Wpis z mikrobloga

W 2012 r. gdy ropa była w podobnej cenie co dziś, paliwo kosztowało 5,80 przy vacie 22%. Przy vacie 8% byłoby około 5,20. Ale dolar kosztował wtedy 3,40 PLN.
Obecnie 4,40, czyli 30% więcej.
Jeśli cenę 5,20 pomnożymy przez 30%, daje to około 6,70. Czyli cenę jak dziś.
To tak a propos tych co piszą, że cena paliwa to manipulacja rządu. Liczby na to nie wskazują
#paliwo #wojna #ukraina #gospodarka
  • 34
  • Odpowiedz
@DelPierdo: głąbie Orlen kupuję benzynę bezpośrednio od dostawców w dolarach. Ja prdl, skąd biorą się takie barany, jak Ty sobie to wyobrażasz że Orlen przelewy za ropę do dostawców robi w złotówkach? JAKO JEDYNY OPRÓCZ WENEZUELI KRAJ NA ŚWIECIE?
  • Odpowiedz
@Koronanona: Co najmniej. Biorąc pod uwagę strukturę ceny detalicznej. A sam koszt zakupu to już inna kwestia, bo przecież to co schodzi teraz to było kupowane dużo taniej. Dodatkowo, cześć podatków, które wpływają na cenę ostateczna paliwa nie jest pochodna ceny a zdefiniowana jest w wartości bezwzględnej.
  • Odpowiedz
@DelPierdo: to Ty przeczytaj co ja napisałem, rozumiem że zgadzamy się z tym że Orlen sprzedaje benzynę aktualnie poniżej cen hurtowych w dolarach i na ropie nie tylko nie zarabia, ale też traci detalicznie?
  • Odpowiedz
@GonzoMMz: nie znam struktury kosztów detalicznych ropy i stanu zapasów tego co było kupione po cenach 'sprzed wojny'. nie widzę tu natomiast interwencji tego typu że jest wojna to podniosą ceny, a taka narracja się pojawia ("mają okazję to tną ile chcą")
  • Odpowiedz
@r333m4k444: nie nie miał, jego działa były standardowe - jeżeli myślisz że spadek wartości złotówki to wina 500+ czy innych zasiłków to się mylisz, przez COVIDa również inwestorzy uciekali w bezpieczne przystanie i dlatego złotówka była słaba, ale również inne waluty tego regionu. Inflacja to już trochę bardziej złożony temat. Pisałem jakiś czas temu na ten temat analizę, wkleję tutaj skrót:

"Aktualnie w Polsce mamy do czynienia z mieszanką inflacji popytowej i podażowej.
Działania NBP (luzowanie ilościowe) doprowadziły do znacznej nadwyżki pieniądza na rynku, co miało być odpowiedzią i bodźcem do pobudzenia gospodarki po okresie lockdownów związanych z epidemią koronawirusa. W krótkim terminie doprowadziło to do akumulacji przez Polaków dość dużej ilości gotówki, a po zniesieniu lockdownów do znacznego wzrostu konsumpcji i wydatków na nią, dodatkowo działania rządu w tym tarcze antykryzysowe, 13 i 14 emerytury również dorzuciły dość spore ilości gotówki na rynek, nie mogły więc dziwić nas odczyty inflacji na początku tego roku.
Odłożone w czasie wydatki, skumulowały się na początku roku i w okresie wakacyjnym co napędziło wzrost cen, dodatkowo wzrosły ceny wszelkich usług, gdzie przedsiębiorcy kolokwialnie mówiąc, odbili sobie miesiące gdzie mieli zablokowaną możliwość prowadzenia działalności poprzez zwiększenie swoich cen.
W momencie kiedy gospodarki światowe otworzyły się na nowo, doszło również do gwałtownego podniesienia cen energii, co skutkuje jeszcze większą presją inflacyjną, ponadto lockdowny w fabryce świata czyli w Chinach, doprowadziły do dużo mniejszej podaży produktów i również przełożyły się na wzrost inflacji. Zerwane łańcuchy dostaw, na co wpływ miało zamykanie granic również utrudniają skompletowanie produkcji, czego przykładem może być niedostępność nowych samochodów (automatycznie przełożyło się to na wzrost cen pojazdów używanych). Jak więc widzimy wzrost inflacji spowodowany jest w duże mierze poprzez zaburzenia podażowe które połączone ze zwiększonym popytem doprowadziły do sytuacji
  • Odpowiedz