@K-S-: w sumie pewnie zawód mógłby być dowolny, a na świniobicie brać wolne wtedy to chyba po to, aby wspólnie z rodziną skosztować i wziąć na zapas świeże wyroby mięsne
@K-S-: @Mortadelajestkluczem: Ja to odbieram w kontekście tego, że za PRL był bardzo słaby dostęp do mięsa. Tak słaby, że władze PRL wykorzystali fakt, że Polacy to w większości katolicy i w piątek nie jedza mięsa, dorzucili jeszcze jeden dzień bezmięsny (świecki). Stąd to traktowanie świniobicia jak święta w rodzinie.
Mit o dobrym Gierku pojawił się dopiero pod koniec lat 90.
@Staraagrafka: no nie do końca, bazując na wspomnieniach :-) Lata siedemdziesiąte różniły się mocno od wcześniejszych. I odwilżą polityczną, i odwilżą gospodarczą, i dostępem do kultury zachodu, i możliwością (legalnych) wyjazdów na Zachód. Nie bez powodu mówiło się, że Polska to najweselszy barak w obozie (socjalistycznym). Nawet RWE tak jakoś słabiej zakłócali :-)
@l-_-l: @Majsterzyna: Zapytałem się babci i też nie ogarnia. W sensie to że świniobicie i święto jest zrozumiałe. Ale co tam robi ten milicjant tego babcia nie wie ;)
Kolejne w komentarzach.
@K-S-: Ważne sprawy rodzinne/świniobicie - tak to interpretuję, Szanowny Panie
@Staraagrafka: no nie do końca, bazując na wspomnieniach :-) Lata siedemdziesiąte różniły się mocno od wcześniejszych. I odwilżą polityczną, i odwilżą gospodarczą, i dostępem do kultury zachodu, i możliwością (legalnych) wyjazdów na Zachód. Nie bez powodu mówiło się, że Polska to najweselszy barak w obozie (socjalistycznym). Nawet RWE tak jakoś słabiej zakłócali :-)