Wpis z mikrobloga

##!$%@? #idiociwszedzieidioci #pkp #gorzkiezale

Poprzednia część

Spamlista:

@FilozofujacaCalka, @ksionc, @dk994, @orchis1565, @Felonious_Gru, @oskark, @maciejkack, @UlfNitjsefni

Natychmiast po otrzymaniu maila z poprzedniego wpisu napisałem odpowiedź:

Szanowna Pani,


Przeczytałem z uwagą odpowiedź na moją reklamację i jest mi bardzo przykro, że reklamacja nie została przeczytana, o czym dobitnie świadczy treść odpowiedzi. Nie potrafię zrozumieć w jaki sposób powołując się na przepisy prawa i regulaminu (te same, na które się powoływałem), które precyzyjnie potwierdzają iż opłata dodatkowa została nałożona niesłusznie można wyinterpretować coś całkowicie sprzecznego. Dodam, że potwierdzeniem mojej interpretacji przepisów jest prawomocny wyrok w sprawie rozpatrywanej xx.xx.xxxxr. przed Sądem Rejonowym w xxx, I Wydział Cywilny, sygnatura akt X X xxx/xx: sprawa również dotyczyła problemów z biletem eletronicznym i zakończyła się całkowitym oddaleniem roszczeń Przewozów Regionalnych. Pokrótce wyjaśnię:

Wyrok na który się powoływałem to moja poprzednia sprawa z Przewozami Regionalnymi, również dotycząca biletu internetowego. Radca PR prowadził wywody jak to naruszyłem dobro, stosunki społeczne, moja wina zasługuje na ukaranie, roszczenie jest zasadne bo ustawa itp. itd., ja tylko pokazałem bilet :D Wydanie wyroku zajęło może 10 minut, sędzia całkowicie oddaliła roszczenia PR, w ustnym uzasadnieniu stwierdzając, że pozew jest absurdalny :)

Przede wszystkim spełniłem wymóg ustawowy nakładany przez przepis na który się powołujecie:


*Zgodnie z art. 16 w/w ustawy – Prawo przewozowe umowę przewozu zawiera się przez nabycie biletu na przejazd lub spełnienie innych określonych przez przewoźnika warunków dostępu do środka transportowego.*


Bilet niewątpliwie nabyłem, potwierdzenie tego jest wyjątkowo łatwe: jego numer seryjny to xxxxx, wystarczy sprawdzić w systemie.

No cóż, bilet mam, więc o co im chodzi?

Przytaczany fragment regulaminu będący powodem odrzucenia reklamacji jest dokładnie powodem dla którego należało reklamację przyjąć, ponieważ potwierdza, że spełniłem wszystkie wymagania i obowiązki, które nakładacie na pasażera korzystającego z biletów elektronicznych: */tu przytoczenie regulaminu i fakty potwierdzające, że wszelkie wymagania spełniłem/*


W swoim piśmie powoływałem się właśnie na przepisy ich regulaminu dot. biletów elektronicznych, uzasadniając tym samym, że spełniłem wszelkie warunki, więc roszczenie jest bezzasadne, a konduktor jest debilem:

Ponieważ zgodnie z Waszym regulaminem jako podróżnego bez ważnego biletu traktuje się osobę, która nie spełniła któregoś z wymienionych warunków (dostęp do internetu, przeglądarka, nierozładowana bateria, zasięg), a ja spełniłem każdy z tych warunków, nakładanie opłaty dodatkowej jest całkowicie bezzasadne.


Czas na konduktora i jego kreatywne zeznania:

Pozwolę sobie teraz przejść do sytuacji z konduktorem, którego wyjaśnienia (na których zapewne się opieracie) już w pierwszym kroku mijają się prawdą:


*W momencie ujawnienia okazał Pan organowi kontrolnemu wyłącznie zamieszczony na swojej poczcie internetowej adres internetowy (link) do biletu, twierdząc, że jest to właściwy dokument przewozu.*


Po pierwsze link do biletu w formie HTML otrzymuje się przez SMS, a nie przez e-mail, toteż nie miałbym po co pokazywać maila - to pierwsze kłamstwo konduktora. Po drugie nie okazałem SMS, a zgodnie z regulaminem bilet w formie HTML - to drugie kłamstwo konduktora. Po trzecie, w żadnym momencie nie twierdziłem, że SMS jest właściwym dokumentem przewozu: wcześniej w systemie IPR kupiłem trzy bilety (nr.: xxxx, xxxx, xxxx), więc twierdzenie, że uważam SMS-a (względnie maila) za właściwy dokument przewozu jest co najmniej absurdalne - mamy więc trzecie kłamstwo konduktora.

