Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 40
Czołem Mireczki.
Choruje na chorobę leśniewskiego crohna. Wiadomo jak to przy chorobach przewlekłych raz jest gorzej raz lepiej. Niestety teraz jest gorzej. Myślicie pewnie czemu chce podzieli się tym akurat na portalu że śmiesznymi obrazkami? Sam nie wiem ale mam nadzieję że chociaż kilka osób to zrozumie. Potrzebuję się komuś wygadać. Ale może od początku. Kiedy miałem koło 18 lat zdiagnozowano u mnie (niestety błędnie ponieważ te 2 choroby mają bardzo ale to bardzo podobne objawy) wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Wtedy objawy były skromne i jakoś nie wzielem tego do serca że jednak jest to poważna choroba. Moja mama gdy usłyszała diagnozę prawie się popłakała (jest pielęgniarka) bo wiedziała co to jest. Uspokajałem ją spoko mamuśka nie jest źle i będzie dobrze. Lekarz wypisał mi wtedy leki. Były to czopki i ja jako młody gniewny i rozbrykany myślę sobie a nie jest źle po co będę wciskał coś sobie w tylek jeszcze mnie nie popierdzieliło. To był największy błąd w moim życiu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Minął rok raz czułem się lepiej raz gorzej. Raz wzielem leki raz nie. Wtedy przyszła wiosna miałem 19 lat akurat pisałem maturę (technikum here) plany były ambitne studia nauka później dobrze płatna praca. Była ze mną moja teraz kochana żona. Napisałem maturę dosyć dobrze na studia się dostałem ale niestety moja choroba zaczęła przybierać na sile. Na początku oczywiście bagatelizowałem sprawę ale coraz częściej brałem leki bo zaczynałem czuć że to nie przelewki. W ciągu dnia potrafiłem chodzić do WC nawet i z 40 razy. Bo ta choroba polega na biegunce ale to nie takiej jak czymś się zatrujecie czy coś tylko leci wtedy z Ciebie wszystko. Krew, śluz, woda, kupa. Aż niestety doprowadziłem siebie do takiego stanu że wylądowałem w szpitalu. Głęboka anemia wszystkie parametry w najgorszym stanie. Mówiąc w prost byłem na ostatniej prostej do tamtego świata. Niestety w szpitalu do którego trafiłem nie potrafili mi pomóc. Było tylko gorzej. Powoli traciłem nadzieję że będzie lepiej ale się nie poddawałem. Później przenieśli mnie do innego szpitala. Tam też tylko podtrzymywali mnie przy życiu nie potrafiąc mi pomóc. Dopiero w szpitalu w Olsztynie zdołali mi pomóc. Gdy tam trafiłem jakoś czułem że tu uda mi się wyjść z tej choroby. Poprostu po zachowaniu personelu wiedziałem że wiedzą co robią i że mnie wyciągną. Leczenie przebiegało bardzo długo. Wlewali we mnie wszystko co możliwe. Żywienie pozajelitowe sterydy antybiotyki itd. Po ponad 4 miesiącach walki udało się. Pani doktor przyszła i powiedziała że dzisiaj wychodzę do domu. Wtedy porzyczalem się pierwszy raz. Ze szczęścia że ten koszmar się kończy. Swoje życie musiałem zmienić o 180 stopni. Żadnego alkoholu papierosów używek zdrowe odżywianie itd. Nie ma problemu wkoncu chce żyć mam dla kogo. Od tamtej pory mialem może 3 rzuty choroby ale były to epizody tygodniowe gdzie jak tylko się coś znaczynalo dziać to telefon do Olsztyna i oni mnie ustawiali od razu do pionu. I jakoś wtedy nie miałem takich stanów depresyjnych zawsze dawałem sobie radę. zapomniałem napisać że w tym momencie mam 28 lat czyli 10 lat jak juz choruję. Niestety jakoś od 3 tygodni mój stan zaczął się znowu pogarszać oczywiście od razu zadzwoniłem do mojej pani doktor i od razu zostałem poddany leczeniu ale mój stan psychiczny jest w tragicznym stanie i czuje ze teraz sam nie dam sobie rady. Cały czas nachodzą mnie myśli że mogę odejść z tego