Aktywne Wpisy
![6aesthetic9](https://wykop.pl/cdn/c0834752/3d1dcd379a74eade9802c55015558c27b3d29c5c1a6b68c25bb07f35d38b5ff1,q60.jpg)
6aesthetic9 +56
za 15 minut koncze 24 lata i mam taką rozkmine że czym jestem starszy tym szybciej biegnie czas, ostatnie 4 lata to nie wiem kiedy mi minęły
![Lawsuit](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Lawsuit_nT4tFkKnM2,q60.jpg)
Lawsuit +75
Miliony na koncie, 5 firm, 15 lat stazu na silowni, kilka mieszkan... a to wszystko po to zeby byc w zwiazku z jakas gowniara szonem ktora wyglada jak trans i nie skonczyla szkoly sredniej xD
Serio biseks stac cie na wiecej
#famemma
Serio biseks stac cie na wiecej
#famemma
![Lawsuit - Miliony na koncie, 5 firm, 15 lat stazu na silowni, kilka mieszkan... a to ...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/2a0590e25bd7b51ec3e838ee7051c8e162121c085b39465adbf415d9e05a4e8e,w150.jpg?author=Lawsuit&auth=aa765106bdbd40787534e585c74f6054)
źródło: temp_file5282549434007596745
Pobierz
Tytuł:
Prelekcje paryskie. Wybór. Tom 2
Autor:
Adam Mickiewicz
Gatunek:
publicystyka literacka, eseje
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Druga część prelekcji paryskich, które to Mickiewicz wygłosił był w Collège de France w latach 1841-1844. Ta obejmuje kursy od drugiego do czwartego, a więc z lat 1842-1844.
W trzecim kursie kontynuowana była opowieść o historii Słowiańszczyzny (a szczególnie Polski) od czasów Jagiellonów, gdzie poprzedni kurs się zakończył, do czasów Mickiewiczowi współczesnych. Opowiadał on tam o księdzu Kordeckim, o księdzu Konarskim, o Franciszku Karpińskim, o Julianie Niemcewiczu i o innych. Najbardziej moją uwagę w tej części przykuła postać jenerała Kopcia, który to jest autorem Dziennika podróży..., a który to dziennik postanowiłem koniecznie przeczytać. Wojskowy ten został zesłany na Syberię, a zsyłka za cara wyglądała wtedy inaczej niż za czasów Związku Radzieckiego, o której można poczytać choćby u Sołżenicyna, więc samo to już może być niezwykle ciekawe. Ale mało tego, bo przygody Kopcia wydają się być jeszcze bardziej fascynujące. Otóż niedługo po dotarciu do miejsca zsyłki okazało się, że został ułaskawiony. Statek, który tę decyzję dostarczył nie mógł go jednak zabrać na pokład, bo musiał kontynuować rejs. Zaokrętowanie się było możliwe w drodze powrotnej, tak za dwa-trzy lata. Kopeć czas ten spożytkował na badanie substancji halucynogennych. Ten Dziennik... to musi być coś pięknego. Apetyt zaostrzyły mi tylko wyjątki z niego, które Mickiewicz wprowadził do kursu i dały mi one namiastkę tego, czego mogę się spodziewać, a czytało się je bardzo przyjemnie.
Trzeci kurs to omówienie pisarzy współczesnych Mickiewiczowi. Padają tam nazwiska znane dziś już chyba tylko filologom jak Zaleski czy Garczyński, ale żaden z tych twórców nie zainteresował mnie mocniej. Jest co prawda mowa o Puszkinie (w końcu to kurs słowiański, a nie polski), jest jedna wzmianka o Słowackim i mnóstwo miejsca poświęconego Zygmuntowi Krasińskiemu, a szczególnie jego Nie-Boskiej komedii. Mickiewicz zachwyca się tym dziełem, rozkłada je na czynniki pierwsze, choć nie omieszkał też niektórych rzeczy skrytykować. Cały niemal ustęp poświęca wyłącznie imieniu jednej z postaci – Pankracemu, które to imię – jak zauważa – można z greki przetłumaczyć jako Wszechwładca. Zwraca na to uwagę, bo Pankracy w utworze jest przywódcą rewolucjonistów, więc to jego imię Mickiewicz uznaje za symboliczne. Tyle, że do tego akapitu odnosi się przypis, którego fragment pozwolę sobie zacytować:
To wiele wyjaśnia jeśli idzie o ślepą wiarę w jedynie słuszną interpretację dzieła. W tej sprawie z każdą niemal lekturą coraz bardziej przychylam się do zdania, jakie pan Arturo Pérez-Reverte wyraził – w dość jednak złośliwy sposób – w swoim Klubie Dumas.
Czwarty kurs to istna tyrada przepełniona żalem, pretensjami i życzeniami (często słusznymi) na temat sytuacji Polski, ale też świata, w jakim Mickiewiczowi przyszło żyć i kierunku, w którym ten świat zmierza. Dostaje się tam niemal wszystkim, począwszy od Kościoła Katolickiego, przez twórców, aż do nauczycieli. Cała treść tego rozdziału sprowadza się w zasadzie do rozwinięcia jego myśli z ballady Romantyczność: „Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”. Za tezy zawarte w tej części wykłady Mickiewicza zostały zresztą zdjęte z katedry, a on sam odbył rozmowę z ówczesnym francuskim ministrem oświecenia (tak się to tam wtedy ponoć nazywało).
Dalej czyta się to wszystko przyjemnie, trochę jak opowieść. Urzekały mnie te krótkie i nieliczne momenty, kiedy Mickiewicz opisywał ludowość. Żałuję, że było ich tak mało. Może w pełnym tekście jest ich więcej, ale mimo wszystko chyba jednak się nie skuszę, przynajmniej nie w najbliższym czasie. To do czego mógłbym się przyczepić to wydanie. W pewnym momencie mnogość nazwisk robi się tak duża, że można się pogubić. Mickiewicz odwołuje się do tego, co mówił wcześniej i chciałoby się wrócić do jakiegoś fragmentu, a tu nie ma jak. Przydałby się jakiś skrowidz, bo nawet spis treści jest słaby i odsyła tylko do stron tytułowych poszczególnych kursów, nawet nie do numerów wykładów w nich zawartych. Jeśli robimy wybór z opracowaniem, to zróbmy go porządnie. Do wydania dodane są też reprodukcje pięknych map autorstwa Ignacego Domeyki – tutaj przykład: Mapa Wód Polski, które ten podarował Mickiewiczowi zanim wyruszył do Chile. Umieszczono je na grubym, świecowym papierze i byłyby bardzo miłym dodatkiem, gdyby nie fatalna jakość odbitki, jak z uczelnianego ksero z tonerem na wykończeniu, która czyni je zupełnie nieczytelnymi.
Aha, ja po te Prelekcje paryskie sięgnąłem dlatego, że szukałem wiadomości o Życie Wiecznym Tułaczu. Znalazłem je kiedy dotarłem do strony 299 (z 312). Przeczytałem tam takie oto zdania:
To tyle.
Niemniej książka Krasickiego, o której pisze Mickiewicz, Historya na dwie księgi podzielona, też wydaje się być warta uwagi. Tak samo jak, mimo tego zawodu, za warte uwagi (przynajmniej mojej) uważam Prelekcje paryskie.
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter #publicystykaliterackabookmeter #esejebookmeter
źródło: comment_1644365710kxW9xblGaderUXmUhzhqkr.jpg
Pobierz