Wpis z mikrobloga

@rudi123456: Jacek od psa Arona podobno leżał na glebie, ale tak naprawdę nie wiadomo, czy to po potężnym ciosie w łypę, czy był tak pijany, że wystarczyło go popchnąć. Wg jednych, Olgierdano zrobił Jackowi niemal fatality, a wg innych nic się wielkiego nie stało. Wczoraj już był w Belwederze i coś tam nagrywał, normalnie mówił, więc szczęki raczej mu nie drutowali.