Wpis z mikrobloga

Od urodzenia matka truła mi dupę że jestem nieudacznikiem, że nie umiem nic zrobić, że syn jej koleżanki to już w przedszkolu zaczął pracować sprzedając lemoniadę jak w amerykańskich serialach. Ba, w wieku 7 lat zaciągnął nawet kredyt na mieszkanie żeby szybciej spłacić i „żyć na swoim hehe”. A ja, typowy spierdox, ani zagadać do dziewczyn ani niczego załatwić, dosłownie, nawet się bałem załatwić w toalecie w szkole. Patrząc teraz na to z punktu dorosłego człowieka stwierdzam, że moja kochana mamusia była lekko p i e r d o l n i ę t a. Przechadzając się teraz po pokoju i patrząc na półkę oraz stojące na niej puchary, leżące w szufladzie ordery i wiszące na ścianie dyplomy wspominam słowa rodzicielki z politowaniem, lekką złością a czasem nawet z lekkim uśmieszkiem pod nosem. Posiadam nagrody dosłownie za wszystko. Mistrz tenisa stołowego na turnieju szkolnym w Zadupiu Dolnym? Jest. Najlepszy placek jagodowy na wiejskim festynie? Jest. Zwycięzca Olimpiady Pekin 2022 w rzucie młotem? Też się znajdzie. Dyplom dla najlepszego ratownika wodnego? Jasne. Order najukochańszego tatusia? No prośba. Cieszę się, że kiedy odejdę w objęcia Morfeusza zostawię po sobie spuściznę i zapiszę się na kartach historii. Aha, prawie zapomniałem powiedzieć, pracuje w sklepie z trofeami.

#pasta
  • Odpowiedz