Przytoczone wyżej zeznanie konduktora jest niewiarygodne, głównie dlatego, że według niego musiałbym się zachowywać całkowicie absurdalnie: pokazywać rzeczy, które nie istnieją, twierdzić że sms jest biletem mimo, że miałem bilet itd.

*Kontroler grzecznie poinformował Pana, że link do biletu (bez udostępnienia jego zawartości), nie upoważnia Pana do przejazdu, a następnie pouczył Pana o obowiązujących zasadach zakupu biletu w pociągach spółki Przewozy Regionalne sp. z o.o.*


Chciałbym tu zauważyć też, że odpowiedź w tym fragmencie jest oparta tylko na słowach konduktora, ponieważ w momencie przystąpienia do kontroli w okolicy nie było ani p. kierowniczki pociągu, ani tym bardziej maszynisty - co daje pewne podstawy do wątpienia w prawdziwość jego opowieści. Przypomnę, że niezależni (obcy mi) świadkowie są gotowi potwierdzić moje słowa, również przed sądem - jeśli zajdzie taka potrzeba jestem gotowy dostarczyć pisemne oświadczenia z opisem sytuacji.

Powyższy akapit w zasadzie nie wymaga komentarza. Oczekiwanie, że koledzy z pracy opowiedzą cokolwiek innego byłoby naiwne.

*Odnosząc się do poruszanej kwestii niewłaściwego zachowania się pracownika spółki wobec Pańskiej osoby (...) świadkiem konfrontacji Pana z konduktorem była kierownik pociągu (...) Powyższe potwierdza również maszynista pociągu, który słyszał rozmowę z kabiny maszynisty.*


Powstają tu dwa pytania: pierwsze i najważniejsze, ponieważ dowodzi kłamstwa ww. trójki: kontrola biletu i dyskusja z konduktorem miała miejsce w ostatnim wagonie pociągu, w którym ani kierowniczki pociągu ani maszynisty nie było. Jakim cudem mogą więc być świadkami sytuacji trwającej dobre pół godziny skoro widzieli jedynie trwający ~5min moment wypisywania opłaty dodatkowej? Drugie, dodatkowe: w jakich okolicznościach kierowniczka pociągu oraz maszynista - niewątpliwie znajomi konduktora - potwierdziliby cokolwiek innego niż wzorowe zachowanie konduktora wobec szalejącego agresora bez biletu, ewentualnie w jakich okolicznościach Przewozy Regionalne uznałyby wersję pasażera? Bardzo żałuję, że "dyskusji" z konduktorem nie nagrałem, przypomnę tu jednak, że w przeciwieństwie do niego moją wersję mogą poświadczyć nie koledzy z pracy, a obce mi osoby, motywowane wyłącznie zbulwersowaniem jego zachowaniem.

Cóż, to moja siła - obcy ludzie, którzy postanowili wesprzeć mnie w walce z chamowatym konduktorem. Wymieniliśmy się danymi, będę korzystał :)

W dalszej części maila informuję już tylko, że podtrzymuję wszelkie swoje żądania z reklamacji: odstąpienie od roszczeń, pisemne przeprosiny od konduktora i Przewozów Regionalnych. Na odpowiedź znów mieli miesiąc, odpisali dzisiaj - o tym w następnym wpisie :)
  • 4
@FilozofujacaCalka: poprzednią sprawę wygrałem, jw.: rozprawa trwała może 20 minut, wydanie wyroku z 10-15, sędzia stwierdziła, że pozywanie kogoś kto ma bilet za brak biletu jest absurdalne. Aczkolwiek ich odpowiedź na ww. maila pozwala sądzić, że może uda się bez zawracania dupy sądom.
@UlfNitjsefni: to był pierwszy dzień wprowadzenia biletów internetowych w PR (30 kwietnia 2012). Kupiłem bilety tam i z powrotem (na ten sam dzień), grzecznie wydrukowałem. Tam nie było żadnego problemu, z powrotem konduktor stwierdził, że nie ma takich biletów, a ja jestem gapowiczem. Odmówiłem podania dokumentów, wezwał SOK, SOK stwierdził że nie ma podstaw do legitymowania mnie bo mam bilet. Wezwał więc policję, zrobiłem lekcję z prawa posterunkowemu Zieleniakowi z posterunku