świata że znowu będzie tak jak wtedy. A ja mam 2 kochanych dzieci i kochająca żonę i nie chce ich zostawić. Ta myśl mnie zabija bo jak przy każdej chorobie głową ma bardzo ważne znaczenie. Próbuję jakoś pozbyć się tych myśli ale nie daje rady od prawie tygodnia ryczę albo się złoszczę. Każdy mnie wspiera i wiele to dla mnie znaczy nie powiem bo tylko dzięki nim jeszcze walczę. Jutro to znaczy dzisiaj postaram się dostać do psychiatry. Moja mama z racji zawodu zna kilku w miarę ogarniętych i wiem że stanie na głowie aby mnie do któregoś umówić. Mam nadzieję że się uda. Jak nie dzisiaj to może w poniedziałek czy jakoś na dniach. Jeszcze trochę wytrzymam. Mam nadzieję że mi pomogą się pozbyć tych myśli i że przez to uda się pokonać kolejny raz moja chorobę. Mireczki przepraszam że tak długo i jak ktoś wytrwał do końca przy moich wypocinach to serdecznie dziękuję nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Że jeszcze ktoś na tym świecie ma trochę empatii. puenty żadnej nie będzie po prostu dbajcie o siebie nikt nie zna dnia ani godziny. Jeszcze raz dzięki musiałem się tym z wami podzielić
#choroby #crohn #szpital #gownowpis
PS może ktoś z was też choruje na to samo co ja? Jak Wy sobie radzicie z głową?
  • 35
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@shalion: po zakończonym posiedzeniu gdy podcieralem tylek zobaczyłem na papierze krew ale nie przejelem się tym dopiero jak sytuacja się zaczęła powtarzać powiedziałem mamie i wtedy udałem się do gastroenterologa
  • Odpowiedz
@Trytytytytytka Bardzo ciekawa historia, życzę Ci wszystkiego dobrego. Myślę, że nie powinieneś rozmyślać nad tym, co by było, gdybyś w przeszłości postąpił inaczej. Brzmi to może głupio i banalnie, ale nie ma sensu katować się czasem, który już minął. Stało się, jak się stało i teraz trzeba się skupić na teraźniejszości i przyszłości, staraj się myśleć o tym. Dobrze, że napisałeś o tej młodzieńczej ignorancji, otwiera to oczy. Jeszcze raz powodzenia i
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 4
@Dixieboy61: Wiesz, te banały pomogły mi przetrwać te 3 rzuty. Każdy z moich bliskich mi to mówił i dawało mi to nadzieję. Na razie jestem w takim dołku że pewnie teraz nie wiele mi to pomoże ale walczę. Co prawda jest mi bardzo ciężko nie myśleć o tym ale może jakoś się to ułoży
  • Odpowiedz
  • 1
@Trytytytytytka trzymaj się Mirku. Też mam crohna. Rozumiem co czujesz. Dasz radę na pewno! Chodziłem do psychologa polecam, pomaga napewno ułożenie sobie w głowie pewnych sorawa.
  • Odpowiedz
@Trytytytytytka: trzymaj się Mirek, jako osoba patrząca z boku na Twoja walkę stwierdzam że
i tak już jesteś zwycięzcą. Ważne, że masz dla kogo żyć i im pokazujesz, że nawet największym przeciwnościom losu trzeba stawić czoła. Pomyśl tylko, że jak teraz się nie poddasz to za kilkadziesiąt lat Twoje pociechy już bez Ciebie w obliczu trudności też będą silne, bo będą pamiętać, że tata też walczył.
Wszystkiego dobrego i zawołaj znów
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@sankilatem: W tym momencie ja też jestem objęty badaniem klinicznym. Moja pani doktor co raz wynajduje jakieś i próbuje mnie wcisnąć. Aby tylko utrzymać remisję. Niestety NFZ refunduje tylko 2 lata leczenia biologicznego a później radź sobie sam.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@hadrian3: niektórzy właśnie tak mają. Niestety ja też że muszę się wystrzegać wszystkiego a znam takich co palą piją ćpają i tylko raz mieli rzut. Czemu tak jest nikt nie potrafi powiedzieć.
  • Odpowiedz