska to pewnie wyjdzie po 5 na stan = 250, itp. itd) czym raz że sprowokują totalną odpowiedź a dwa że sprawią że potem nie
Ba, na głupią Polskę potrzebujesz 5 bomb na top 5 miast a i tak zabrakło ci na jeden Górny Śląsk i 90% Polaków przeżyje bo nasze top 5 miast to raptem 10% populacji.


Jakby to było np. w takim UK zwłaszcza na północy?
Putin może walnąć atomówkami i "game over" i koniec świata bo MAD


@gatineau: to się tłumaczy „koniec świata jaki znamy”. Przecież nikt nie myśli o tym, że planeta pęknie na pół.
Także nikt nie będzie celował bombami w pustynie, atak pójdzie na cele wojskowe (bazy z których prowadzono by kontratak drugą falą) i gęsto zaludnione miasta. Większość kraju zostałaby nieruszona, ale większość pieniędzy (we wszystkich jego formach) poszłaby do atmosfery.
W
@wykopyrek: dokładnie dla nas to koniec świata jaki znamy, skrócona średnia długość życia (bo promieniowanie zapewne jeszcze przez pokolenia powodowałoby wysyp nowotworów), upadek systemu finansowego (myślę że pieniądze jako takie by nie znikły, giełdy i zapisy elektroniczne myślę że mają odpowiednią ilość backupów żeby pamiętać np. kto posiada jakie akcje ale zdecydowanie padłyby WSZYSTKIE banki po zniszczeniu nieruchomości pod zastaw których udzielili kredytów - a więc faktycznie musiałby nastąpić Wielki Reset
Jakby to było np. w takim UK zwłaszcza na północy?


@raspberryleaftea: uk też ma ok 200 miast o populacji ponad 100k mieszkańców więc ruscy musieliby walnąć czymś naprawdę dużym w Londyn (ale pytanie czy mają wystarczająco dużo dużych bomb skoro potrzebują też te wielgachne na podziemne bazy wojskowe czy inne metropolie - NYC, LA, Chicago, Toronto, Paryż, Berlin) i potem zużyć 200 bomb na mniejsze miasta zakładając 100% celności.

A więc